Z RAFAŁEM BRUSKIM, prezydentem Bydgoszczy, rozmawia Wojciech Romanowski.
<!** Image 2 align=right alt="Image 191125" sub="Rafał Bruski">Panie Prezydencie, jak z tym Euro? Jest „spoko”?
Jest o wiele bardziej niż „spoko”. Sam jestem kibicem, więc dla mnie to oczywiście przede wszystkim emocje piłkarskie. Coraz więcej jednak głosów słyszę od tych, którzy w futbolu ujrzeli emocje, jakich wcześniej nie znali.
I o to w Euro chodzi – o wspólne świętowanie, nie wyłącznie o sportowy charakter imprezy. Bydgoszczanie całymi rodzinami kibicowali na Starym Rynku. Dzieje się historia i jesteśmy jej częścią. Jako bydgoszczanie i jako Polacy w domach, strefach kibica i na stadionach, i ulicach.
No właśnie, nie wszyscy mieli szczęście zobaczyć mecz otwarcia na Stadionie Narodowym. Z ratusza pojechała mocna delegacja...
Pojechaliśmy wyposażeni w niezbędne atrybuty: szaliki, koszulki, czapki i w najważniejsze – biało-czerwoną i flagę miasta. To był prawdziwy „wypad na mecz”. Po drodze obiad zjedliśmy w barze fastfood serwującym kurczaki w kubełkach, dwa, trzy postoje jak na wycieczce szkolnej no i & Narodowy!
<!** reklama>Nasza mocna bydgoska reprezentacja oddała się świętowaniu na całego. Piwo oczywiście było bezalkoholowe, ale na moją prośbę służby sprawdziły dowody osobiste Sebastianowi Chmarze i Romanowi Jasiakiewiczowi.
Spotkaliśmy Pawła Janasa i Stefana Friedmanna, a jakiś mieszkaniec Torunia poprosił Sebastiana Chmarę o autograf na koszulce. Wspólne zdjęcie z Grekami – obowiązkowo. Myślę, że egzamin z kibicowania zdaliśmy na piątkę, podobnie jak oceniony został mecz otwarcia pod kątem organizacyjnym. Pełna zgoda.
A na trybunach?
Mieliśmy biało-czerwone makijaże, Sebastian nawet na całej twarzy, które nieco ucierpiały przez deszcz. Flagę eksponowaliśmy z należytą czcią, a podczas hymnu greckiego biliśmy brawa. Atmosfera była naprawdę przednia, znakomita ceremonia otwarcia – krótka, ale widowiskowa. Siedzieliśmy na tym samym stadionie co Prezydent RP Bronisław Komorowski.
Solidna dawka dobrych emocji przed, w trakcie i po meczu. Oczywiście, jak to na podobnych wyjazdach bywa, droga powrotna do Bydgoszczy upłynęła w przemiłej atmosferze. Z tą różnicą, że nazajutrz, mimo soboty, czekały obowiązki służbowe.
Kolejny mecz obejrzał już Pan Prezydent w Bydgoszczy. Jak wypadamy na tle innych miast?
Oczywiście miasta-gospodarze są głównymi bohaterami tego widowiska. Warszawska strefa kibica jest największa na całym turnieju. Bydgoski pomysł – połączenie strefy z małym boiskiem oceniam jako trafiony w dziesiątkę. Pozwala integrować wszystkich – młodszych i starszych, w ciągu dnia i wieczorami.
Na mecz Polska-Rosja powiększyliśmy jednak strefę dla widzów. Było warto, bo bydgoszczanie dopisali! Byłem na płycie rynku, szkoda że niektóre osoby publiczne głośno tylko „pokrzykują” na łamach gazet, a nie w rzeczywistości. Mamy nad Brdą długą tradycję wspaniałego kibicowania. Potwierdzi to każdy, kto choć raz widział oprawę meczów futbolowych i żużlowych.
Podobno celnie obstawił Pan Prezydent wynik spotkania Polska-Rosja?
To prawda (śmiech). Proszę jednak nie pisać, że prezydent Bydgoszczy zna wyniki wszystkich spotkań. Może warto spytać lemura Funię w Leśnym Parku Kultury i Wypoczynku o kolejny mecz?