Czajkowski i Prokofiew ubrali w nuty dramat Szekspira „Romeo i Julia”. Posłuchajmy odmiennych artystycznie interpretacji tej nieśmiertelnej historii.
<!** Image 2 align=none alt="Image 172293" sub="Marzena Diakun poprowadzi orkiestrę symfoniczną Filharmonii Pomorskiej
Fot. www.deber.pl">
Rekomendujemy koncert Filharmonii Pomorskiej, zaplanowany na 10 czerwca. Wieczór poświęcony twórczości dwóch genialnych Rosjan i jednego genialnego Anglika rozpocznie się o godz. 19. Biletów zostało niewiele!
Goście zaproszeni przez bydgoską filharmonię: Joanna Kwiatkowska-Zduń i Leszek Zduń, aktorzy Teatru Narodowego w Warszawie, będą słowem, a Orkiestra Symfoniczna FP pod dyrekcją Marzeny Diakun, muzyką.
<!** reklama>
Drapieżny cień Stalina
Moim faworytem jest w tym pojedynku Prokofiew. Ciekawość wzbudza nie tylko jego twórczość, ale także biografia. Drapieżny cień Stalina kładł się na całe życie zawodowe i prywatne artysty zwanego klasykiem XX wieku. Prokofiew od 1918 roku przebywał za granicą ZSSR (USA, Paryż). W 1936 roku zdecydował się jednak wrócić do kraju. Surowi włodarze nie zrozumieli jego nowatorskiej muzyki. Mówili, że to: „burżuazyjny formalizm”, rozkazywali: „nie wykonywać i nie publikować”. Miało kompozytorowi pomóc napisanie muzyki do tekstów Marksa, Lenina i Stalina. Nie pomogło. - Lewacka dewiacja i wulgarność - ocenili te starania decydenci. Choć Prokofiewowi w efekcie udało się osiągnąć spore sukcesy, nie zdołały one nigdy obłaskawić władz, które konsekwentnie niszczyły życie kompozytora, m.in. rozwiązując jego małżeństwo z Hiszpanką Liną, bo było „niepoprawne politycznie”...Żonę oskarżono o szpiegostwo i wywieziono do Workuty. Na kompozytorsko-partyjnej naradzie ówczesny przewodniczący sowieckiej kultury zarzucił Prokofiewowi, m.in., że „siedzi w domu i gra na pianinie”, zamiast pomagać kołchoźnikom w żniwach... Nagonka trwała. Orkiestry śmiertelnie bały się grać utwory wroga ludu. Na jednym z zamkniętych spektakli ktoś zauważył, że muzykom ze strachu trzęsą się ręce.
Pożegnanie na próbie
Siergiej Prokofiew zmarł 5 marca 1953, czyli tego samego dnia co Stalin! Tyle że śmierci kompozytora prawie nie zauważono, a państwowe uroczystości żałobne wstrzymały jego pogrzeb. Zbieg tych dwóch wydarzeń stał się tematem anegdoty, związanej z Grzegorzem Fitelbergiem, dyrektorem Wielkiej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. Dzień po śmierci Stalina i Prokofiewa Fitelberg na próbie orkiestry mówi do muzyków: - Panowie, proszę wstać. Dziś w nocy umarł wielki radziecki kompozytor Siergiej Prokofiew. Proszę o minutę ciszy. Po minucie miał powiedzieć do koncertmistrza: - Panie Wochniak, podobno Stalin też umarł...
