Kupili drogie działki, zbudowali piękne domy, a gmina postawiła w centrum ich osiedla blaszaki dla bezdomnych. Te, które stały tu wcześniej, zawsze płonęły.
<!** Image 2 align=right alt="Image 116479" sub="W Zielonce miała być ich oaza spokoju. Gercowie budowali swój dom na prywatnej działce, bracia Szymańscy kupili teren od gminy. Nie wiedzieli, że pod ich oknami staną kontenery dla bezdomnych i oaza spokoju zamieni się w osiedle strachu.">W Zielonce dwa razy płonęły kontenery dla bezdomnych. Pierwszy spalił się w 2005 r., drugi - latem ubiegłego roku. Na szczęście nie było ofiar. We wrześniu policja zatrzymała podpalacza. Okazał się nim pan Rysio. Lokalny recydywista, ostatnio czerpiący korzyści z nierządu. Wystawiał w pobliskim lesie swoją... ciotkę. Kobieta uciekła od męża i piątki dzieci. Przykleiła się do mieszkańców kontenerów. Mieli prąd, wodę i... wódkę. Pan Rysio został jej mecenasem. Okoliczni mieszkańcy pamiętają, jak rankiem kobieta „drwa brzeszczotem piłowała”, by napalić we wstawionej do kontenera „kozie”. Potem po nią i nieco młodszą kobietę przyjeżdżało czarne auto, wywoziło je na brzeg lasu. - A jak już powstała w Zielonce stacja benzynowa, to tam panie polowały na klientów - wspominają.
Temat kontenerów znów stał się gorący. Gmina Białe Błota po raz kolejny ustawiła w Zielonce kontenery dla bezdomnych. Tym razem dwa i to w samym centrum nowego osiedla domków jednorodzinnych. Tego nikt się nie spodziewał. Zaczęły się
protesty
Nabrały mocy, gdy przed świeżo postawionym kontenerem - bliźniakiem pojawił się jego dawny mieszkaniec, pan A. - Pozbierał z okolicy butelki, opróżnił je i pokazał na co go stać - mówią sąsiedzi. Tę obsceniczną prezentację uwiecznili na zdjęciach. - Tu, nie zwracając na nas uwagi, ostentacyjnie siusia u drzwi kontenera - demonstrują jedno z nich. - A tu śpi przed budą, już po spożyciu.
<!** reklama>Sąsiedzi zdecydowali się powiadomić policję. - Przyjechali po godzinie. Pan A. już zdążył zniknąć, a my usłyszeliśmy, że policja jest bezradna, bo gmina nie podpisała umowy z izbą wytrzeźwień i nie może tam przewieźć pijanego delikwenta - wspominają.
Piotr Gerc nie rozumie takiej postawy stróżów prawa: - To znaczy, że każdy z nas może stanąć na środku osiedla i robić, co mu się podoba?
<!** Image 3 align=left alt="Image 116479" sub="Mieszkaniec kontenera preferuje sen na świeżym powietrzu. Metalowe krzesła ocalały z pożaru starego blaszaka.">Oszukani przez gminne władze czują się bracia Szymańscy. Specjalizują się w murarce. Kupują działki i budują domy na sprzedaż. Stawiają je sami. Latem ubiegłego roku nabyli w przetargu, zorganizowanym przez gminę Białe Błota, 800-metrową działkę. - Zapłaciliśmy dużo, bo teren wydawał się atrakcyjny. Nie mieliśmy pojęcia, że obok domu, który budujemy, gmina ustawi kontenery dla bezdomnych - mówią. Rozmowa z panią wójt, Katarzyną Kirstein-Piotrowską, mocno ich rozczarowała: - Usłyszeliśmy, że to, co nas spotkało, to ryzyko zawodowe. „Na jednym się zarabia, a na innym traci”, powiedziała.
Bracia Szymańscy już tracą. Budowę domu planują zakończyć w lipcu. Już próbowali zainteresować nim pośredników mieszkaniowych: - Ich odpowiedź była jasna: jeżeli kontenery z bezdomnymi z sąsiedniej działki nie znikną, domu nie da się sprzedać - powtarzają. Artur Szymański wyczytał w gazecie, że ktoś w podobnej sprawie wytoczył gminie proces (o spadek wartości inwestycji) i wygrał. Oni na sądy nie mają czasu. Jeżeli jednak okaże się, że domu sprzedać się nie da, poważnie się nad takim rozwiązaniem zastanowią.
Kontenery stoją na wprost widokowego tarasu Renaty i Piotra Gerców. Budowę domu zakończyli w ubiegłym roku. Wynieśli się z miasta dla spokoju i pięknej natury. Pierwszym ciosem było dla nich wycięcie połowy lasu. Drzewa osłaniające ich dom od strony ruchliwej szosy wykarczowano pod budowę nowej obwodnicy. Drugim ciosem było ustawienie naprzeciw ich wymarzonego domu kontenerów dla bezdomnych: - Czy gmina nie mogła znaleźć miejsca na uboczu? - pytają. - Musiała tak zeszpecić
centrum osiedla?
Słyszeli o pożarach dwóch poprzednich kontenerów i wiele złego o ich mieszkańcach. Na działce za kontenerami, gdzie dziś leży gruz, mieszkał pan P. Miał rentę, doskwierała mu samotność, przytulali się do niego „różni tacy”. - Potem zabrano go do przytuliska, a gmina przysłała spychacz. Rozwalono dom, gruz pozostał - Gercowie wskazują zaniedbany gminny teren. - Gdyby taki nieporządek był na prywatnej działce, gospodarza ukarano by grzywną.
<!** Image 4 align=right alt="Image 116479" sub="Dopiero kilka dni temu przy blaszakach postawiono toi-toi">Nowym mieszkańcom Zielonki marzy się zadbane, tonące w zieleni osiedle. Teraz przez osiedlową drogę jeżdżą tiry z piachem, bo obok urządzono składowisko. To mogą znieść, ale strach przed ludźmi, którzy mają zasiedlić kontenery i kolejnym podpaleniem, opanować trudno. - Tu ma zamieszkać ojciec z dwoma synami - mówi pan Stanisław. To on z „nowych” mieszka w Zielonce najdłużej. Pamięta Rysia - recydywistę, który teraz siedzi w więzieniu za podpalenie. - On na 2 miesiące wraca i znów idzie siedzieć. Ostatnio Rysio spalił budę, w której mieszkał pan Antoni z synami. Bo to oni mają znów zamieszkać w tych nowych kontenerach - tłumaczy. Słyszał, że jeden z synów pana A. wykonuje jakieś prace dla gminy. Ojciec woli zbierać złom i butelki. Rysio podpalił ich budę w samo południe. Może nie chcieli mu płacić haraczu, a może czym innym podpadli. Wieść niesie, że poprzedni pożar to też sprawka Rysia. Człowiek, który w nim mieszkał, związał się z jego podopieczną, pracującą „przy drodze”. Rysiu wściekł się, gdy utracił zarobek i podpalił budę.
Kilka dni temu GOPS przekazał klucze do kontenerów panu A. i jego synom. W sąsiednim ma zamieszkać inna rodzina. - Ci ludzie to też nasi podopieczni, musimy im pomagać - tłumaczy Beata Przyborska, kierowniczka Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Nie ukrywa, że ludzi, którzy dostali klucze do kontenerów w Zielonce, opieka zabrała prosto z cmentarza. - Dosłownie i w przenośni - mówi Przyborska.
Przywędrowali pod Białe Błote, bo tu są sklepy, kosze, puszki. Jest szansa na przetrwanie. Zatrzymali się w ruinach, nieopodal białobłockiego cmentarza. Prosili o jałmużnę. Późną jesienią dotarli do nich pracownicy GOPS. - Próbowaliśmy ich zidentyfikować, bo to ważne z punktu spokoju społecznego, zdrowotnego i humanitarnego, ale odmawiali współpracy, nie chcieli pomocy. Chcieli mieć święty spokój - tłumaczy B. Przyborska. Bariera pękła w Wigilię. GOPS, jak zwykle, zaprosił na nią ludzi starszych i samotnych. Bezdomnych z cmentarza też. Przyszli. Brudni, jeden - zakrwawiony. - I okazało się, że świąteczny stół nie wszystkich jednoczy - wspomina kierowniczka. - Niektórzy odsuwali się od nich. Ale od tej pory
bezdomni spod cmentarza
zaczęli z nami współpracować. Pan A. z synami przyjął na zimę schronienie w Zielonce. Młodzi podjęli prace społeczno-użyteczne i roboty publiczne na rzecz gminy. Był nawet taki epizod, że wyszli z kontenera i wynajęli mieszkanie w Białych Błotach. Było ich na to stać. Teraz pracuje tylko jeden z braci. Nigdy nie mieli normalnej rodziny, mieli straszne przeżycia. Trudno im z tego wyjść.
Na przyszłość
Jak gmina Białe Błota zamierza pogodzić interesy nowych mieszkańców Zielonki ze wsparciem dla bezdomnych?
- Pojawił się pomysł, żeby zabrać z Zielonki kontenery dla bezdomnych - informuje Mariusz Stężewski, kierownik inwestycji w gminie Białe Błota. - Znaleźliśmy takie miejsce na uboczu gminy, tuż przy ścianie lasu. Jest oddalone od gospodarstw, ma dojście do wody, prądu i kanalizacji. Jeśli starosta zaakceptuje nasze zgłoszenie budowlane (ma na to 30 dni), to za półtora miesiąca kontenery z Zielonki zostaną przeniesione w nowe miejsce. Myślimy też w gminie o budowie budynku socjalnego o nieco wyższym standardzie, dla 5 - 6 rodzin.