Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smutny obraz

Wojciech Szczapa Romanowski
Listopad jeszcze się nie skończył, a z radia i telewizji płyną szerokim strumieniem głupawe świąteczne reklamy. Z roku na rok coraz szybciej, intensywniej, idiotyczniej.

Korporacyjni macherzy założyli, że jeśli tylko przyspieszą spotami klimat świąt Bożego Narodzenia, to wtedy więcej na nas zarobią. Słupki zysków poszybują w górę wprost proporcjonalnie do ich premii. Podchwycili to bankowcy i dawaj ze „specjalną ofertą kredytową” - na prezent dla niej albo dla niego. Za oknem jesienna plucha, na cmentarzach jeszcze dobrze nie pogasły listopadowe znicze, ale to nie przeszkadza przebranemu za Mikołaja młodzianowi wciskać dzieciakom cukierki i ulotki sklepu z zabawkami. Maluchy biorą cukierki - ulotka ląduje na chodniku - i biegną dalej... Wspominam swoje dzieciństwo... Bydgoszcz sprzed kilkudziesięciu lat. Ulice szare, sklepy też, mam w kieszeni lizaka (przy odrobinie szczęścia, jeśli rodzice wysupłali parę groszy albo sam na niego zarobiłem), a w telewizji - zero reklam. O Bożym Narodzeniu jeszcze nawet nie marzę, bo przecież czas świąt przyjdzie dopiero za ponad trzy tygodnie. Po co samemu psuć sobie ten piękny moment oczekiwania, po co rozmieniać na drobne dni, które są najpiękniejsze w roku, wyczekiwane, upragnione, niepowtarzalne?
Mój przyjaciel opowiedział mi ostatnio anegdotę. Pięcioletni syn pyta go: „Tato, a czy ty, gdy byłeś dzieckiem, też wybierałeś sobie w Internecie prezenty?”. Zakłopotany ojciec odpowiada: „Nie synu, ja pisałem list do Mikołaja, a prezenty gdzieś kołatały mi się po głowie przez cały rok”. Na to chłopiec: „Cały rok? Jak można o czymś marzyć cały rok? To strasznie długo. Nowe gry na X-boxa wychodzą co dwa tygodnie”.
Ta anegdota wcale mnie nie śmieszy. Jestem z pokolenia, które potrafiło marzyć nie tylko przez rok, ale dużo, dużo dłużej. Gdy marzenie się spełniało, czułem radość tak wielką, że nie da się tego opisać. A dzisiaj, kiedy Boże Narodzenie zaczyna się tak naprawdę w Dzień Zaduszny, nie ma miejsca na marzenia. Jest tylko pęd do posiadania, podkręcany przez koncerny i reklamy. Szkoda, że coraz więcej z nas gra w tym tandetnym spektaklu. Ja nie zamierzam. Dla mnie kolęda - prawdziwa i szczera - zabrzmi w wigilijny wieczór. O wyrobach kolędopodobnych, mających mnie zachęcić tylko do wydawania kasy, nawet nie chcę słuchać, czego i Tobie, Drogi Czytelniku, życzę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!