Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmiertelny strzał na urodzinach

skreślenie red.
Z aktu oskarżenia:

O tej tragedii pisaliśmy obszernie w lutym. Teraz znamy podłoże zbrodni i jej szczegóły. Zakończyło się właśnie prokuratorskie śledztwo, wkrótce będzie proces.

<!** Image 2 align=right alt="Image 102103" sub="Dorota K. przed hostelem „Medaru”, z którego mąż wykradł jej syna (2004 r.) Fot.: Archiwum">W nocy, z 29 na 30 stycznia br. Dorota K. zastrzelila swojego męża. Tego dnia obchodziła 33. urodziny. Leszek K. leżał na kanapie, prawdopodobnie spał. Kula oddana z pistoletu „Walter P-99” ugodziła go w tył głowy. Strzał oddano z odległości paru centymetrów. Tak ustalili biegli. Prokuratura Bydgoszcz-Południe zakończyła właśnie śledztwo i akt oskarżenia wraz z kilkoma tomami akt trafił do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy. Mogliśmy do nich zajrzeć. Z ustaleń śledczych i przesłuchań świadków wyłania się ponury obraz zbrodni. Próbujemy go odtworzyć:

W małżeństwie Doroty K. źle się układa. Mnożą się konflikty. Dorota ma mężowi za złe, że rzadko bywa w domu. Stawia mu ultimatum: ona albo koledzy. Chce, by sprzedał harleya, przestał jeździć na motocyklowe imprezy. Ma złe zdanie o towarzystwie, które tam bywa. Ostatni zjazd harleyowców, w którym uczestniczy jej mąż, przelewa czarę goryczy.

Dorota telefonuje do Leszka. Chce się pochwalić, jak świetnie poszły jej zaliczenia na uczelni. Mąż nie odbiera telefonu.

Potem pyta

go o powód. Słyszy, że nie odbierał komórki, bo brał udział w erotycznym show. Rozbierały go dwie striptizerki. - Potraktował mnie jak szmatę do podłogi - zwierzała się przyjaciołom z uczelni.

- Dlaczego on mi to robi? - pytała. Była rozgoryczona. Młodzi ludzie, z którymi studiowala w WSG bardzo Dorotę polubili. Ubierała się skromnie, każdemu pomagała.

<!** reklama>- Matkowała nam, była naszym powiernikiem, a w końcu sama się przed nami otworzyła - wspominają. Wiedzeli, że chciała skończyć studia (zarządzanie gastronomią) by się usamodzielnić, samej zrobić coś sensownego. Tydzień przed popełnieniem zbrodni wyglądała na załamaną.

- Mówiła mi, że pękła w środku, że nie może sobie poradzić z emocjami - mówi jeden ze świadków. Pamięta, że miała ze sobą relanium, wspominała o samobójstwie.

Krótko przed śmiercią między małżonkami K. doszło do kłótni. Leszek uderzył Dorotę w twarz. Uciekła z domu, przez dwa dni mieszkała w hotelu w Toruniu, bo rodzina nie chciala jej przyjąć.

Gdy kiedyś schroniła się przed mężem u matki, ten wybił jej szybę w oknie, przebił opony w samochodzie. Gdy schroniła się przed nim (wraz dziećmi) w hostelu dla ofiar przemocy, wszedł tam i wykradł syna. Zmusił Dorotę, by do niego wróciła. Pod groźbą utraty praw do dziecka. - On może mi to zrobić. Ma ogromne pieniądze. Wracając do niego, robię to dla dzieci - tłumaczyła. Wycofała sądowe pozwy, przycichła. Na zewnątrz K. byli zgodną rodziną. W ich domu kłębiły się...

napięcia i emocje

Znajomym mówiła, że gdy wspominała o rozwodzie, on groził, że prędzej ją zabije. Traktowała te groźby poważnie. Wiedziała, że domowym sejfie ma broń, zabrała od niego klucze. Mąż to zauważył, żądał by mu je oddała. Nic nie wskórał. Kłótnię słyszał ich 11-letni syn. Zabrał mamie klucze do sejfu z bronią, schował do pluszowego gwiazdorka. Musiała je tam znaleźć, otworzyć sejf...

Dzień urodzin Doroty źle się zaczął. Czuła się źle. Jej córka twierdzi, że mama dwie ostatnie noce spędziła w łazience, Bała się z niej wyjść.

Rano była zmęczona, apatyczna, wyglądała źle. Tak zapamiętano ją w przychodni. Dzieci były przeziębione. Była z nimi u lekarza. Potem odebrała telefoniczne życzenia od siostry. Poskarżyła się jej na Leszka. Mówiła, że nie chce zerwać z harleyowcami, rzadko bywa w domu, traktuje ją jak sprzątaczkę, pomoc domową, niczego z nią nie uzgadnia. Wpadła jeszcze z życzeniami znajoma, potem zatelefonowała koleżanka z uczelni. Dorota zaprosiła ją do siebie na kawę w piątek.

Leszek przyszedł późno, nie złożył jej życzeń, zapomniał o urodzinach. Położył się na kanapie, włączył telewizor, wyjął butelkę Martella i kieliszek (miał 0,87 promila we krwi, a Dorota - 0,59).

Czy właśnie wtedy usiadła w piwnicy i napisała do męża ten...

pożegnalny list?

„ Leszku! Dziś są moje 33 urodziny. Zmarnowałeś mi życie, masz mnie za nic, za d..., której możesz używać, bo tak chcesz, za gosposię, za sprzątaczkę. Jesteś chory psychicznie. Dziękuję za zamarnowane życie.

Ps. Zabiłam się przez ciebie, nie potrafisz być człowiekiem, jesteś zwierzęciem. Baw się dobrze na harleyu ze Śnieżką i innymi. Mam nadzieję, że dzieci nie zostaną z Tobą, bo byś je wykończył. Całe życie mnie krzywdzileś, wciąż płakałam, cierpiałam, błagałam, czekałam. KONIEC.”

Potem wyjęła klucze z pluszowego gwiazdorka, otworzyła nimi sejf, wyjęła broń. Chciała się zabić, czy od razu skierowała nabitego Waltera w głowę męża? Tego nie sposób ustalić. Nie ma świadków.

15-letnią córkę Doroty huk wybudził ze snu. Zbiegła do salonu, zobaczyła leżącego na kanapie ojca. Ujrzała światło w korytarzu, wiodącym do piwnicy, więc tam zeszła. Za drzwiami zobaczyła matkę. W jednej dłoni trzymała pistolet, w drugiej telefon komórkowy. Dzwoniła do swojej matki: „Zabiłam go mamo! - mówiła - Przyjedź.”

Była rozdygotana, płakała. - Chciałam ze sobą skończyć... Nie mogłam... - łkała, gdy córka odbierała jej broń. Na stoliku obok leżał pożegnalny list.

Obok niego, na paru kartkach większego formatu Dorota zrobiła bilans swojego życia z Leszkiem. Zaczęła go wstępem:

„Nie mogę już dłużej tak żyć. Jestem wykończona, od tygodnia pijana na umór. Bóg nie istnieje, jeśli pozwolił, abym tak była krzywdzona. Nikt mi nie pomógł. Gdybym żyła w Stanach Zjednoczonych taki mąż nie mógłby się zbliżyć do mnie, dzieci i domu. Trzy razy próbowałam uciec. Bez skutku, bo on ma pieniądze, jest bezwzględny, wykorzystuje moją miłość do dzieci”.

W kilkunastu punktach wymienia krzywdy, które mąż jej wyrządził. I tak te wywody kończy: „Pozdrowienia dla prawa w Polsce, które nie chroni kobiet”. Gdy przyjeżdżają śledczy Dorota powtarza, że źle się czuje, jest w szoku. Mówi, że mąż się nad nią znęcał, a jej życie było koszmarem. Jak doszło do zbrodni? Nie pamięta. Mówi:

„Czekam, aż ktoś mnie obudzi z tego snu”

W sądzie, który orzeka o jej areszcie powtarza to samo. Odmawia dalszych wyjaśnień.

Obserwacja psychiatryczna potwierdza, że jest zdrowa psychicznie i może brać udział w procesie. W charakterze oskarżycieli posiłkowych wystąpi rodzina zmarłego: brat i siostra Leszka K. Oni twierdzą, że ich bratowa zabiła męża z ekonomicznych pobudek.

Sugerują, że przed dokonaniem zbrodni wyprowadziła pieniądze ze wspólnych kont bankowych. Usiłują dowieść, że z domu Leszka K. zniknęło pół miliona gotówki i kluczyki do skrytek w bankach. A po dokumentach dwóch firm, które Leszek K. prowadził zostały tylko puste segregatory.

Dla równowagi, podobne zarzuty pod adresem rodziny zmarłego kieruje oskarżona. W piśmie do prokuratury wywodzi, że to ona jest okradana. W grę wchodzą tzw. akcje na okaziciela warte kilka milionów złotych.

Wczoraj sąd przedłużył Dorocie K. areszt do 28 lutego. Nie uwzględnił wniosku jej obrońcy, by odpowiadała ona przed sądem z wolnej stopy.

Fakty

Z aktu oskarżenia:

  • „Dorota K. oskarżona jest o to, że w nocy z 29 na 30 stycznia 2008 r w Bydgoszczy w domu przy ul. ...(skreślenie red.) działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia, przy użyciu broni palnej Walther P - 99 oddała strzał do Leszka K., powodując u niego obrażenia wewnętrzne w postaci rany postrzałowej głowy, w wyniku której nastąpił zgon”.
  • Za zabójstwo z premedytacją można dostać wyrok 25 lat pozbawienia wolności, za zabójstwo w afekcie o połowę mniej. Pobudki, jakimi kierowała się Dorota K. strzelając do męża oceni wkrótce sąd. Termin rozpoczęcia procesu nie jest jeszcze znany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!