https://expressbydgoski.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Śmierć w szufladzie

Mariusz Załuski
W kulturze pop podobno wszystko zmienia się błyskawicznie. I nie ma tam nic trwałego. Niby tak, ale nie do końca - bo to właśnie w popkulturze mamy coś, czego zniszczyć nie sposób, choć niektórzy rozpaczliwie próbują. Szuflady.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >W kulturze pop podobno wszystko zmienia się błyskawicznie. I nie ma tam nic trwałego.

Niby tak, ale nie do końca - bo to właśnie w popkulturze mamy coś, czego zniszczyć nie sposób, choć niektórzy rozpaczliwie próbują. Szuflady. Kiedy włożą do którejś jakiegoś artystę, to może na głowie stawać i się z niej nie wygrzebać aż do śmierci - artystycznej oczywiście. Albo artystycznej inaczej. Takie zaszufladkowanie to dramat popmagika. A czasami - wręcz przeciwnie.

Mieliśmy w mijającym tygodniu chwile triumfu dwóch naszych popkulturalnych królów szuflad - i proszę się nie obrażać za wrzucanie ich do jednego wora.

Pani Doda odniosła realny sukces na imprezie MTV, a Lecha Wałęsę fetowano w Berlinie podczas ponownego obalania muru tak, że aż słychać było, jak ambasador Rosji zgrzyta zębami.

<!** reklama>Zacznijmy jednak od Dody, próbującej od jakiegoś czasu zmieniać swój wizerunek. Bo co tu dużo gadać, image lekko wulgarnej pannicy, co to epatuje seksem i śpiewa infantylne pioseneczki dobry był może na starcie. Ale, jak wiadomo, pani Doda jest bardzo ambitna i w końcu taki wizerunek zaczął jej wisieć kamieniem u szyi. Bo Doda pracuje nad sobą ciężko, śpiewa naprawdę nieźle i wyraźnie chciałaby przeskoczyć do innej ligi. A ciągle grać musi w tej, w której kiedyś brylowało Ich Troje. Niby odnosi sukcesy, niby ma tabuny fanów, a na prawdziwe salony jakoś jej ciężko wejść. I ciągle pełni funkcje symboliczne - gwiazdy dla gawiedzi.

Nie wiem, czy miała nadzieję, że przyjmując w ostatnim czasie inną taktykę i kończąc z gębą skandalistki, zmianę wizerunku ma na wyciągnięcie ręki. Pewnie tak. Okazało się to jednak szalenie trudne. Ciągle ma w branży taką pozycję jak bracia Mroczkowie i Kasia Cichopek wśród aktorów. Wygrywa plebiscyty, lud ją kocha, ale to ma jej wystarczyć. W każdym razie gratulacje za MTV, choć to pewnie też niczego nie zmieni.

Z Lechem Wałęsą - jeśli potraktujemy go jak postać ze w świata kultury pop - sytuację mamy dokładnie odwrotną. Gdziekolwiek bywałem w świecie, od Peru po Tajwan, na moją dumną deklarację, że z Polski jestem, odzew zwykle brzmiał: „Walesa!” (tylko raz Chińczyk na nocnym targu krzyknął „Maria Curie!”, co wprawiło mnie w osłupienie).

I to właśnie Wałęsa - a nie chociażby intelektualista Waclav Havel - stał się symbolem rewolucji w Europie sprzed 20 lat. I, mówiąc szczerze, niezależnie od tego, cokolwiek by teraz wyczyniał w świecie polityki - czy wspierał Libertas, czy obrażał prezydenta Polski, czy po raz kolejny ruszył do wyborów i dostał jakiś tam 1 procent - pozostanie w szufladzie z ikonami na wieki wieków.

I powinno nam to serca radować. Bo generalnie jeśli chodzi o dostarczanie ikon światowej popkulturze, to kiepscy jesteśmy wyjątkowo.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski