<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw_powazny.jpg" >Najbardziej lubię patrzeć na Messiego, ale i na Zawiszy, np. w pierwszoligowym meczu z Arką Gdynia, też bym oko zawiesił. Przez ostatnie dni kibice „kopanej” w Bydgoszczy głównie jednak zawieszali oko na wyjaśnieniach urzędników i działaczy w sprawie 300 tys. zł premii, której domagają się piłkarze za awans. „Wyjaśniać” - według słownika - znaczy „czynić coś zrozumiałym”. Albo kaskada słów płynących od białych kołnierzyków nie jest wyjaśnieniem, albo trafili na wyjątkowo tępego czytelnika. Bo ja, przebrnąwszy przez kilka artykułów na ten temat, nadal nie wiem, gdzie pies z łapami na kasie jest pogrzebany.
<!** Image 2 align=none alt="Image 173378" sub="Po awansie pewnie wielu piłkarzy pożegna się z Zawiszą, rozpoczną się negocjacje z gwiazdami świecącymi nieco wyżej na piłkarskim niebie
Fot. Tymon Markowski">
Oto dowód: Dwa tygodnie temu, przed meczem z Turem pięciu piłkarzy z rady drużyny podpisuje list z „uprzejmą prośbą” o sformalizowanie nagrody pieniężnej za awans do I ligi. Potem drużyna remisuje dwa mecze, nie wykorzystując, ale też nie tracąc szans na sukces. Wypytywany przez „Express” po drugim remisie prezes klubu, Bogdan Pultyn, uspokaja: „Zarząd w porozumieniu z większościowym akcjonariuszem (czyli miastem) ustalił wysokość premii za awans dużo wcześniej niż przed meczem z Turem. Potwierdzam, że chodzi o kwotę 300 tys. zł netto (...) Piłkarze mają nasze słowo i wiedzą, o co grają. Już w rundzie jesiennej otrzymali premie bez żadnego podpisanego wcześniej dokumentu i nie rozumiem, skąd te obawy”.
*
A ja, panie prezesie, rozumiem zapobiegliwość piłkarzy. Premia po rundzie jesiennej to co innego niż premia po sezonie, zwłaszcza zakończonym awansem i pewnie zmianą głównego akcjonariusza klubu. Po awansie najpewniej wielu piłkarzy pożegna się z klubem, rozpoczną się poszukiwania i negocjacje finansowe z gwiazdami świecącymi nieco wyżej na piłkarskim niebie, a więc i droższymi. Nie wiadomo też, czy nowy główny akcjonariusz podtrzyma obietnice czynione piłkarzom przez poprzedniego właściciela. Wprawdzie ustna deklaracja zapłaty przy świadkach też jest akceptowaną formą umowy cywilnoprawnej, jednak gdyby doszło do walki o pieniądze w sądzie, łatwiej to czynić, mając papier w garści. Rozumiem zatem piłkarzy, nie prezesa Pultyna. Skoro, jak zapewnił w tym samym wywiadzie dla „Expressu”: „klub jest w dobrej kondycji finansowej, wszystkie środki wypłaca na bieżąco”, to dlaczego nie chce podpisać się pod umową z zawodnikami? Skończyłaby się nerwówka i piłkarze mogliby całą uwagę poświęcić na przygotowania do ostatniego meczu - najważniejszego w historii klubu od wielu lat.
<!** reklama>
Zastanawiająca jest też reakcja na niepokoje w Zawiszy prezydenta Bruskiego, jednej z ważniejszych postaci w tej układance. 7 czerwca na stronie internetowej „Gazety Wyborczej” ukazuje się wywiad z prezydentem, w którym pada stwierdzenie: „To było tydzień temu, podczas meczu z Turem (...) Sebastian Chmara pokazał mi kopię listu piłkarzy z rady drużyny (...) I już wtedy usłyszałem na trybunie, że grają tak jakby nie chcieli awansować. A może chcieli stworzyć presję na wypłatę tej premii?”. W ciągu przeszło tygodnia, który upłynął od meczu z Turem do publikacji rozmowy z Bruskim, stan wiedzy prezydenta na temat umów z graczami Zawiszy nie powiększył się ani trochę. W wywiadzie dodaje bowiem: „Nie znam kontraktów z piłkarzami, ale jeśli od początku takiej premii nie określono, popełniono błąd w sztuce”. Na pytanie dziennikarza, czy w kasie ratusza jest 300 tysięcy na premię dla Zawiszy, prezydent zaś odpowiada: „Zawsze możemy nie wybudować fragmentu drogi i przekazać na piłkę... Ale tak nie będzie”.
Jak to zatem jest z tą premią, skoro nie słyszał o niej ani prezydent Bruski, ani odpowiadający za sport wiceprezydent Chmara? W porozumieniu z kim z władz miasta prezes Pultyn ustalał wysokość nagrody za awans? Czy aby nie chodzi o jakieś ustalenia jeszcze z czasów ekipy prezydenta Dombrowicza? I czy piłkarze, dziennikarze oraz kibice muszą przez tyle dni rozgryzać zagadkę, na którą odpowiedź mogłaby dać jedna rozmowa na linii ratusz - biuro zarządu Zawiszy? Odpowiedź zgodną z ostatnim życzeniem Sebastiana Chmary: „Skończmy z biciem piany...”