Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skazany za zranienie dziennikarza „Mongoł” przyszedł, ale nie zeznawał

Jarosław Jakubowski
Jako świadek zjawił się wczoraj w bydgoskim sądzie recydywista Ariel O. Przyprowadzili go policjanci prosto z celi, gdzie odbywa karę 5 lat więzienia za zaatakowanie nożem dziennikarza, a także czeka na kolejną sprawę
Jako świadek zjawił się wczoraj w bydgoskim sądzie recydywista Ariel O. Przyprowadzili go policjanci prosto z celi, gdzie odbywa karę 5 lat więzienia za zaatakowanie nożem dziennikarza, a także czeka na kolejną sprawę Dariusz Bloch
Dwaj świadkowie stanęli wczoraj przed bydgoskim sądem w sprawie gangu „Kadafiego”. Byli to: kryminalista oraz właściciel firmy handlowej.

[break]
Po raz kolejny Sąd Okręgowy w Bydgoszczy postawiono w stan podwyższonej gotowości. Zanim rozprawa ruszyła, pomieszczenia i korytarz za pomocą specjalnego lusterka sprawdził policyjny pirotechnik. Dopiero gdy dał znak, że wszystko jest w porządku, do sali rozpraw na drugim piętrze zaczęto wpuszczać ludzi. Każdy wchodzący musiał poddać się rewizji osobistej. Policjant sprawdzał wszystkich ręcznym wykrywaczem metalu, a dodatkowo należało przejść przez bramkę magnetyczną.

Oskarżonego Macieja B., ps. Maciula, przyprowadziła eskorta antyterrorystów uzbrojonych w broń automatyczną. Na gładko ogolonego, ubranego w ciemną kurtkę mężczyznę w korytarzu czekały dwie młode kobiety. Przywitał się z nimi z uśmiechniętą miną.

„Mongoł” z Londynka

Dopiero gdy oskarżony zasiadł na ławie, do sali wpuszczono dziennikarzy. Tym razem rozprawa nie trwała długo. Do sądu stawiło się dwóch z pięciu wezwanych na wczoraj świadków.

Pierwszym z nich był Ariel O., ps. Mongoł. W lutym 2014 roku mężczyzna został skazany na 5 lat więzienia za ugodzenie nożem dziennikarza „Gazety Wyborczej”. Do napaści doszło w marcu 2013 roku przed nocnym klubem przy ul. Długiej w Bydgoszczy. Ugodzony nożem reporter cudem uszedł z życiem, choć musiano mu usunąć śledzionę.

Wczoraj „Mongoł”, odziany w dres i żółte adidasy, skuty na nogach kajdanami, ciekawie rozglądał się po sali. Widać było, że z „Maciulą” są w dobrej komitywie, przywitali się jak starzy kumple.

Świadek odmówił składania zeznań. - Toczy się postępowanie przeciwko mnie w tej samej sprawie, wyłączone z niej - wyjaśnił Ariel O.

Jak się dowiedzieliśmy, jest on zamieszany w działalność grupy Tomasza B., ps. Kadafi. Miał rozprowadzać narkotyki w słynnym już „sklepiku” przy ul. Pomorskiej na bydgoskim Londynku.

Jako drugi za barierką dla świadków stanął Ryszard R., właściciel firmy handlowej z Bydgoszczy.

Pieniądze od Macieja B.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jako adres podawał... hotel „City”. Szpakowaty mężczyzna w ciemnym płaszczu i lakierkach przyznał, że zna z widzenia Macieja B. - Byłem przesłuchiwany przez funkcjonariuszy na okoliczność pieniędzy, które otrzymałem od mojej konkubiny Anny K. Ania zaproponowała mi pożyczkę, nie pamiętam, w jakiej kwocie i powiedziała, że może mi te pieniądze pożyczyć na jakiś czas. Pytałem, skąd je ma, powiedziała, że po prostu ma. Później powiedziała, że to pieniądze pana Macieja. Myślałem, że wzmacnia w ten sposób swoją pozycję, żebym jej te pieniądze oddał. Trochę się zdziwiłem, że szybko, bo po 2-3 tygodniach zażądała ich zwrotu - mówił Ryszard R.

Te pieniądze wziąłem bardziej po to, żeby obroty firmy były większe niż dlatego, że mi brakowało. - świadek Ryszard R.

Z jego zeznań wynika, że z konkubiną, z którą ma dziecko, miał „biznesowe” relacje, pożyczał od niej różne kwoty rzędu kilku tysięcy złotych. Z kolei on dołożył jej do kupna samochodu Mini Cooper. Pewnego dnia między partnerami doszło do spięcia. Ryszard R. zobaczył Annę w srebrnym mercedesie „Maciuli”. - Nawet byłem o to zazdrosny, powiedziałem, że sobie nie życzę - stwierdził świadek.

Na pytanie, po co pożyczył pieniądze od konkubiny, Ryszard R. odparł, że „do obrotu firmy”. - Te pieniądze wziąłem bardziej po to, żeby obroty były większe niż dlatego, że ich brakowało - zeznał. Z odczytanych przez sąd jego wcześniejszych relacji wynika, że pożyczka wynosiła 20 tys. zł.

Śmierć w Tryszczynie

Maciej B. jest jednym z siedmiu oskarżonych o udział w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym, trudniącej się handlem narkotykami na wielką skalę. Według ustaleń prokuratury, narkotyki, które wprowadzili na czarny rynek, były warte ponad 20 mln złotych. Chodzi o pół tony amfetaminy, 300 tys. tabletek ecstasy, marihuanę oraz kokainę. Gang zajmował się również stręczycielstwem i wymuszaniem haraczy.

O kierowanie grupą oskarżony jest Tomasz B., ps. Kadafi. Jego dawny diler „Maciula” jako jedyny nie odpowiada z wolnej stopy. Prokuratura stawia mu zarzut zabójstwa Kamila Ch., który też był dilerem narkotykowym. Do zbrodni doszło w kwietniu 2009 roku. Mężczyzna został zastrzelony w Tryszczynie koło Bydgoszczy. Po raz ostatni był widziany koło pobliskiego hotelu.

Kolejna rozprawa dziś.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!