Z uwagi na to, że na sali rozpraw bydgoskiego sądu okręgowego zabrakło Aleksandry G., współoskarżonej w procesie dotyczącym działalności dewelopera Jarosława G., sędzia Roman Narodowski wyznaczył nowy termin sprawy. Ponownie strony spotkają się 19 lutego. Aleksandra G. przysłała zwolnienie lekarskie.
Wyjaśnienia, które mają wybrzmieć na sali rozpraw w przyszłym miesiącu, będą prawdopodobnie ostatnimi w tym postępowaniu. Przeprowadzono już większość czynności procesowych, włącznie z wysłuchaniem zeznań świadków i pokrzywdzonych.
A w gronie tych ostatnich znajdują się klienci spółki Dom M4, którą kierował główny oskarżony w procesie, Jarosław G. Na mężczyźnie ciążą zarzuty związane z niewywiązaniem się z umów. Klienci, o których mowa, to ludzie, którzy już prawie 10 lat temu wpłacali pieniądze na nowe mieszkania w blokach na powstającym w Fordonie osiedlu Bydgoskich Olimpijczyków.
Zarzut: wyprowadzanie kasy z firmy
Jak wyjaśnia prokuratura, Jarosław G. "sprzeniewierzał środki finansowe, które miały być przeznaczone na budowę osiedla". - Wykorzystując udzielone mu uprawnienia ustawowe i faktyczne dokonał szeregu oszustw na szkodę reprezentowanych przez siebie spółek, do których miało dojść, m.in. podczas sprzedaży 5 nieruchomości, na łączną kwotę ponad 1,5 mln. zł. Ponadto - wynika z ustaleń prokuratury - przywłaszczył "istotne z punktu widzenia funkcjonowania podmiotów środki".
- Innym sposobem działania Jarosława G. było przywłaszczanie pieniędzy zarządzanych przez siebie spółek poprzez dokonywanie przelewów z rachunku bankowego pod pozorem ich kierowania do kontrahentów, podczas gdy w rzeczywistości pieniądze te wpływały na konta Aleksandry G. W ten sposób sprzeniewierzono środki w łącznej kwocie ponad 500 tys. zł - podkreśla rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy, prok. Agnieszka Adamska-Okońska w komunikacie w tej sprawie.
Z ustaleń śledztwa wynikało także, że Jarosław G. przywłaszczał pieniądze uzyskane w formie gotówki od klientów, nie przekazując ich kasy spółki. Łącznie miało to być ponad 120 tys. zł. Miał też przeprowadzić na koszt spółki prywatne transakcje o wartości ponad 220 tys. zł. Śledczy zarzucają mu również, że dopuszczał się innych nadużyć finansowych, a także podrobił znaczną liczbę dokumentów.
- Pieniądze pochodzące z przestępstw były następnie przelewane na rachunki bankowe Aleksandry G. - podkreśla prokurator.
Inne postępowania
Oprócz postępowań karnych w toku była również sprawa upadłości spółki Dom M4. Mimo tego, że pierwsi klienci wpłacali już pieniądze na nowe mieszkania w roku 2014, to do tej pory kilkudziesięciu z nich nie dostało kluczy do swoich lokali. Ostatecznie sąd zgodził się na uznanie tzw. upadłości układowej, by inwestycja mogła zostać dokończona.
Jarosław G. był również oskarżonym w innym procesie karnym, w którym wyrok zapadł w marcu minionego roku. Sąd wymierzył mu karę w wymiarze łącznym 4 lat pozbawienia wolności, a współoskarżonemu w tym samym procesie Krzysztofowi B., karę 3 lat.
Chodziło, między innymi o wprowadzenie w błąd notariusza w sprawie transakcji zbycia trzech nieruchomości na południu Polski. Spółka deweloperska prowadzona, która działała między innymi w Bydgoszczy, z tego tytułu miała ponieść stratę w wysokości 12 mln zł.
- Nie ma wątpliwości, że umowa zawarta przed notariuszem miała charakter pozorny - ocenił sędzia Sądu Okręgowego w Bydgoszczy, Andrzej Bauza w uzasadnieniu wyroku. - Cała transakcja nie miała charakteru rzeczywistego.
Przedmiotem oceny sądu było również o uzyskanie nielegalnego zwrotu podatkowego. To karny finał sprawy, w której tle jest postępowanie upadłościowe spółki deweloperskiej odpowiedzialnej za budowę osiedla mieszkaniowego w Bydgoszczy.
