https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Skarb na targowisku

Andrzej Suliński
Inowrocławskie targowiska to ewenement w skali kraju. No bo kto inny z własnej i nieprzymuszonej woli poszedłby w błoto do kostek, w kałuże, w wielki tłum i ścisk, tylko po to, by kupić ogórki, ziemniaki, albo majtki z Chin?

<!** Image 2 align=none alt="Image 157588" sub="Na inowrocławskich targowiskach handluje się mydłem i powidłem. Różnorodność asortymentu to główny „magnes” przyciągający klientów / Fot. Renata Napierkowska">Inowrocławskie targowiska to ewenement w skali kraju. No bo kto inny z własnej i nieprzymuszonej woli poszedłby w błoto do kostek, w kałuże, w wielki tłum i ścisk, tylko po to, by kupić ogórki, ziemniaki, albo majtki z Chin? Rozumiem, że przechadzki po zakupy mogłyby być uzasadnione, gdyby tam było taniej niż gdzie indziej. Ale to nieprawda. I zdają sobie z tego sprawę wszyscy. Nawet sprzedawcy na tych targowiskach. Nie od dziś bowiem wiadomo, że handel jest tym bardziej opłacalny, im wyższa marża. A jaką marżę może mieć ogrodnik na pomidorach, skoro w supermarkecie położonym 200 metrów od giełdy są one po 99 groszy za kilogram? Konkurencyjne ceny, jakie rzekomo oferują handlarze, są więc tylko mitem, ale tu chyba chodzi o coś innego. To coś to przyzwyczajenie. Bo tyle towaru, ile leży na straganach na przykład podczas niedzielnej giełdy na Rąbinie, to nie ma chyba w żadnym innym inowrocławskim sklepie. Już sama wyprawa tam to prawdziwe przeżycie, a klienci - nawet gdy nic nie kupią, a jedynie ubrudzą sobie buty w błocie - i tak są zadowoleni, bo przynajmniej nacieszyli sobie oczy. A przecież nie musieliby się brudzić. Kilka lat temu wraz z właścicielem obszedłem nowoczesne targowisko przy ul. Orłowskiej. To, co tam zobaczyłem, zaparło mi dech w piersiach. Toalety, przebieralnie, bieżąca woda, wszystko zadaszone, żeby woda na kalesony wyłożone na ladach nie kapała, a wchodzących koi płynąca z głośników nastrojowa muzyka, gipsowa panienka stojąca w fontannie i wielki grill, przy którym rozsiąść się można wygodnie z całą rodziną. Jedyny minus tego targowiska był taki, że nie było tam żywej duszy. Ale to znowu kwestia przyzwyczajenia. Bo gdyby odwrócić sytuację i najpierw w Inowrocławiu byłoby targowisko przy Orłowskiej, a później przy Przypadku, to by na te drugie pies z kulawą nogą nie przyszedł, a telefony w naszej redakcji urywałyby się, bo ludzie opowiadaliby o skandalicznych warunkach, jakie tam panują.

<!** reklama>Pewnie błoto, dziury i kałuże wśród straganów przy kościele można by szybko zlikwidować, ale najpierw trzeba by było jakiś skarb znaleźć, żeby to sfinansować. Podobno w Pakości taki znaleziono. Co prawda nie wiadomo, co było w skrzyniach wykopanych z murawy na tamtejszym boisku, ale sądząc po pozostawionej tam niedopitej butelce wódki, która w pewnych kręgach jest cenniejsza niż złoto, znalazcy musieli się nieźle obłowić. Na razie nie wiadomo, kto kopał, ani ile wyciągnął, ale pewnie mieszkańcy Pakości szybko się tego dowiedzą. Wystarczy, by obserwowali, kto sobie nowy samochód kupi, dom zacznie stawiać, albo... nowoczesne targowisko.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski