Sąd Okręgowy w Bydgoszczy przeprowadził wideokonferencję z biegłymi z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Ich opinia jest niekorzystna dla oskarżonego Sebastiana Sz. ze Żnina.<!** Image 2 align=none alt="Image 210293" sub="Fot. Tomasz Czachorowski">
Wtorkowa rozprawa zaczęła się punktualnie, skutego w kajdanki Sebastiana Sz. wprowadzono do sali rozpraw, ale po chwili... wyprowadzono. Publiczność nawet nie zdążyła zająć miejsc. Okazało się, że wideokonferencja nie doszła do skutku, bo jeden z biegłych utknął w korku w rozkopanej Łodzi...
Po kilkudziesięciu minutach rozprawę można było kontynuować. Biegli powtórzyli to, co na wcześniejszej rozprawie przeczytał stronom sędzia Andrzej Rumiński.
Według biegłych, bezpośrednią przyczyną śmierci dwuletniej Wiktorii Sz. była perforacja (pęknięcie) jelita cienkiego. Do tego urazu doszło kilka godzin przed zgonem, najprawdopodobniej w wyniku uderzenia narzędziem tępym lub tępokrawędzistym. Mogła to być pięść. Siła uderzenia musiała być duża...
Biegli stwierdzili też u dziecka liczne krwiaki, zasinienia i otarcia naskórka.
Z opinii łódzkich specjalistów wynika, że nie mogły one raczej powstać, gdy dziecko upadło albo uderzyło się o jakieś przedmioty - tak właśnie utrzymuje oskarżony Sebastian Sz.
Były też ślady na twarzy i szyi dziecka, świadczące zdaniem biegłych o tym, że ktoś ręką zatykał usta Wiktorii i naciskał na jej szyję. <!** reklama>
Przesłuchani eksperci nie mogli potwierdzić występowania u dziecka zespołu Ehlersa-Danlosa, choroby genetycznej, która objawia się nadmierną elastycznością skóry. Brakuje materiału porównawczego, żeby jednoznacznie stwierdzić tę chorobę. Ta opinia spowodowała, że podczas rozprawy 20 marca sędzia zastosował wobec Sebastiana Sz. tymczasowy areszt. Grozi mu 15 lat więzienia. Współoskarżoną jest Joanna M., matka Wiktorii. Kobieta odpowiada z wolnej stopy i ma postawiony zarzut nieudzielenia pomocy dziecku. Kolejna rozprawa odbędzie się 18 maja.