Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces w sprawie 35 mln zł wyprowadzonych ze spółki Domar szybko się nie skończy. Zeznawać mają kolejni biegli

Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
Od upadku sieci sklepów Domar mija już czternaście lat. W sprawie o wyprowadzenie majątku z firmy jeszcze nie zapadł wyrok
Od upadku sieci sklepów Domar mija już czternaście lat. W sprawie o wyprowadzenie majątku z firmy jeszcze nie zapadł wyrok Polskapress/Archiwum
Choć od upadłości Domaru minęło już czternaście lat, oskarżeni o usunięcie majątku firmy do innych spółek nie usłyszeli jeszcze wyroków. I wiele wskazuje, że w krótkim czasie postępowanie się nie zakończy. Sąd ma uzyskać kolejne ekspertyzy od biegłych w dziedzinie finansów.

- W postępowaniu mają zostać przedstawione nowe dowody w postaci opinii biegłych w dziedzinie finansów i rachunkowości - słyszymy od osoby będącej blisko sprawy.

To Cię może też zainteresować

Ustalenia ekspertów, którzy ponownie przyjrzeli się księgom rachunkowym spółki Domar, mają rzucić nowe światło na to, jakimi kanałami finansowymi przepływały firmowe pieniądze w ostatnim okresie działania przedsiębiorstwa. A wyjaśniać jest co, bo chodzi o około 35 mln zł.

W sprawie oskarżony jest, m.in. Janusz S., jeden z najbogatszych bydgoszczan. Przedsiębiorca był twórcą sieci około 50 sklepów w północnej Polsce, w których sprzedawano sprzęt RTV. Akt oskarżenia w sprawie jego upadłości Prokuratura Regionalna w Gdańsku skierowała do sądu w 2019 roku. Zarzuty dotyczą między innymi zawarcia umów mających na celu „wyprowadzenie majątku spółki, co w konsekwencji doprowadziło do jej upadłości”. Zarzuty prania pieniędzy odnoszą się do transakcji, których dokonywano od 2009 do 2011 roku.

W postępowaniu dotyczącym działalności, m.in. Janusza S. ustalono około 800 poszkodowanych podmiotów, w tym kilkuset pracowników sklepów.

Nie mniej skomplikowana od okoliczności, w jakich doszło do upadku firmy, jest historia samego śledztwa, które było później prowadzone. W 2016 roku prokuratura skierowała do sądu wniosek o wydanie listu gończego za biznesmenem. On sam zgłosił się do śledczych sam w 2018 roku. Starał się wtedy o wydanie listu żelaznego.

Równolegle ze sprawą karną w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy trwało postępowanie syndyka Domaru. Informował on, że "zaspokojono" potrzeby wierzycieli pierwszego i drugiego stopnia na około 10 mln zł. Kwota wszystkich długów sięga 70 mln zł.

Jeden ze świadków zeznających w procesie twierdził, że "właściciele" Domaru próbowali sugerować, by ówczesna (w 2009 roku) syndyk masy upadłościowej, umorzyła postępowanie. - W magazynach przy ulicy Szajnochy w Bydgoszczy, których pomieszczenia wynajmowałam w celu spłacania wierzytelności spółki, kręciła się Iwona K. Mówiła najemcom, że nieruchomość została już sprzedana nowemu właścicielowi, który wynajmującym wypowie umowy. A to była nieprawda. Teren został sprzedany dopiero w 2018 roku - mówiła świadek wyliczając, że transakcja opiewała na około 5 mln zł.

Na jednej z rozpraw w roku 2022 zeznawała świadek, której Janusz S. - ja wynika z jej relacji - miał zaproponować stanowisko prezesa w innym kontrolowanym przez siebie podmiocie, w spółce Alberia. Wspomniała o zdziwieniu, którego doznała, kiedy postanowiła zapoznać się z zapisami dotyczącymi spółki w sądzie i w KRS.

Karty in blanco?

- Zobaczyłam dokument podpisany moim nazwiskiem aprobujący podniesienie kapitału firmy o 600 tys. zł w gotówce. Zaczęłam dopytywać, jak to podwyższenie miało się odbyć - zeznała świadek. Wówczas, dodała, została odwołana z funkcji prezesa.

Sędzia Roman Narodowski dopytywał, jak to możliwe, że na dokumencie był podpis świadka, skoro ona sama była zdziwiona, że taki dokument w ogóle powstał.

- Był taki zwyczaj, że prezesi poszczególnych spółek podpisywali puste kartki - oświadczyła kobieta. Dodała, że takie praktyki stosowano, np. w sytuacji, kiedy w zgromadzeniu udziałowców nie mógł uczestniczyć prezes, a potrzebny był jego podpis pod którąś decyzją.

Opowiedziała, że sama raz pojechała do Koronowa, gdzie mieszkał jeden z "prezesów", by poprosić go o podpisanie kilku pustych arkuszy.

- Czy ci prezesowie faktycznie zarządzali spółkami? - pytał sędzia.

- W żadnym wypadku. Oni figurowali tylko na papierze - odpowiedziała świadek.

Kolejna rozprawa ma odbyć się 28 czerwca.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Proces w sprawie 35 mln zł wyprowadzonych ze spółki Domar szybko się nie skończy. Zeznawać mają kolejni biegli - Gazeta Pomorska