Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Seniorki trzymają fason

Katarzyna Bogucka Fot. Dariusz Bloch
Rozmowa z IRENĄ PROPOROWICZ, seniorką związaną z Domem Dziennego Pobytu „Kapuściska”, uczestniczką tegorocznego „Przemarszu kapeluszowego”.

Rozmowa z IRENĄ PROPOROWICZ, seniorką związaną z Domem Dziennego Pobytu „Kapuściska”, uczestniczką tegorocznego „Przemarszu kapeluszowego”.

<!** Image 2 align=none alt="Image 195483" >Ile ma Pani kapeluszy w domu?

Tylko jeden, czarny z różowymi kwiatkami, ale założyłam go zaledwie raz, na bal karnawałowy. Kapeluszowa moda nie jest w moim stylu. Bardzo lubię czapki, szczególnie z daszkiem, nazywane popularnie lujówkami.

A jak nosi się Pani na co dzień?

Preferuję strój sportowy, czyli koszulka, spodnie, wygodne buty.

Kim jest Pani z zawodu, co Pani robiła przed emeryturą?

Przez 25 lat byłam laborantką. Później, już na emeryturze, poczułam się bardzo samotna, więc postanowiłam dołączyć do towarzystwa z bydgoskiego Domu Dziennego Pobytu „Kapuściska”.

Ktoś Panią namówił czy zachęcił do tej formy spędzania czasu?

Nikt. To był przypadek. Pewnego dnia siedziałam w domu i wertowałam książkę telefoniczną. Znalazłam w niej numer do DDP „Kapuściska” i tak się wszystko zaczęło. Jest nas około pięćdziesięcioro, w tym dziesięciu panów. Świetnie się bawimy.

A gdy Pani wraca do domu...

Bardzo lubię sprzątać, może nawet jestem troszkę pedantyczna. Teraz przerwała mi Pani malowanie szafek. Przymierzam się także do remontu kuchni.

Wróćmy do kapeluszy. Stała się Pani jedną z najbardziej charakterystycznych uczestniczek ostatniego marszu kapeluszników, bydgoskiej imprezy, którą już zaczęły naśladować inne polskie miasta...

Przed marszem zrobiliśmy burzę mózgu, wszyscy razem w Domu Dziennego Pobytu. Czwarta edycja imprezy zobowiązuje i nie można było byle czego założyć na głowę. Ile my się nagłowiliśmy z naszymi opiekunami - terapeutami, instruktorami... Postanowiliśmy ostatecznie, że w tym roku jednym z motywów przewodnich imprezy stanie się Bydgoszcz.

I tak się stało...

Zdecydowaliśmy, że ja będę twarzą, a właściwie głową Opery Nova. Od pomysłu do wykonania kapelusza trochę czasu jednak upłynęło. Kilka tygodni pracowaliśmy nad nietypowymi nakryciami głowy. Opery nie robiło się wcale tak łatwo. Na kartonowy stelaż trzeba było najpierw nałożyć niebieską krepę, która udaje Brdę. Dookoła ronda zawiesiliśmy rybki, ulepione z masy solnej. No i najważniejszy element - środek kapelusza, czyli gmach opery, wykonany ze styropianu i tektury, na który przyklejone są plakaty reklamujące przedstawienia, m.in. „Napój miłosny”, „Mefistofeles”.

Jak się Pani czuła w tym nakryciu głowy?

Szczerze? Nie za dobrze, choć bardzo mi się podoba. Wszyscy wiedzą, że mój kręgosłup jest w fatalnym stanie. Mam już przecież 67 lat. Podczas marszu kapeluszników musiałam sobie pomóc balkonikiem na dwóch kółkach. Szłam, trzymając jedną ręką balkonik, a drugą podtrzymując sznureczki kapelusza, żeby wiatr mi go nie zerwał z głowy. Konstrukcja, choć wykonana z możliwie najlżejszych elementów, jest dość ciężka, waży około dwóch kilogramów, zresztą proszę przymierzyć i się przekonać (rzeczywiście, szyja od razu zgina się do przodu - przyp. red.). Głowa mi się chwiała na wszystkie strony, ale dałam radę!

Pani była operą, a koleżanki?

Zrobiły furorę! Obok mnie szła pani w kapeluszu prezentującym Łuczniczkę. Postać ta została zrobiona ze styropianu (po marszu złamała się, ale szybko doprowadzono ją do pionu, przyp. red.). Kolejna pani miała na głowie kapelusz z herbem miasta, następna - spichrze. Mój kapelusz był chyba najcięższy.

Podobno wypatrzył Panią w tłumie sam dyrektor Opery Nova i stwierdził, że otwarcie nowego sezonu nie może się odbyć bez Pani właśnie w tym kapeluszu.

To prawda. Sezon w operze otwiera 7.09. spektakl „My Fair Lady”, na który dostałam zaproszenie. Moja obecność jest uzasadniona. W jednej ze scen zobaczymy przecież słynne wyścigi w Ascot. Co prawda artyści mają kapelusze w kolorach biało-szaro-beżowych, ale, z tego, co wiem, ja mam pojawić się w kapeluszu tylko w foyer, w przerwie. Zresztą, nie mogłabym przecież oglądać spektaklu w kapeluszu, bo zasłaniałabym widok innym widzom.

Czy już zastanawiacie się Państwo, co ozdobi przyszłoroczne kapelusze?

Na razie nie mamy pomysłów. Jedno jest pewne. Poprzeczkę podnieśliśmy sobie tak wysoko, że trudno ją teraz będzie przeskoczyć! Pani Ewa Chałat z Opery Nova podpowiada, że zbliża się jubileuszowa, dwudziesta, edycja Bydgoskiego Festiwalu Operowego. Być może jest to jakiś trop...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!