O tym, że prokuratura bada sprawę buntu w komunikacji miejskiej w Bydgoszczy pisaliśmy w marcu 2024 roku. Wówczas nikomu nie postawiono zarzutów, gromadząc materiał dowodowy. Jeszcze w trakcie trwania protestu latem 2022 roku prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski informował, że zgłosił sprawę do prokuratury.
Temat powrócił podczas dyskusji dotyczącej sytuacji w MZK na październikowej sesji Rady Miasta. – Miałem obowiązek zgłosić 2 lata temu do prokuratury szkodę wyrządzoną na spółce, bo to, że nie mogły jeździć tramwaje, autobusy, to była szkoda na majątku miasta, mieszkańców – powiedział.
– To było jedyne, co wówczas napisałem, nie znałem, kto był organizatorem, nie znałem, według jakich zasad. Byłem raz przesłuchiwany, gdzie podtrzymałem to, co napisałem plus to, że nie mam żadnej wiedzy na temat tego, kto za tym stał. To jest cały mój udział w tym postępowaniu. W ciągu ostatniego miesiąca wpłynęło do sądu odpowiednie pismo. Zwróciłem się do sądu, że chce być oskarżycielem posiłkowym w tej sprawie – przekazał w październiku Rafał Bruski.
Podejrzanym o kierowanie strajkiem pracowników MZK wbrew przepisom Ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych w Bydgoszczy jest Andrzej Arndt, szef Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej, o czym miałoby świadczyć m.in. pośredniczenie w rozmowach z zarządem spółki i prezydentem, przekazywanie pracownikom ustaleń ze spotkań i zorganizowanie w czasie trwania protestu zgromadzenia publicznego na Starym Rynku. Czyn wymieniony w art. 26 ust. 2 ustawy zagrożony jest grzywną lub karą ograniczenia wolności.
– Wszyscy pracownicy są pełnoletni, świadomie i indywidualnie podejmowali decyzję. Moją rolą, gdy kierowcy i motorniczy nie wyjechali na ulicę, było reprezentowanie nie tylko tej grupy zawodowej, ale również i pozostałych pracowników spółki, którzy w proteście nie uczestniczyli – powiedział nam Andrzej Arndt.
– Informowałem pisemnie władze miasta, dzień przed tym jak rozpoczął się bunt, że pracownicy „wzięli” w swoje ręce inicjatywę, ostrzegałem, że mogą nie wyjechać na ulicę. Prosiłem o spotkanie, wskazanie daty – nie dostałem żadnej odpowiedzi. Na tej ławie oskarżenia powinien siedzieć ktoś inny – stwierdził.
Będzie ciąg dalszy
Prokurator złożył do sądu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania karnego na okres próby na rok i wpłatę 3 000 zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. – Oczywiście nie wyrażam zgody na warunkowe umorzenie postępowania karnego. Wnoszę o normalne postępowanie – stwierdził na sali sądowej Andrzej Arndt.
– Prokurator zawnioskował o warunkowe umorzenie postępowania.To oznacza, że gdybym przyjął postawione warunki, to zgadzałbym się i przyjął karę jako sprawca, który organizował i kierował strajkiem. To nieprawda. Nie kierowałem i nie organizowałem strajku. Gdybym się zgodził, poniósłbym wszelkie inne konsekwencje, również z pozwami cywilnymi – tłumaczył szef związkowców.
Sąd nie uwzględnił wniosku prokuratora i na posiedzeniu niejawnym wyznaczy termin rozprawy. Oskarżycielem posiłkowym w sprawie jest Miasto Bydgoszcz, którego przedstawiciela nie było na czwartkowym posiedzeniu. Na sali pojawiło się kilku przedstawicieli związkowych z MZK i innych zakładów pracy, co było wyrazem wsparcia dla Andrzeja Arndta.
