[break]
Szkoła powołana do życia na mocy umowy pomiędzy rządem RP a NATO ma swoją siedzibę w budynku byłego MDK nr 3 przy ul. Gałczyńskiego 23 na Błoniu. Uczęszcza do niej 160 uczniów w wieku od 6 do 18 lat. Połowa z nich to pociechy żołnierzy służących w JFTC, między innymi z Niemiec, Francji, Węgier, Czech, Słowacji i Turcji, a druga połowa to dzieci bydgoszczan, którzy chcą, aby dzieci uczyły się w języku angielskim.
Placówka ma liczne problemy. - Narzekamy na brak sal. Uczniowie chodzą do szkoły na dwie zmiany. Dlatego licealiści kończą zajęcia nawet o godziny 18. Nie mamy żadnej świetlicy, sal laboratoryjnych, zaplecza. W naszej obecnej siedzibie nie mamy także ani jednej większej auli, nie mówiąc już o sali gimnastycznej. Dowozimy dzieci na zajęcia WF do Centrum Kultury Fizycznej i Sportu na Bartodzieje. To duży wysiłek logistyczny i niepotrzebne utrudnienie dla dzieci - tłumaczyła Imisława Górska, dyrektorka szkoły podczas spotkania z posłem Bartoszem Kownackim. - Cieszę się, że tutaj jestem, ponieważ z powodu obowiązków w Warszawie musiałem czterokrotnie przekładać wizytę - tłumaczył wczoraj poseł PiS i wiceminister.
Konieczne przenosiny
Szkoła od początku swego istnienia kilkukrotnie zmieniała adres. Zanim dzieci trafiły na Błonie, uczyły się w Kruszynie, a wcześniej w przedszkolu przy ul. Gdańskiej. Szkołę prowadzi Uniwersytet Kazimierza Wielkiego. W 2013 roku uczelnia otrzymała od Urzędu Miasta Bydgoszczy trzypiętrowy budynek przy ul. Pestalozziego 18a, który w przeszłości pełnił funkcję internatu Zespołu Szkół Budowlanych. Niestety, placówka nie dostała z MON pieniędzy na adaptację i wyposażenie. - Potrzebujemy 7,5 mln zł. Budynek stoi pusty, a my go utrzymujemy i ochraniamy. Nowy budynek dałby nam możliwość na oddzielenie klas wczesnoszkolnych od gimnazjum i liceum - tłumaczy Imisława Górska.
Nie mamy świetlicy, auli, sali gimnastycznej ani boiska. Musimy wozić dzieci na zajęcia WF na Bartodzieje. - Imisława Górska
Generał Wojciech Grabowski, dowódca Centrum Szkolenia Sił Połączonych w Bydgoszczy, dodaje: - Szkoła kilka lat temu spełniała tymczasowe warunki, ale musimy podnieść warunki kształcenia. Wielu żołnierzy, decydując się na wybór kraju, na wstępie pyta, czy będzie tam szkoła dla ich dzieci. Jeśli nie, to szukają jednostek w innych krajach - zauważył.
Obietnica ministra
- W ocenie nowego kierownictwa resortu, kwestie związane z nauką mają kluczowe znaczenie. Dlatego chcemy, aby żołnierze, którzy przyjeżdżają do Bydgoszczy mieli świadomość, że dobrze traktujemy sojuszników. Szkoła jest podstawowym elementem, na który zwracają uwagę. Dlatego ta sprawa musi zostać rozwiązana priorytetowo - mówił wiceminister.
Wczoraj miał okazję pierwszy raz zapoznać się z tym, jak funkcjonuje placówka. - Widać, że jest na wysokim poziomie, ale warunki nie pozwalają na normalne funkcjonowanie. W piwnicach czasami stoi woda. To nie jest dobra wizytówka dla Polski - ocenił Bartosz Kownacki.
Minister obiecał, że sprawa niebawem znajdzie swój szczęśliwy finał. - Postaram się, aby była jak najszybciej rozwiązana. W ciągu dwóch miesięcy spotkamy się na konferencji, na której ogłoszę konkretne decyzje. Przez cztery lata nie było w tej sprawie żadnych konkretów, a ja jestem w resorcie od czterech miesięcy. Trudno oczekiwać, abym na miejscu podjął decyzję. Takich problemów nie rozwiązuje się w jeden dzień - tłumaczył.
Jeśli w ministerstwie kierowanym przez Antoniego Macierewicza znajdą się pieniądze na adaptację i remont budynku, to do przenosin mogłoby dojść najwcześniej za dwa lata. Tyle czasu potrzeba na przeprowadzenie przetargów i niezbędnych prac remontowych.
Warto wiedzieć: Bartosz Kowancki
Poseł Prawa i Sprawiedliwości, od 2015 roku sekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej.
Urodzony w 1979 roku w Warszawie polityk, w ubiegłym roku po raz drugi został posłem ziemi bydgoskiej. Z wykształcenia prawnik, pełnomocnik rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej.
W przeszłości był asystentem Jana Olszewskiego, pracował w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, był także członkiem Komisji Weryfikacyjnej WSI. W 2011 wystąpił z PiS i przeszedł do Solidarnej Polski, aby rok później wrócić do partii Jarosława Kaczyńskiego.