Pierwsze Igrzyska Olimpijskie Sportowców Wiejskich zorganizowano w 1960 w Rzymie, małej wiosce niedaleko Żnina. To właśnie nazwa tej miejscowości podsunęła działaczom Ludowych Zespołów Sportowych pomysł, by zawsze w roku rozgrywania światowych igrzysk organizować podobną imprezę dla sportowców z małych miast i wsi. Impreza „chwyciła”, odbyło się ich już czternaście.
Ani słowa o Los Angeles
- Brałem udział we wszystkich edycjach. Co ciekawe, nie zawsze, ze względów politycznych, w nazwie naszej imprezy podawana była też nazwa miasta-gospodarza igrzysk światowych - opowiada Stanisław Gołuński.
- Szczególnie ciepło wspominam zawody z 1984 roku, które odbywały się w Szubinie. Ówczesna władza zakazała używania nazwy Los Angeles. To były takie ideologiczne zagrywki. Jednak nas, sportowców niewiele to obchodziło, liczyła się tylko zdrowa sportowa rywalizacja - wspomina Stanisław Gołuński. - Spaliśmy w namiotach wojskowych na rozścielonej słomie. Myliśmy się w zimnej wodzie, która sączyła się z rury wodociągowej nawierconej w wielu miejscach, tak by jednocześnie mogło korzystać kilku sportowców.
Warcaby są niezwykłe
Podczas tych zawodów Stanisław Gołuński występował w świeckiej drużynie piłkarskiej, która wygrała ten turniej.
- Dostałem wtedy swoje pierwsze prawdziwe buty piłkarskie, służyły mi i moim braciom jeszcze przez ponad trzydzieści lat – wspomina.
Chętnie też wraca wspomnieniami do zmagań w Jabłonowie Pomorskim (2008).
- To była moja trzynasta impreza, brałem udział w rozgrywkach warcabów stupolowych. Warcaby to sport niezwykły, rozwija wyobraźnię, uczy przewidywania, ćwiczy pamięć. Mało kto dziś pamięta, że kilka lat temu warcabiści ze Świecia wywalczyli tytuł drużynowego mistrza Polski- podkreśla Stanisław Gołuński.
W podwójnej roli
Pan Stanisław skończył w tym roku 82 lata, jest wciąż aktywnym sportowcem, organizatorem i kibicem.
- Przez te wszystkie lata na igrzyskach występowałem w podwójnej roli: jako organizator i zawodnik. Tak też będzie w tym roku. To wszytko było możliwe dzięki sportowej pasji i troskliwej opiece mojej żony, która przez te wszystkie lata wspierała mnie na każdym kroku - kończy Stanisław Gołuński.
Bohater naszego artykułu będzie rywalizował w Chełmnie w warcabach stupolowych.