Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Aliną Krawisz, sołtysem Gzina w gminie Dąbrowa Chełmińska

Marek Chełminiak
Alina Krawisz zaprasza do Gzina na gęsinę i spotkania z archeologią
Alina Krawisz zaprasza do Gzina na gęsinę i spotkania z archeologią Marek Chełminiak
Z naszą wsią związane są bardzo ciekawe historie. Chcemy je upowszechnić. Dlatego tworzymy „Wioskę rytuałów”. Wierzę, że stanie się ona ważnym punktem na mapie turystycznej Polski

Jest pani mocno związana z Gzinem?
Moja rodzina mieszka tu od trzech pokoleń. Mój dziadek Jan Pachota z żoną Moniką osiedlili się tutaj w 1928 roku. Kupili dwa domy. W jednym z nich dziadek urządził szkołę i mieszkanie dla nauczyciela. W 1932 roku w Gzinie przyszedł na świat mój tata Czesław. Dziadek został sołtysem i wielkim społecznikiem. Wspólnie z mieszkańcami budował szkołę, remizę strażacką wraz z domem kultury. Po wojnie starał się, aby w Gzinie powstała stacja PKP. Wcześniej mieszkańcy musieli chodzić na pociąg po cztery kilometry do Dąbrowy Chełmińskiej lub Unisławia Pomorskiego. Później tworzył Ochotniczą Straż Pożarną, a w 1960 roku doprowadził do elektryfikacji naszej wsi. Za działalność społeczną został odznaczony w 1968 roku Złotym Krzyżem Zasługi.

Dlatego wasz nowy dom nazwaliście Pachotówko?
Pachotówko powstało, aby upamiętnić i kontynuować wspaniałe tradycje i zwyczaje rodziny Pachotów. Dom w Gzinie zawsze tętnił życiem, panowała tutaj naturalna i domowa atmosfera. Dziadkowie i rodzice zawsze byli gościnni, więc często odbywały się tutaj spotkania rodzinne. Wnukowie przyjeżdżali do dziadków na wakacje, dzieci na urlopy. Wszyscy wspólnie pomagali w pracach gospodarskich. Babcia i moja mama wspaniale gotowały i pozostawiły rodzinne przepisy i receptury, które stosujemy do dzisiaj. Tak jak za dawnych lat, w zagrodzie są gęsi, kury, kaczki, perliczki, a historie rodzinne wciąż żyją, bo je przekazujemy. Rodzice bardzo ciężko pracowali na roli. Mimo to zapewnili nam wspaniałe dzieciństwo, za co jesteśmy im bardzo wdzięczni.

Kontynuuje pani rodzinne tradycje?
Od 2006 roku mieszkałam wraz z mężem i dziećmi w Walii. W 2009 roku zmarła mama. Wtedy wróciłam do Gzina. Rok później przyjechał też mąż. Opiekowaliśmy się chorym tatą. Wtedy postanowiliśmy zająć się gospodarstwem, postawiliśmy na agroturystykę. Pokoje w nowym domu noszą imiona bliższych i dalszych członków rodziny. Na ścianach wiszą obrazy namalowane przez ciocię Helenę, gościom czytamy wiersze wujka Antoniego. Wkrótce wydrukujemy i udostępnimy im naszą powieść rodzinną. Na początku tego roku zostałam wybrana sołtysem Gzina. W ten sposób kontynuuję rodzinną tradycję.

Mieszkacie w bardzo pięknym miejscu.
Gzin leży w urokliwej okolicy. Z naszego balkonu widać rozległą panoramę doliny Wisły. Jej zbocza przecinają malownicze parowy. Z tym miejscem związane są niezwykle ciekawe historie. We wsi zachowały się wyraźne pozostałości po grodzisku, które funkcjonowało tutaj około 500-300 lat p.n.e. Łączymy siły, aby je wypromować. Utworzyliśmy Stowarzyszenie Grodzisko Gzin. To duży potencjał turystyczny.

Jak go wykorzystujecie?
Chcemy pozyskać pieniądze na dalsze badania archeologiczne. Organizujemy też festyny archeologiczne z licznymi atrakcjami. Tworzymy „Wioskę rytuałów”. Wierzę, że stanie się ona ważnym punktem na mapie turystycznej Polski. Przygotowujemy szeroki wachlarz ofert dla turystów. Potencjałem naszej miejscowości są jej mieszkańcy, a wśród nich szczególnie: Irena, Jurek, Alina, Jacek i dwie Mariole. To są ludzie pełni pomysłów. Praca z nimi gwarantuje sukces.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!