[break]
Panie pośle, jak właściwie doszło do debaty w Parlamencie Europejskim z udziałem premier Beaty Szydło? PiS twierdzi, że na skutek „kreciej roboty” Platformy...
- Te oskarżenia są kłamliwe. Nie inspirowaliśmy tej debaty. Kiedy pojawił się pierwszy jej projekt jeszcze w grudniu, udało się nam pomysł zablokować, przekonać kolegów z innych krajów Unii, aby sprawę odłożyć, bo zdawało nam się, że może dojść jeszcze w Polsce do pozytywnych zmian. Niestety, były to płonne nadzieje.
Kto konkretnie w Parlamencie Europejskim wpadł na pomysł rezolucji w sprawie Polski?
W grudniu propozycja ta pojawiła się w gronie liberałów i socjalistów. Z czasem „za” okazali się być wszyscy za wyjątkiem frakcji, do której należy PiS i skrajnie prawicowych, antyunijnych grup.
Co było głównym powodem w oczach Pana kolegów - parlamentarzystów unijnych spoza Polski - złożenia wniosku o przeprowadzenie debaty?
Zaniepokojenie rozwojem sytuacji w naszym kraju. Członkowie wspólnoty chcieli po prostu wiedzieć, co się w Polsce dzieje i jakie są zamierzenia polskiego rządu w kwestiach, które budzą ich wątpliwości.
Jak Pan ocenia samą debatę?
Właściwie to jej nie było. Pod adresem pani premier padły pytania dotyczące Trybunału Konstytucyjnego - w sprawie nieprzyjęcia przez prezydenta ślubowania od trzech legalnie wybranych członków i w kwestii orzekania przez 13 sędziów, co budzi niepokój o możliwość paraliżu orzecznictwa. Wszyscy się spodziewali, że premier Szydło odpowie na te pytania , ale takiej odpowiedzi nie było. Powtórzyła jedynie wszystkie argumenty za wprowadzeniem tych zmian, które znaliśmy już wcześniej, przysłuchując się dyskusji w Polsce.
PiS twierdzi, że europosłowie, którzy opowiadali się za debatą, ponieśli porażkę...
W pewnym sensie tak. Nie jestem zadowolony z tego, że do debaty w ogóle doszło, każda tego rodzaju debata, która będzie dotyczyła mojego kraju, będzie mnie martwić. Takie rzeczy powinno wyjaśniać się w swoim gronie. Jednak przyznać muszę, że to był obowiązek instytucji europejskich, aby zbadać, czy prawa podstawowe są w kraju członkowskim Unii Europejskiej, w tym przypadku w Polsce, przestrzegane.
Podczas debaty można było odnieść wrażenie, że w parlamencie większość stanowią zwolennicy PiS-u...
Takie są reguły, że każda frakcja w Parlamencie Europejskim ma identyczne prawo głosu. Posłowie z prawej strony sceny politycznej dokonali manewru, wykorzystali podczas debaty cały swój czas przypadający na popołudniowo-wieczorną sesję tego dnia kosztem milczenia podczas pozostałych części obrad. I dlatego można było faktycznie odnieść wrażenie, że w PE dominują prawicowcy. To jednak tylko wrażenie, które w żadnym stopniu nie odzwierciedla rzeczywistej sytuacji.
Co będzie się działo dalej?
Komisja będzie prowadziła dialog z polskim rządem i oczekiwała na stanowisko Komisji Weneckiej w sprawie zmian w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym. Z pewnością zajmie to kilka miesięcy.
A jak Pan odebrał propozycję pani premier, żeby opozycja miała większość w Trybunale Konstytucyjnym?
To zły pomysł, element gry politycznej prowadzonej przez Prawo i Sprawiedliwość. To próba upolitycznienia trybunału. Politycy, wybierając sędziów, mieliby ich „naznaczać” politycznie. To byłoby uwłaczające zarówno sędziom, jak i wszystkim obywatelom i byłoby wyłącznie mydleniem oczu, a także przeczyłoby podstawowym zasadom.
Podobno daliście czas prezydentowi Dudzie na rozwiązanie tej patowej sytuacji wokół polskiego Trybunału Konstytucyjnego?
Po debacie pytano nas w Parlamencie Europejskim, czy poprzemy projekt ewentualnej rezolucji. Od tej odpowiedzi wstrzymaliśmy się, bo jak na razie nie ma jeszcze w ogóle projektu. W parlamentarnej agendzie zapisano, że podczas lutowej sesji parlamentu taka rezolucja jest przewidywana, ale nie sądzę, by tak szybko to się stało. Jeśli prezydent w ciągu dwóch tygodni nie rozwiąże sprawy ślubowania trzech sędziów, wybranych zgodnie z prawem, to taki projekt rezolucji przez naszą grupę europosłów zostanie przygotowany. To będzie nieuniknione, albowiem nasza dobra wola, wyciągnięta ręka - została przez PiS odtrącona. Ale jest jeszcze szansa, by do tego wszystkiego nie doszło. Ja w każdym razie w to wierzę...