Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[ROZMOWA DNIA] Dwa narody w jednej Polsce

Paulina Błaszkiewicz
Paulina Błaszkiewicz
dr WOJCIECH PESZYŃSKIdr WOJCIECH PESZYŃSKI
dr WOJCIECH PESZYŃSKIdr WOJCIECH PESZYŃSKI Adam Zakrzewski
Z dr. WOJCIECHEM PESZYŃSKIM, politologiem z UMK, rozmawiamy o ostatnich manifestacjach w Warszawie i dyskursie politycznym w Polsce.

Podano, że 50 tysięcy osób wzięło udział w sobotnim marszu, organizowanym przez Komitet Obrony Demokracji. To dużo?
Jak na polskie warunki tak, zwłaszcza, że te 50 tysięcy to liczba osób, które wzięły udział w demonstracji w Warszawie. Poza tym, zważywszy na poziom kultury politycznej i zaangażowania w naszym kraju, gdzie dominuje raczej podporządkowanie niż uczestniczenie, organizatorzy z Komitetu Obrony Demokracji mogą mówić o sukcesie.
Kiedy Polacy stają się społeczeństwem obywatelskim? Do wyborów chodzi tylko połowa uprawnionych do głosowania...
To prawda. Na co dzień nie szanujemy i nie doceniamy tych narzędzi konstytucyjnych, które mamy, ale jeśli tylko zaczyna się ich dotykać, czy modyfikować, to obywatele mają poczucie, że demokracja jest zagrożona. Wtedy potrafią się błyskawicznie mobilizować. Być może to nieadekwatny przykład, ale przypominam sobie rok 2010, kiedy Donald Tusk powiedział, by skończyć z pewną fasadą w Polsce i prezydenta wybierać przez parlament w wyborach pośrednich. Nagle 95 proc. orzekło, że jest za tym, by prezydent nadal był wybierany w wyborach bezpośrednich. Wniosek jest zatem prosty: Jeśli coś nam się odbiera, czujemy się zagrożeni i wtedy potrafimy tego bronić.
Czyli gdyby nie kwestia Trybunały Konstytucyjnego...
I tego, że parlament, prezydent i prezes PiS, czyli decyzyjny podmiot w państwie, podważyli funkcje Trybunału Konstytucyjnego i nie uszanowali jego dwóch wyroków, to nie byłoby tego marszu. Problem tej demonstracji polega jednak na tym, że jak na razie prezes Jarosław Kaczyński ze zdaniem opinii publicznej w ogóle się nie liczy. Ma swoją narrację.
Przypomnijmy, że uczestników sobotniego marszu nazywa ludźmi najgorszego sortu.
W niedzielę padały też inne określenia: komuniści i złodzieje. Jarosław Kaczyński ma swoją wizję i pewien porządek, do którego dąży, ale mam dwa albo trzy argumenty na to, że w pewnym momencie wyhamuje. PiS zdaje sobie sprawę z tego, że wygrało wybory dzięki elektoratowi centrowemu i nie powtórzy już tego wyniku, a zatrzyma się na pułapie dwudziestu kilku procent, jeśli będzie jawnie dzielić społeczeństwo i nie będzie brać pod uwagę opinii publicznej. Prezes PiS jest zapatrzony w publikacje o zmierzchu liberalnej demokracji. Wierzy, że ona się nie sprawdza itd. Poza tym jest wpatrzony w przywódców Turcji i Węgier, i do tych wzorców dąży, ale w pewnym momencie będzie musiał przestać. Nie sądzę, by chciał wprowadzać w Polsce autorytaryzm. To już nie są te czasy, co kiedyś.
Za to mamy czasy hejtu, co było widać na marszach KOD-u i PiS-u.
Rzeczywiście, dyskurs polityczny mocno nam się wy-ostrzył, co widać od kampanii przed wyborami prezydenckimi. Na swoim profilu na Facebooku mam dużo znajomych, którzy są zaangażowani po jednej i po drugiej stronie tego konfliktu, i widzę, że nie przebieramy w słowach. Jesteśmy jedną rodziną, żyjemy w jednym kraju, a tworzy nam się coś w rodzaju państw równoległych. Zaczynają się kreować dwa narody o różnych pomysłach na ten kraj. Mam nadzieję, że to szybko minie, ale nie wiem, kiedy nastąpi takie otrzeźwienie. Gdy pojawi się wróg zewnętrzny, który zintegruje społeczeństwo?[break]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!