Rowerzyści się cieszą, kierowcy przeklinają, a straż miejska sypie mandatami

Drogowcy zastanowią się, czy kontrapas wzdłuż Gdańskiej nie może działać okresowo - wiosną, latem i jesienią. Nie milkną głosy oburzonych z powodu wybudowania drogi dla rowerów.

<!** Image 3 align=none alt="Image 197967" sub="Kontrapas działa nieco ponad tydzień, ale podoba się głównie rowerzystom... Fot.: Tomasz Czachorowski">

Kontrapas dla rowerów na odcinku od Świętojańskiej do placu Wolności już działa. Po jego wytyczeniu z ponad 70 miejsc parkingowych zniknęła ponad połowa.

Kierowcy są oburzeni, bo do oznakowania pasa użyto znaku zakazu i jednocześnie tabliczki z holownikiem. To oznacza, że strażnicy miejscy muszą kazać odholowywać zaparkowane na kontrapasie samochody - nie mają wyjścia.

<!** reklama>

Przez ostatni tydzień takie odholowania zdarzyły się tylko trzy razy.

- W przypadku ponad dziesięciu pojazdów ich kierowcy pojawili się zanim wezwaliśmy lawety - mówi Arkadiusz Bereszyński ze Straży Miejskiej w Bydgoszczy. - Skończyło sie na mandatach. W kilku przypadkach udzieliliśmy pouczeń.

A ziemniaki na chodnik

Swojego gniewu nie kryją kupcy z Gdańskiej. Sięgają po najcięższe argumenty: - Jeśli klienci do nas nie dojadą, handel na Gdańskiej umrze.

Jeden z właścicieli sklepów mówi: - Dochodzi do absurdów, bo nie mamy jak dowieźć towaru. Na chodnik wjechać nie można, bo pojawia się straż miejska. Na pasie też nie wolno stawać, bo to grozi odholowaniem. Jeden ze strażników miejskich poradził mi, żebym wysypał kartofle na chodnik i odjechał dostawczakiem, to nie dostanę mandatu. Przecież to absurd.

Rowerzyści podkreślają, że kontrapas na Gdańskiej ma same zalety. Przede wszystkim ułatwia przemieszczanie się z Myślęcinka do centrum miasta.

- Na tym odcinku ulica Gdańska jest jednokierunkowa - wyjaśnia prezes Stowarzyszenia Bydgoska Masa Krytyczna, Wojciech Bulanda. - Jest to standardowe rozwiązanie w wielu europejskich i polskich miastach, które w Bydgoszczy budzi już wiele sprzeciwów, co dla nas jest trochę niezrozumiałe. Jeśli chcemy chociaż po części uatrakcyjnić centrum miasta, to takie rozwiązania jak kontrapas czy zamykanie części ulic dla ruchu samochodowego muszą być częściej stosowane. Tak się dzieje w miastach, które postawiły na modernizację miejskiej komunikacji i przyciągnięcie większej liczby turystów.

Szyny są za blisko...

Bardzo wielu kierowców i handlowców zwraca uwagę na zagrożenia, które kontrapas może nieść swoim użytkownikom.

- Kontrapas jest położony zbyt blisko torowiska tramwajowego, to może jest jakieś pół metra - mówią. - A tramwaj przecież wystaje poza szyny. Rowerzyści będą jechać razem z tramwajem. Wystarczy, że któryś się przestraszy lub dziecko nieumiejętnie skręci kierownicą i tragedia gotowa...

... ale zgodnie ze sztuką

- Kontrapas w takim kształcie jest kompromisem - mówi Krzysztof Kosiedowski z Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. - Jako zarząd dróg w pierwszej kolejności dbamy o pasażerów komunikacji miejskiej, a potem o pieszych. Następni są rowerzyści, motocykliści i kierowcy samochodów. Chcielibyśmy, żeby wszystkie te grupy zawsze były zadowolone w 100 procentach, ale to jest niemożliwe...

Krzysztof Kosiedowski podkreśla, że warunki techniczne pasa, jego projekt i wykonanie są pod ścisłym nadzorem:

- Nie ma możliwości, żeby prawo czy przepisy zostały złamane, bo ten, kto na to pozwoli, poniesie karę. Kontrapas jest zbudowany zgodnie ze sztuką.

Na zimę można zamknąć!

Wielu kierowców i korzystających z ulicy Gdańskiej mówi o swoim pomyśle na kontrapas - niech będzie czynny tylko okresowo, a zimą, kiedy ruch rowerowy jest niewielki, na kontrapasie powinny parkować samochody. - To poważna operacja, bo wymaga okresowej zmiany oznakowania i nastawień sygnalizacji świetlnej, a to jest kosztowne - mówi Krzysztof Kosiedowski. - Musimy to podliczyć, ale takie rozwiązanie można przemyśleć. Jeśli tylko trafi do nas taka inicjatywa na piśmie, na pewno bardzo dokładnie ją przeanalizujemy.