Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzicom kończą się siły

Redakcja
Nie ma końca dramat Małgorzaty i Jerzego Pyskirów, którzy 5 lat temu stracili syna. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy skierował sprawę do ponownego rozpoznania.

Nie ma końca dramat Małgorzaty i Jerzego Pyskirów, którzy 5 lat temu stracili syna. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy skierował sprawę do ponownego rozpoznania.

Sąd apelacyjny dopatrzył się nieścisłości w uzasadnieniu wyroku pierwszej instancji. Co do samego przebiegu przewodu sądowego, w wyniku którego ustalono winę kierowcy, sąd okręgowy się nie wypowiadał. Zdaniem sądu w uzasadnieniu zabrakło określenia, w którym dokładnie momencie został wywołany na jezdni stan zagrożenia oraz uściślenia, którym zeznaniom świadek Danuty G. Sąd Rejonowy w Bydgoszczy ostatecznie dał wiarę. Tym złożonym w śledztwie podczas pierwszego przesłuchania, czy tym z procesu. Wyjaśnienia te bowiem nieco się różniły.

Wątpliwości sądu odwoławczego wzbudził też zapis, że do potrącenia chłopca doszło w odległości „1 metra od krawężnika”, a nie 1 metra od osi jezdni. Co ciekawe, nie zakwestionował tego nawet adwokat oskarżonego Grzegorz Hawryłkiewicz, swoją drogą domagający się uniewinnienia swojego klienta. Pełnomocnik rodziców chłopca Dorota Drewienkowska również złożyła apelację, domagając się wyższej kary dla sprawcy. W pierwszej instancji 36-letni Michael G., Polak mieszkający w Niemczech, został skazany na 2 lata więzienia w zawieszeniu na lat pięć.

<!** reklama>- Faktycznie, stwierdzenie „1 metr o krawężnika” jest błędne, ale moim zdaniem jest to oczywista pomyłka pisarska, a nie przeoczenie istotne dla ustalenia przebiegu zdarzenia. W żadnym momencie śledztwa i procesu nie było mowy o takim miejscu potrącenia - mówi Małgorzata Pyskir.

Razem z mężem przeszli długą drogę, prowadząc przez kilka lat własne śledztwo w sprawie śmierci syna. Najpierw doprowadziło ono do wznowienia umorzonego przez prokuraturę postępowania, a w końcu do procesu i skazania kierowcy, który nie przyznawał się do winy.

Postanowienie sądu okręgowego sprzed kilku dni oznacza jednak, że wyrok z listopada 2011 roku jest nieważny. Zgodnie z tą decyzją sprawa wraca do sądu rejonowego, a cały proces rozpocznie się od nowa.

- Nie wiem, czy wystarczy nam sił, żeby przechodzić to wszystko drugi raz - mówi Małgorzata Pyskir.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!