Panie Prezesie, dziś otwarcie igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Już tylko kilka dni dzieli nas od zawodów lekkoatletycznych...
Istotnie. Chyba jeszcze nigdy nie czekałem tak na rozpoczęcie igrzysk, jak w tym roku. Bo też nigdy polska lekka atletyka nie miała tylu szans medalowych, jak obecnie: Fajdek, Małachowski, Włodarczyk, kulomioci. Nie pamiętam, abyśmy kiedykolwiek jechali na igrzyska z tyloma faworytami.
PRZECZYTAJ:Tego o Rio na pewno nie wiedzieliście!
Jak Pan postrzega szanse naszych zawodników, z Bydgoszczy?
Niewątpliwie zarówno Marcina Lewandowskiego, jak i Pawła Wojciechowskiego stać na dobry wynik. Jaki? To bardzo trudno powiedzieć. Marcin razem z Adamem Kszczotem stanie do rywalizacji z koalicją biegaczy kenijsko-etiopskich, będą tam też pojedynczy bardzo dobrzy średniodystansowcy. Rozmawiałem z Marcinem w Amsterdamie. Mówił, że jest w dobrej formie, ale musi jeszcze ją podszlifować do Rio. Co do szans - igrzyska to nie jest jeden bieg, to jest cały turniej. Kto będzie najlepiej do tego przygotowany - wygra.
A Paweł Wojciechowski?
Mogę powiedzieć tyle, że wraca do dobrej formy, to było widać na mityngach. Trzeba pamiętać, że konkursy skoku o tyczce mają w sobie coś z loterii, bardzo często zdarzają się niespodzianki, szczególnie na olimpiadach. Paweł wylatywał do Brazylii już w sobotę, miał w planie jeszcze krótkie zgrupowanie przed startem w igrzyskach. Być może tam jego forma wzrośnie na tyle, by mógł rywalizować o najwyższe wysokości.