Reprezentacja bez mocy. Tym razem lepsi Niemcy

Polska: Balcerowski 16, Garbacz 9 (3), Gielo 5 (1), Kolenda 3 (1), Ponitka 2 oraz Schenk 17 (2), 7 as., Zyskowski 14 (2), Mazurczak 2, Dziewa 1, Karolak 0,Olejniczak 0.

Problemy z Niemcami mieliśmy od początku. Do przerwy Polacy zdobyli zaledwie 30 punktów, popełnili 13 straty. Bardzo słabo prezentowali się rozgrywający, choć kilka rozpaczliwych rzutów Jakuba Schenka w ostatnich sekundach akcji uchroniło nas od jeszcze większych strat. Dopiero tuż przed przerwą Polacy wymusili pierwsze rzuty wolne.

Rywali z kolei w ofensywie prowadził David Kramer, który do przerwy zdobył 15 punktów, nie myląc się ani razu z gry. Niemcy nie grali nic wielkiego, ale łatwo znajdowali sobie pozycje do rzutów. Nie było w naszej grze pasji i agresji, która momentami tak nas zachwycała podczas meczu w Izraelu.

Po przerwie było lepiej. Dzięki aktywnej defensywie pojawiły się przechwyty, szybkie kontry, a w ataku także bardziej urozmaicone akcje. Kilka razy udało się zmniejszać straty do 5 punktów, ale wciąż Niemcy w kluczowych momentach trafiali za 3 (znowu Dawid Kramer!). W dodatku po 4 faule mieli na koncie Ponitka i Schenk. W efekcie przed ostatnią kwartą rywale odbudowali 10 punktów przewagi.

W połowie ostatniej kwarty kilka efektownych akcji w obronie i ataku zagrał Balcerowski. Było 62:67 i nadzieje na zwycięstwo odżyły. Natychmiast przygasił je kolejną "trójką" Dominic Lockhart. Polacy walczyli do końca. W ostatniej minucie nie pozwalali rywalom trafiać do kosza, a po wolnych Schenka było 69:72 na 9 sekund przed końcem.

Po porażkach z Izraelem i Niemcami Polacy zajmują ostatnie miejsce w grupie. Kolejne dwa mecze w lutym z Estonią i oba mecze trzeba będzie wygrać, aby nie stracić szans na udział w drugiej rundzie kwalifikacji do mundialu.