Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rekordzista nie oddał książki do biblioteki wojewódzkiej przez 10 lat

EC
O skutecznym sposobie odzyskiwania zasobów bibliotecznych myślano w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej od kilku lat. Problem narastał, więc o pomoc poproszono latem firmę windykacyjną. I...

O skutecznym sposobie odzyskiwania zasobów bibliotecznych myślano w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej od kilku lat. Problem narastał, więc o pomoc poproszono latem firmę windykacyjną. I...

Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Bydgoszczy udostępnia około pół miliona książek. Blisko 10 procent z nich nie wróciło do końca ubiegłego roku z wypożyczenia. Straty rosły, niefrasobliwi czytelnicy lekceważyli zwyczajowe monity, w połowie lipca do akcji wkroczył więc windykator.

- Wybraliśmy firmę z Sosonowca, która skutecznie pracowała już dla bibliotek w innych miastach - wyjaśnia Ewa Stelmachowska, dyrektorka WiMBP.

Efekt? Z 3700 tytułów skierowanych do windykacji w pierwszej turze do biblioteki wróciła już połowa. A egzekutorzy są „dopiero” na etapie wysyłania ostatniego, trzeciego ponaglenia.

- Jeszcze się zastanawiamy, jakie kroki podejmiemy później, bo ich katalog nie jest jeszcze wyczerpany - mówi dyrektor Ewa Stelmachowska.

Zmorą własnych prób odzyskiwania książek przez WiMBP były nieaktualne adresy czytelników, a na to firmy windykacyjne mają własne sposoby. Gros z osób, które zapomniały zwrócić własność publiczną, to młodzi ludzie, którzy się usamodzielnili. To także studenci, którzy skończyli naukę. Podręczniki są zresztą również na czele listy książek najczęściej „zaginionych”.

- Książka jest, zgodnie z regulaminem, wypożyczana na miesiąc - tłumaczy Ewa Stelmachowska, dyrektor WiMBP. - Teraz jednak, dzięki systemowi on line, można samodzielnie przedłużyć czas jej przetrzymywania do trzech miesięcy, o ile nie jest poszukiwana przez innych czytelników.

Po tym czasie, za każdy tydzień zwłoki, możemy liczyć się z karą w wysokości 50 groszy za tydzień opóźnienia (za 1 sztukę). Jednak ci, do którymi zajął się już windykator, uzbierali nawet do zapłacenia... tysiąc złotych (pośród najwyższych kar częściej zdarzały się takie po 600-800 zł). I były płacone - choć dodać trzeba, że nawet mniejsze należności są do rozłożenia na kilka, kilkanaście rat. Koszt jednego odzyskiwanego tytułu uśredniono na 30 zł, do tego dochodzą koszty windykacji.

<!** reklama>

- Ciekawe są postawy osób, które pojawiają się u nas po działaniach windykatora - komentuje Ewa Stelmachowska. - Przychodzą rodzice dorosłych dzieci, by je tłumaczyć - najczęściej wyjazdem do pracy za granicę - i chcą wziąć ich zobowiązanie na siebie. Mamy też jednak do czynienia i z takimi ludźmi, którzy czują się obrażeni „nasyłaniem” firm i karami. Mają do nas pretensję, tak jakbyśmy to my zawinili. Jednostkowe są sytuacje, gdy wezwania są bezzasadne, bo książką faktycznie była oddana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!