Reforma się nam rozchorowała...

Tańszym odpowiednikiem nieistniejącego już bardzo taniego leku będzie wkrótce terapia naturalna... Ustawa refundacyjna nie przewidziała bowiem, że wraz z cenami leków wzrośnie koszt utrzymania podopiecznego żyjącego w domu pomocy społecznej.
<!** reklama>
Ze smutkiem czytam o stawce dziennej na wyżywienie seniorów, ale nigdy nie zastanawiałam się nad tym, że to przecież schorowani ludzie, którzy funkcjonują dzięki garściom niezbędnych leków... Są domy opiekujące się tylko osobami chorymi psychicznie, czyli w większości zależnymi od drogich leków. W myśl nowej ustawy, teraz leki mają nowe ceny, znikają promocje, darowizny, bonusy dla klientów. Jeśli dyrektor placówki na drodze konkursu wybrał najtańszą aptekę, to i tak dziś w nowych, refundacyjnych czasach, dawne atrakcyjne ceny już nie obowiązują. Prawo (ustawę o zamówieniach publicznych) złamie więc farmaceuta, który sprzeda lek po nowej cenie, albo, gdy leki sprzeda po starej cenie - postąpi wówczas wbrew ustawie refundacyjnej. Niektórzy lekarze przewidują, że dla oszczędności trzeba się będzie, być może, cofnąć do tanich leków starej generacji. Czy o to chodziło ustawodawcy? Prościej byłoby zapisać terapię naturalną. Znam doktora, który pacjentom nader często zalecał (zamiast leków) jedzenie, skądinąd zdrowych, grejpfrutów. A Ministerstwo Zdrowia serwuje chorym figę z makiem. Społeczeństwo ma od tej diety niestrawność i zaparcie. Są na te przypadłości różne leki. Najtańszy? Terapia wojaka Szwejka: głodówka i lewatywa. Czy autorzy reform są gotowi na leczenie? Podobno bardzo skuteczne na ciało i umysł...