Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratusz nie będzie stawiał pojemników z woreczkami na psie odchody, bo są one... za drogie

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
W parku Kochanowskiego pojemniki są, ale woreczków w nich brak
W parku Kochanowskiego pojemniki są, ale woreczków w nich brak Tomasz Czachorowski
Problem zaczyna śmierdzieć coraz bardziej. Miasto - na własne życzenie - przegrywa walkę o czyste chodniki.

Ulica Podolska jest jak pole minowe. Ludwikowo - tak samo. Tyle że zamiast min są psie kupy. Duża część bydgoszczan prześciga się w znajdowaniu miejsc, gdzie czworonóg niepostrzeżenie może załatwić swoją naturalną potrzebę. Niepostrzeżenie - czyli tak, by po nim nie sprzątać. – To, że pies zrobi kupę, nie jest wykroczeniem.
[break]

Karalne jest to, jak się tego natychmiast nie posprząta - z powagą podkreśla Arkadiusz Bereszyński, rzecznik bydgoskiej Straży Miejskiej. A sprzatać trzeba, bo tak zdecydowali radni, uchwalając regulamin utrzymania czystości w mieście. Zgodnie z nim właściciel zwierzęcia domowego zmuszony jest do „zachowania środków ostrożności zapewniających ochronę przed uciążliwością oraz zagrożeniem dla ludzi i mienia”.

Strażnicy na froncie walki z właścicielami psów przegrywają. Codziennie miasto patroluje około 60 municypalnych. - Nikt nie wie, ile jest psów - kilkadziesiąt, sto tysięcy? Jesteśmy na straconej pozycji… - stwierdza Bereszyński. Dochodzi do tego, że patrole idą krok w krok za właścicielami psów na spacerze. Ci, wiedzac, że są śledzeni, ciągną zwierzę na smyczy, nie pozwalając mu zrobić „dwójeczki”. Mimo to od początku roku strażnicy wlepili ponad 130 mandatów na kwotę ponad 10 tys. zł. Najwyższy mandat - 500 zł. Ale to i tak nie załatwia problemu.

Wygląda na to, że będzie jeszcze gorzej. Bo ratusz wycofał się z ustawiania pojemników na woreczki do zbierania psich odchodów. To zwyczajna blaszana skrzynka. Do dziury wkłada się dłoń i wyciąga woreczek. Zdaniem prezydenta Rafała Bruskiego, ustawianie i roczne utrzymanie takiego wynalazku kosztuje… 2,6 tys. zł!

Niedawno była radna, a obecnie zastępca prezydenta Elżbieta Rusielewicz, pytała w interpelacji Rafała Bruskiego, dlaczego na Szwederowie i Górzyskowie nie ma pojemników na „psie woreczki”. Odpowiedź prezydenta była do bólu szczera - na Szwederowie, Błoniu i Wilczaku dystrybutory ustawiono tylko pilotażowo. Zostały rozkradzione i zdewastowane. A nowych nie będzie, bo w budżecie nie ma na to kasy.

W mieście takich dystrybutorów na woreczki jest teraz 61. Co z tego, skoro - jak sprawdziliśmy - część z nich jest pusta? - Błędem było zrezygnowanie z podatku od posiadania czworonoga. Byłyby pieniądze na walkę z odchodami - uważa Stefan Pastuszewski, radny, który kiedyś będac wiceprezydentem, zainicjował walkę z psimi kupami w mieście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!