Do wtorkowej sesji doszło na wniosek 13 radnych opozycji. W uzasadnieniu wniosku napisali, iż „uzasadnione wydaje się stwierdzenie, że w chwili obecnej sprzedaż udziałów przynosi dla miasta więcej strat niż korzyści”. W przedsesyjnych wypowiedziach Jacek Bukowski z SLD oraz Piotr Król z Prawa i Sprawiedliwości zapowiadali, że opozycja spróbuje zablokować sprzedaż Komunalnego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej.
[break]
Zostało kilka miesięcy
Przedstawiając projekt uchwały w imieniu podpisanych pod nim radnych Piotr Król mówił:
- Do końca kadencji zostało kilka miesięcy. Ani prezydent, ani Rada Miasta nie są w stanie skonsumować zarobionych pieniędzy, jeżeli do tej nieszczęsnej sprzedaży dojdzie. Jaki interes mają mieszkańcy Bydgoszczy, by doszło do tej nacjonalizacji, bo tak w istocie wyglądała będzie sprzedaż KPEC? To jedna z nielicznych spółek miejskich, do której miasto nie dokłada. Nie mamy moralnego prawa jej sprzedawać.
Radnego Króla wspierał Jacek Bukowski. - Klub radnych SLD jest przeciwny sprzedaży KPEC w takiej formie.
Sprzedaż to inwestycja
Tak swoje wystąpienie, zaprezentowaną podczas dyskusji zatytułował prezydent miasta. Rafał Bruski przekonywał, że wnioskodawcy nie mają argumentów mogących przekonać, że prywatyzację należy wstrzymać.
- Dyskusja o korzyściach i stratach na dziś jest przedwczesna, bo nie negocjowaliśmy przecież ceny KPEC - mówił prezydent. - Tymczasem weszliśmy w bardzo ważny czas, kiedy rozstrzygać się będzie sprawa projektów unijnych. Pieniądze ze sprzedaży spółki mogą nam dać w nadchodzących latach około 700 milionów złotych na inwestycje.
Prezydenta wspierali swymi wystąpieniami radni Platformy Obywatelskiej, m.in. Zbigniew Sobociński i Janusz Czwojda.
Z prośbą o nieblokowanie sprzedaży spółki zwrócił się burmistrz Szubina, Ignacy Pogodziński. Reprezentował on czterech mniejszościowych udziałowców KPEC (oprócz Szubina gminy: Nakło, Solec Kujawski i Koronowo).
- Zawsze współpracowaliśmy z Bydgoszczą. Nadal tego chcemy, ale liczymy też na większe zrozumienie. Niech polityka nie dominuje nad interesem ogółu.
Zapłacą mieszkańcy
Głosowanie przybrało obrót niespodziewany przez wnioskodawców. Spośród 30. radnych nie było dwóch: Ryszarda Zawiszewskiego z SLD (powody zdrowotne) oraz Macieja Grześkowiaka, podpisanego wcześniej na wniosku o zwołanie sesji nadzwyczajnej. Radni opozycji mówili, że ich kolega usprawiedliwiał nieobecność na sesji służbowym wyjazdem. W tych okolicznościach wynik był wielką niewiadomą. Po podliczeniu głosów okazało się, że padł remis 14 „za”, 14 „przeciw” - tak więc uchwała nie przeszła. Decydującym okazał się głos Tadeusza Kondrusiewicza, radnego niezależnego. Podobnie jak Macieja Grześkowiaka, jego podpis widniał pod wnioskiem o zwołanie sesji. Podczas niej Kondrusiewicz zagłosował... przeciw wstrzymaniu prywatyzacji.
- Dobrze się stało, bo nie było racjonalnych powodów dla wstrzymania prywatyzacji - komentował na gorąco Zbigniew Sobociński.
- Za tę - de facto - nacjonalizację - zapłacą mieszkańcy Bydgoszczy - mówił Jacek Bukowski.