https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rada z budzikiem w tle

Jarosław Hejenkowski
Radni opozycji narzekają, że sesje samorządu przybierają postać zawodów, kto im bardziej dołoży. Oni sami nie czują się odpowiedzialni za złą atmosferę podczas obrad.

Radni opozycji narzekają, że sesje samorządu przybierają postać zawodów, kto im bardziej dołoży. Oni sami nie czują się odpowiedzialni za złą atmosferę podczas obrad.

<!** Image 2 align=right alt="Image 150950" sub="Sesje inowrocławskiej Rady Miejskiej obfitują we wzajemne pretensje, uwagi i aluzje. Nie pomagają limity czasowe, a nawet specjalny budzik. Obrady często ciągną się godzinami Fot. Jarosław Hejenkowski">Polityka rodzi emocje i nieważne, czy to polityka wielka czy mała. Także kujawska samorządność nie jest wolna od tych emocji, co najwyraźniej widać pod koniec każdego miesiąca, gdy rajcy zbierają się na sesjach. - Sesje stają się spektaklem, kto z grupy trzymającej władzę dołoży opozycji i ile. Kadencja się kończy i ze smutkiem stwierdzamy, że były tylko pojedyncze przypadki konstruktywnej współpracy - mówi radny Ryszard Rosiński.

Jako przykład podaje, że choć do tegorocznego budżetu lewica zgłosiła 13 wniosków, to tylko cztery z nich zostały przyjęte. Zresztą opozycyjni rajcy obawiają się, że nawet tych czterech nie uda się zrealizować.

Gdy „Express” zauważa, że przedstawiciele opozycji do spokojnych nie należą i zdarza się im podczas sesji kłócić, Ryszard Rosiński odpowiada, że nie można bezpardonowych ataków pozostawiać bez odpowiedzi. - Nie mamy stalowych lin zamiast nerwów - ocenia. - Rzeczą niedopuszczalną jest odbieranie głosu, jeśli występujemy z czymś niewygodnym - wtóruje mu Andrzej Kieraj, któremu zdarzało się już innych rajców wysyłać do zoo, a o radnym Macieju Szocie powiedzieć, że jego stosunek do krytyki adwersarzy jest mniej więcej taki jak latarni do pieska. - Latarnia świeci, mimo że piesek na nią sika - stwierdził.

<!** reklama>- Prawdą jest, że Andrzej Kieraj używa bardzo niefortunnych sformułowań i swoim zachowaniem prowokuje szczególnie młodych radnych - stwierdził w rozmowie z „Expressem” przewodniczący Rady Miejskiej, Tomasz Marcinkowski.

Faktem jest też, że od trzech lat prawica rządząca miastem ma wygodne narzędzie do skracania wypowiedzi. Głosami swoich radnych wprowadzono do statutu zapis, który ogranicza czas wypowiedzi. Interpelacje można odczytywać przez trzy minuty. Gdy ktoś ten czas przekroczy, dzwoni specjalny budzik, który kibicom koszykówki może kojarzyć się z syreną, oznaczającą koniec czasu dla trenera.

To jednak nie koniec. W inowrocławskim samorządzie określony jest też czas na inne wystąpienia. Długości sesji to jednak wielce nie skróciło. W poprzedniej kadencji rekord wynosił 12 godzin. W tej najdłuższa trwała blisko 14.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski