Ulicę Glinki zamknięto 23 maja. Firmom prowadzącym tu działalność spadają obroty. Sklepy i punkty usługowe zostały odcięte od miasta przez złe oznakowanie i słabą organizację ruchu. Co gorsza, na placu budowy niewiele się dzieje.
Jak sprawdził nasz reporter, w piątek stały tam dwie koparki (jedna pracowała).
- Roboty miały iść etapami, a idą chaotycznie - mówi kierowniczka sklepu Sano. - Umieramy. O jedną trzecią klientów mniej - dodaje.
- Brak klientów to jedno, ale najbardziej denerwuje nas to, że zakazy wjazdu są, a nie jest pokazane, jak dojechać. Wystarczyło ustawić tablice z objazdem - mówi szewc Krzysztof Pałys.
WIDEO: początek remontu ulicy Glinki. Opinie mieszkańców z 23 maja
Nie ma dojazdu również do kościoła, kwiaciarni, myjni, warsztatu samochodowego, cukierni, zegarmistrza, kilku salonów fryzjerskich i punktów gastronomicznych, sklepu monopolowego itd.
- Jak mamy zarabiać, skoro nas odcięto od klientów? Kto nam to zrekompensuje? - zastanawia się Marek Wiśniewski z firmy Copy Cas.
- Na początku prace prowadzono tylko do ulicy Komuny Paryskiej, zamknięto jednak cały odcinek, na którym nic się nie działo. Po co? Przez ten czas mogliśmy spokojnie żyć i zarabiać na koszty utrzymania - mówią przedsiębiorcy.
Czują się lekceważeni przez Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy oraz głównego wykonawcę robót spółkę Kobylarnia, bo nie uzgodniono z nimi organizacji ruchu na czas budowy drogi.
Na razie trudna sytuacja zjednoczyła 13 przedsiębiorców. Wynajęli prawnika. Rozważają pozew zbiorowy. Dotychczasowe rozmowy z zarządem dróg nic nie dały. Prowadzący myjnię dowiedzieli się na przykład, że mogą się starać o wytyczenie innego dojazdu do swojej firmy, ale... za 7 tysięcy złotych. Tyle miał ich kosztować projekt wytworzenie znaków i ich dzierżawa od firmy Euroznak.
- Przed zamknięciem ulicy myło się u nas po 150 samochodów dziennie. A teraz? Jedenaście! Grozi nam plajta - nie ukrywa Beata Pleszyńska, prowadząca wraz z bratem myjnię bezdotykową.
Zarząd dróg, przez swojego rzecznika Krzysztofa Kosie-
dowskiego, potwierdza zarzuty przedsiębiorców. Kilka dni temu odbyła się tzw. rada budowy, na której inwestor „zdyscyplinował” Przedsiębiorstwo Budowy Dróg i Mostów Kobylarnia.
Kliknij poniżej i czytaj dalej na drugiej stronie
- Nasi inspektorzy potwierdzili fakt bezczynności na budowie. Protokołujemy wszystkie dni, w które nic się nie dzieje. Przypomnimy o tym, gdy firma nie wywiąże się z prac w terminie. Będziemy mogli wystąpić o kary umowne - usłyszeliśmy. Głównemu wykonawcy przedstawiono również uwagi dotyczące złego oznakowania.
- Zmienimy organizację ruchu, jeśli zarządca drogi przedstawi, co jest do poprawki. Przecież to zarząd dróg zatwierdził obowiązujący projekt - mówi Tomasz Jaszkiewicz, dyrektor techniczny spółki Kobylarnia. Nie potwierdza informacji o opóźnieniu, choć przyznaje, że prace przy kanalizacji deszczowej mogłyby rozpocząć się wcześniej, gdyby nie poślizg w dostawie materiałów.
Nie ma szans na odbudowę skateparku w Myślęcinku
- Każdy by chciał, żeby od razu po zamknięciu ulicy wszystko furczało. To nie jest takie proste. Zanim zaczniemy roboty widoczne gołym okiem, będziemy musieli jeszcze poryć w ziemi. Kanalizacja, kable, ciepłociąg, gazociąg. Musimy wchodzić po kolei, zgodnie ze sztuką budowlaną, żeby nie popsuć tego, co zbudowaliśmy wcześniej - dodaje.
Zobacz
Wieczór marzeń w bydgoskim ZOO [zdjęcia]