- Jesteśmy zwolennikami dawania bezrobotnym wędki, a nie ryby. Mamy wrażenie, że proponowanie im szkoleń to sposób na przeczekanie kryzysowych sytuacji.
<!** Image 2 align=right alt="Image 115633" sub="Andrzej Matusewicz, dyrektor Loży Bydgoskiej BCC Fot. Dariusz Bloch">Taką opinię wyraża Andrzej Matusewicz, dyrektor Loży Bydgoskiej BCC. Biznesmeni twierdzą, że szkolenia nie są najlepszym sposobem walki z bezrobociem.
- Jestem członkiem podkomitetu monitorującego program operacyjny „Kapitał ludzki”. Odnoszę czasem wrażenie, że niedługo trzeba będzie zapłacić, żeby bezrobotni w ogóle na takie kursy przychodzili - mówi Andrzej Matusewicz. - Polskim problemem jest mobilność. To nie tylko wina podejścia do poszukiwania pracy. Zwykle bowiem oferowane pensje nie są na tyle wysokie, żeby skusić człowieka do przeprowadzki z rodziną. Poza tym, biznes potrzebuje większego rozpoznania jego potrzeb przez urzędy. Bo bywa tak, jak na przykład w firmie z Paterka, która „na wczoraj” potrzebowała około dwustu spawaczy, a nie mogła znaleźć nikogo. Takie niedostosowanie powoduje, że firmy nie mogą się rozwijać, a bezrobotni znaleźć pracy. My ze swej strony powołaliśmy do życia studenckie forum BCC wraz inkubatorem przedsiębiorczości. Powstało przy nim już dwadzieścia firm i doskonale sobie radzą - dodaje Andrzej Matusewicz.(BOB)