Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkolenia jak pobożne życzenia

Redakcja
Czy szkolenia zawodowe ratują bezrobotnym życie? A może jedynie podbijają statystyczne słupki? Specjaliści uważają, że ulegliśmy iluzji, magii liczb, które, rozmaicie interpretowane, zamiast wyjaśniać, wszystko plączą...

Czy szkolenia zawodowe ratują bezrobotnym życie? A może jedynie podbijają statystyczne słupki? Specjaliści uważają,
że ulegliśmy iluzji, magii liczb, które, rozmaicie interpretowane, zamiast wyjaśniać, wszystko plączą...

<!** Image 2 align=none alt="Image 197816" sub="Koszt szkoleń, przeprowadzonych tylko w ramach programu „Kapitał ludzki” w ciągu około ośmiu ostatnich lat, wyniósł 11 mld euro. Szkolenia uważa się za najskuteczniejszy instrument rynku pracy, oczywiście, o ile są odpowiednio adresowane i prowadzone na wysokim poziomie. [Fot. Adam Zakrzewski]">Rząd udaje, że walczy z bezrobociem, a bezrobotni udają, że chcą pracować - to zdanie wielokrotnie powtarzane przez publicystów, ostatnio coraz głośniej wypowiadają eksperci rynku pracy. Skąd ten dramatyczny wniosek? Z tabelek, ramek i skrupulatnych wyliczeń, w których, jak się okazuje, zapisana jest (choć nie wprost) wątpliwa skuteczność instrumentów rynku pracy. Zdaniem prof. Zenona Wiśniewskiego, kierownika Katedry Gospodarowania Zasobami Pracy na Wydziale Nauk Ekonomicznych i Zarządzania UMK w Toruniu, już dawno temu popadliśmy w przesadny optymizm, czego skutkiem jest fałszywy obraz polskiego rynku pracy. <!** reklama>

Praca brutto

- Na aktywizację bezrobotnych wydaliśmy w 2010 roku 6,5 mld zł, a w 2011 roku - 3,2 mld zł. O prawdziwych efektach tych działań wiemy jednak bardzo mało, ponieważ tworzona jest iluzja w postaci nie do końca jednoznacznych danych statystycznych - uważa prof. Zenon Wiśniewski i podaje szczegóły. - Efektywność zatrudnienia wynosiła w 2011 r. 55,7 proc., co oznacza, że co drugi uczestnik szkoleń w ciągu trzech miesięcy po ich zakończeniu znalazł pracę. To brzmi obiecująco, jest tylko jedno „ale”. W statystykach należy uwzględniać tzw. efekty pozorne, które obniżają efekt brutto, a w Polsce opieramy się właśnie na wynikach brutto. Zachód stawia na wyniki netto, które pokazują, o ile procent wzrosły szanse zatrudnienia uczestników programu aktywizującego w porównaniu z bezrobotnymi (z podobnej grupy docelowej), którzy nie biorą udziału w programie, i czy program aktywizujący był właściwie adresowany. Nie ma przecież potrzeby pomagać tym, którzy dają sobie radę albo nie chce się im pracować

Grupą, która doskonale wypada w statystykach brutto, są bezrobotni absolwenci wyższych studiów, wysyłani przez urząd pracy na szkolenia, które de facto nie są tym młodym ludziom aż tak potrzebne, ponieważ i bez nich są w stanie samodzielnie znaleźć pracę.

Wysoka efektywność brutto, nawet stuprocentowa, dotyczy również tych, którzy otrzymali dotacje na własną działalność gospodarczą i są automatycznie wykreśleni z ewidencji osób bezrobotnych. Nie ma jednak informacji, jak długo funkcjonują takie firmy, co się z nimi dzieje po roku.

Wreszcie na wyniki analiz rynku pracy ma wpływ celowy dobór przez służby publiczne takich kandydatów do szkoleń, którzy dobrze rokują, odrzucanie zaś ludzi bez szans na zawodowy sukces. Różnice między rzeczywistymi a pozornymi efektami aktywizacji pokazuje proste zestawienie. W 2009 roku 43,2 procent efektywności szkoleń to wyniki brutto (netto 8,7 proc.). Kiepsko wypadły też staże, nawiasem mówiąc typowo polski wynalazek, nielubiany przez unijnych urzędników, nazywany przez nich nieuczciwą konkurencją (34 proc. brutto, 3,1 proc. netto). Lepsze rezultaty przyniosły skierowania na prace interwencyjne: 45 procent brutto, 15,6 netto. Na tym tle fatalnie wyglądają jednak prace społecznie użyteczne (nie służą uzyskiwaniu zatrudnienia, a raczej resocjalizacji) - 11,2 proc. brutto, ale, uwaga!, minus 8,9 proc. netto. Ciut lepiej prezentują się roboty publiczne (tyle że nie zwiększają szans na zatrudnienie i adresowane są głównie do grup problemowych, np. do środowisk zagrożonych demoralizacją czy wykluczeniem społecznym): 30,3 proc. brutto, 4,7 proc. netto. I na koniec sukces, czyli dotacje - 100 procent skuteczności brutto (62,6 proc. netto). Czy to jednak faktycznie sukces? A może rozdawnictwo pieniędzy?

Kreatywność i euforia

- Na Zachodzie od dawna toczy się dyskusja na temat sensowności dotacji - mówi prof. Wiśniewski. - U nas euforia. Kreatywność Polaków nie zna granic. Można zamknąć własną firmę, przez rok opłacać niższe składki na ZUS i nawet nic nie robiąc, mieć zysk. W bardziej rozwiniętych krajach Europy dotacji przyznaje się mniej, za to duży nacisk kładzie się na szkolenia zawodowe w oparciu o szczegółowe badania zapotrzebowania na konkretne zawody. A w Polsce? Nawet podstawowy, niekontrowersyjny instrument polityki rynku pracy, jakim jest pośrednictwo pracy, nie odgrywa właściwej roli.

Prof. Wiśniewski podaje przykład. Właściciele i dyrektorzy firm oczekują tego, że ułatwi się im kontakt z urzędem, np. poprzez możliwość mailowego albo telefonicznego zawiadamiania o poszukiwaniu pracowników, a urzędy mogą przyjmować tylko zgłoszenia w formie pisemnej... - Pracodawcy coraz częściej szukają ludzi przez Internet - mówi profesor.

Kolejny słaby punkt systemu - brak wiedzy o zapotrzebowania na kadry w gospodarce. Nawet nie wiadomo, na jakie prace będzie popyt za pięć lat. Dlaczego? Bo monitoring zawodów nadwyżkowych i deficytowych opiera się głównie na wiadomościach z powiatowych urzędów pracy, a te nie mają pełnych danych. - Rządowe Centrum Studiów Strategicznych, które prowadziło badania zapotrzebowania na pracę, zostało rozwiązane przez Leszka Millera i dziś zaczynamy od nowa budować zintegrowany system prognostyczno-informacyjny zatrudnienia - mówi prof. Wiśniewski.

Przemysław Ziółkowski, kierownik Centrum Nowoczesnej Edukacji WSG w Bydgoszczy zauważa, że w odpowiedzi na komunikacyjny chaos, panujący na rynku pracy, studenci sami szukają kierunków studiów, które mogą kiedyś okazać się zawodowym strzałem w dziesiątkę. - Z raportu Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości wynika, że kilkusetprocentowy wzrost zainteresowania odnotowały kierunki dawniej niszowe. W roku akademickim 2010/2011 wydano o ponad 114 proc. więcej (w porównaniu z 2009/2010) indeksów studentom mikrobiologii - wylicza kierownik. - Jeszcze większe wzięcie (117 proc.) miała bioinformatyka i biologia systemów, filologia węgierska (179 proc.), ekonofizyka (125 proc), filologia rosyjska z językiem niemieckim (112 proc.), wreszcie hity ubiegłego roku akademickiego: filologia czeska (wzrost o 492 proc.) i iberystyka (568 proc. wzrostu).

Doktor, ale tylko z kasą

Wzrostowa tendencja dotyczy także studiów doktoranckich (w ciągu ostatnich 5 lat o blisko 5 tys. słuchaczy więcej), a także studiów podyplomowych (50 tys. słuchaczy więcej). Przypływ doktorantów jako zjawisko samo w sobie cieszy, ale prof. Zenon Wiśniewski drąży temat i wnioski wyciąga niepokojące. - Nasz system studiów doktoranckich różni się od świetnego, moim zdaniem, systemu brytyjskiego. Tam przyszły doktor musi wykazać przydatność swojej pracy i znaleźć źródło jej finansowania. Taka praca naukowa ma wtedy znaczenie ekonomiczne i jest nadzieja, że przeczyta ją ktoś więcej niż doktorant, promotor, recenzent...


Warto wiedzieć

Od bezpłatnego szkolenia do pierwszej pracy

W 2009 r. szkoleniami objęto zaledwie 9 proc. bezrobotnych. W 2010 r. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej wydało 6,5 mld zł na aktywizację bezrobotnych, rok później - 3,2 mld. Ten spadek nie spowodował drastycznego wzrostu stopy bezrobocia.

Najskuteczniejszymi sposobami (wg GUS) szukania pierwszej pracy są: kontakt z pracodawcą (37,8 proc. absolwentów) i pośrednictwo rodziny, znajomych (28,8 proc.). Co dziesiąta osoba korzysta z ogłoszeń, rzadziej niż co dziesiąta prosi o pomoc PUP.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty