Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator zażądał najsurowszej kary w sprawie mordu na dyrektorze PZU

Jarosław Jakubowski
Proces Tomasza G. i innych trwał prawie 11 lat. W tym czasie zdążył się zmienić skład orzekający.
Proces Tomasza G. i innych trwał prawie 11 lat. W tym czasie zdążył się zmienić skład orzekający. Dariusz Bloch
Wczoraj zakończył się najgłośniejszy bydgoski proces ostatnich lat. Oskarżyciel wniósł o 25 lat dla byłego dealera Mercedesa Tomasza G. oraz o dożywocie dla Henryka L., ps. Lewatywa.

Karpowicza zastrzelono w styczniu 1999 roku. W 2004 roku wszczęto śledztwo. Po 10 latach zapadł wyrok - oskarżonych uniewinniono z zarzutu udziału w zamachu. Po apelacji sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia. - Ten proces zabrał mi 11 lat życia, to jedna trzecia mojej kariery, bo adwokatem jestem 30 lat - mówi mec. Ogrodowicz.
[break]
Na wczorajszej rozprawie Sąd Okręgowy w Bydgoszczy chciał przesłuchać w charakterze świadka byłą żonę Henryka L. Kobieta jednak skorzystała z prawa do odmowy składania zeznań.
Ponieważ więcej wniosków dowodowych nie było, sędzia zarządził mowy stron.
Prokurator Andrzej Jeżyński z Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie zażądał kary 25 lat więzienia dla Tomasza G., byłego dealera Mercedesa z podbydgoskiej Brzozy. Miał on zlecić zabójstwo Piotra Karpowicza, dyrektora Centrum Likwidacji Szkód i Oceny Ryzyka w bydgoskim PZU. Dyrektor rzekomo utrudniał wyłudzanie odszkodowań za fikcyjne stłuczki samochodowe.
O karę dożywocia oskarżyciel wniósł dla Henryka L., ps. Lewatywa, za przyjęcie zlecenia zabójstwa oraz dla Adama S., ps. Smoła, za wykonanie zlecenia. Natomiast po 25 lat pozbawienia prokurator Jeżyński zażądał dla tych, którzy mieli „Smole” pomagać - Tomasza Z. i Krzysztofa B.
Obrońcy jak jeden mąż zawnioskowali o uniewinnienie swoich klientów. Obrońca Tomasza G., mec. Krzysztof Ogrodowicz przemawiał pół godziny, wyliczając argumenty, które jego zdaniem przemawiają na korzyść byłego dealera. - Karpowicz w ogóle nie zajmował się w PZU likwidacją szkód samochodowych. Kluczowe jest jednak zeznanie świadka, studenta medycyny, a obecnie lekarza, który jednoznacznie wykluczył udział Adama S. w zdarzeniu. A skoro nie było S., to nie było też Henryka L. i Tomasza G. - stwierdził adwokat.
Sam Tomasz G. w emocjonalnym wystąpieniu wyraził swoje rozgoryczenie tym, co go w życiu spotkało z powodu procesu. G. był jedynym oskarżonym, który zjawił się w sądzie. Odpowiadają z wolnej stopy.
Ogłoszenie wyroku w poniedziałek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!