Ruda Śląska zrezygnowała ze współpracy z Miastoprojektem Wrocław, gdy okazało się, że nie będzie miała wpływu na działalność spółki, którą powołała z tą firmą do tworzenia aquaparku.
<!** Image 3 alt="Image 155374" sub="Tak ma wyglądać aquapark „Oti” w Rudzie Śląskiej, nazwany tak na cześć pochodzącej z tego miasta mistrzyni olimpijskiej w pływaniu, Otylii Jędrzejczak Wizualizacja: Internet">Park wodny w Rudzie Śląskiej to jeden z ważniejszych elementów portfolio Miastoprojektu Wrocław, miał kosztować prawie 100 milionów złotych. Jednak miasto zrezygnowało ze współpracy, a ostatecznie wybudowanie parku - z czego magistrat rezygnować nie chciał - będzie o kilkanaście milionów tańsze niż przewidywano.
- Czuliśmy się ubezwłasnowolnieni, przewaga kapitału Miastoprojektu spowodowała, że nie mogliśmy przeforsować - słusznych zdaniem miasta - pomysłów na funkcjonowanie obiektu. A przecież będzie funkcjonował kilkadziesiąt lat, miasto nie mogło pozwolić na utratę wpływu na jego działalność - mówi Sławomir Kamiński, prezes Zarządu Spółki Celowej Kompleks Basenów Rekreacyjno-Sportowych w Rudzie Śląskiej. Tam, podobnie jak w Bydgoszczy, miasto miało poręczać kredyt spółce będącej inwestorem aquaparku. - Powstały rozbieżności co do sposobu prowadzenia przedsięwzięcia. Powstał konflikt między nami. Ostatecznie każdy poszedł w swoją stronę. Nie możemy jednak mówić, że współpraca od początku układała się źle - zaznacza prezes.
<!** reklama>Wydarzenia w Rudzie Śląskiej czujnie obserwował Artur Bielski, prezes bydgoskiej spółki, która ma wybudować aquapark dla bydgoszczan.
- Miastoprojekt też uczył się na tamtej inwestycji, tam przeszedł szkołę, u nas pójdzie znacznie lepiej - uważa prezes. - Z tego, co wiem, Ruda Śląska zmieniła zasady współpracy, gdy sprawy zaszły już bardzo daleko. Wyłoniono, między innymi, w przetargu firmę, która miała budować aquapark, a ta z kolei rozpoczęła współpracę z podwykonawcami. Poszło o kontrolę nad spółką i przejęcie majątku spółki na własność.
<!** Image 2 alt="Image 155374" sub="Wizualizacja: Internet">Ale Bydgoszcz - jak słyszymy - nie popełni błędu Rudy Śląskiej.
- My na podstawie tych doświadczeń będziemy mieli zapisaną w umowie klauzulę, że w każdej chwili, bez konieczności podawania przyczyny, zwykłym wezwaniem będziemy mogli domagać się odsprzedania udziałów Miastoprojektu Wrocław w spółce, a Miastoprojekt nie będzie mógł odmówić - zaznacza Artur Bielski, prezes spółki Aquapark Bydgoszcz-Myślęcinek. - Nie jest wykluczone, że także u nas na zakończenie przetargu okaże się, że cena, jaką zaproponuje wykonawca, jest niższa od kosztorysu. W czasie, gdy powstawał, ceny były przecież inne, zwłaszcza, gdy wziąć pod uwagę robociznę.
Obaj prezesi wierzą, że parki wodne to dobra inwestycja i ważny projekt dla miast.
- Z wyliczeń wynika, że tego typu obiekty stawiają miasta zamieszkałe nawet przez 120 tysięcy mieszkańców. Nasza sytuacja jest inna niż Bydgoszczy, otaczające nas aglomeracje, to ponad 4 miliony mieszkańców w potencjalnym zasięgu aquaparku, ale nie oznacza to, że wasze miasto będzie musiało do parku dopłacać. Aquaparki to projekty wrażliwe finansowo, dlatego niezwykle ważne jest nie tylko umiejętne zarządzanie taką inwestycją, ale również pomysł na jej funkcjonowanie tak, by jeśli nie przynosiła zysków, nie generowała przynajmniej strat - uważa Sławomir Kamiński.
