Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Profesjonalny agregat prądotwórczy, czyli jak dałem się oszustowi nabić w butelkę

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Agregat w moim ogrodzie czeka, aż odważę się go uruchomić
Agregat w moim ogrodzie czeka, aż odważę się go uruchomić Jarosław Reszka
Wydawało mi się, że okres, w którym ludzie o śniadej karnacji wymachiwali przy drogach piłami łańcuchowymi z logo znanej i szanowanej firmy spod Stuttgartu, bezpowrotnie minął ładnych parę lat temu. Pewnie dlatego moja czujność osłabła. I… dałem się nabić w butelkę.

Niewielką pociechę może stanowić fakt, że nie było to oszustwo na wnuczka czy policjanta, kiedy w grę wchodzą dziesiątki tysięcy złotych, na przykład wyrzucanych z mieszkania przez okno na chodnik. Mam nadzieję, że to jeszcze nie ten poziom demencji. Nie kierował mną też strach, tylko chciwość. Nauczka kosztowała mnie zaś „tylko” 900 złotych plus trudny do wyceny kac moralny, napędzany świadomością, że dałem się podejść jak staruszek. Mimo wstydu, dla przestrogi mój przypadek opisuję…

Sobotnie przedpołudnie na przedwiośniu. W marcu jak w garncu. Przed chwilą padało, teraz wyjrzało słońce. Wyciągnąłem więc z garażu myjkę ciśnieniową i na podjeździe ambitnie walczę w błotem, które szczelnie oblepiło samochód. W pewnej chwili za bramą wolno przejeżdża zadbany van Renault. Za chwilę van wraca pod mój dom, zatrzymuje się. Wtedy zauważam niepolskie tablice rejestracyjne, ale jakieś takie dziwne, rzadko u nas spotykane. Z auta wysiada młody mężczyzna. Na oko pomiędzy trzydziestą i czterdziestką. Jest śniady, przystojny (to samo później powie moja żona), ubrany w markowe ciuchy. Za chwilę rzuca w moją stronę rozbrajający uśmiech…

Wyłączam hałaśliwą myjkę i podchodzę do bramy. Sądząc po wyglądzie gościa i tablicach rejestracyjnych jego wozu, spodziewam się usłyszeć język angielski albo bardzo łamaną polszczyznę. Przybysz mówi jednak pięknie po polsku, bez śladu obcego akcentu. - Orientuje się pan może – uśmiech nie schodzi z jego twarzy – czy tu mieszka w pobliżu jakiś rolnik albo ktoś, kto ma firmę budowlaną? - Chyba panu nie pomogę – odpowiadam. - A dlaczego pan pyta? - dodaję z ciekawości. - Ach, wie pan – rozkręca się przybysz. - Mam małą firmę, pracowałem na budowie S5. Kontrakt właśnie się zakończył. Wcześniej na wszelki wypadek kupiłem agregat prądotwórczy. Ani razu go nie użyłem. Teraz jest mi niepotrzebny. Chcę go sprzedać i te pieniądze podzielić między moich ludzi. Trochę im zalegam… - ścisza głos. Wydało mi się to prawdopodobne. W końcu na ekspresówce pracowali nie tylko Polacy i wielu długo czekało na wypłatę.

Gdy mówi o agregacie prądotwórczym, zaczynam słuchać uważniej. Taki zakup chodzi za mną od paru lat, a dokładniej od sierpnia 2017 roku, gdy słynna nawałnica narobiła sporo szkód także w powiecie bydgoskim. Byłem wtedy całkiem bez prądu przez dwa dni, a przez kolejne kilka prąd miałem tylko w garażu i w związku z tym po całym domu porozciągane przedłużacze. Traf chciał, że teraz, dokładnie dzień wcześniej śledziłem oferty sprzedaży agregatów na różnych popularnych stronach w Internecie. Czy to przypadek, czy sobotnia wizyta miała z tym jakiś związek, nie wiem. W każdym razie sympatyczny gość szybko, ale nienachalnie zaczął mnie przekonywać, że najlepiej kupić nie jakąś tandetę, tylko profesjonalny sprzęt, a taki właśnie ma na sprzedaż. - Duża moc, wystarczy na podłączenie wszystkich sprzętów w mieszkaniu, niemiecka jakość, silnik amerykański, Brigss&Stratton, pewnie ma pan taki sam w kosiarce.

Rzeczywiście mam. Nie minęła godzina, a miałem także agregat prądotwórczy, potężną maszynę, ważącą chyba z 30 kilogramów. Gdy ja jechałem do najbliższego bankomatu, zadowolony, że z 1700 zł zbiłem cenę do 900, żona z zięciem przyglądali się próbnemu odpaleniu maszyny. Silnik zadziałał – to jest pewne.

Wieczorem spokojnie zasiadłem przy laptopie, by poszukać informacji o firmie, której nazwa widniała na agregacie, tuż nad napisem „Professional line”. O firmie nie znalazłem ni słowa. Za to trochę więcej o oszustach oferujących elektrosprzęt, w tym agregaty prądotwórcze. W jednym z opisów transakcji znalazłem identyczny bajer, jaki mi wciśnięto. Tudzież zdjęcia agregatów identycznie wyglądających jak mój, tylko o różnych nazwach.

Efekt jest taki, że nie wiem, co mam. Nie wiem też, czy będzie można tego bezpiecznie użyć. Na razie czekam na lepszą pogodę, by wypróbować przeklętą maszynę.

Strzeżcie się i wy!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera