Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Radosław Sajna-Kunowsky, medioznawca i politolog: - Ambicje i sondaże ponad dobrem wyborcy

Grażyna Rakowicz
nadesłane
Teoretycznie każda partia opozycyjna może stworzyć z innym takim ugrupowaniem wspólny program. Wystarczy, że każda z nich ustąpi choćby ze swoich najbardziej radykalnych poglądów. Ale tu, niestety, nad tym wszystkim panują głównie ambicje polityków i słupki sondażowe - mówi w rozmowie z "Gazetą Pomorską" prof. Radosław Sajna-Kunowsky, medioznawca i politolog z UKW w Bydgoszczy.

Jak pan sądzi, czy opozycja stworzy wspólną listę? Słychać opinie: "To się okaże.” Za dużo liderów, za dużo interesów w poszczególnych ugrupowaniach...".
Ta wypowiedź wydaje się adekwatna do sytuacji, jaka jest w tej chwili. Jeżeli zapadnie ewentualna decyzja o wspólnej liście, to myślę, że nastąpi to bardzo późno.

Dlaczego bardzo późno?
Bo każda z tych partii chce uzbierać jak największy elektorat. A przy wcześniejszym ogłoszeniu wspólnej listy mógłby się on wykruszyć, więc nie będzie ona ogłaszana zbyt szybko. Chodzi o to, że partie opozycyjne mają też swój negatywny elektorat - na przykład niektórzy zwolennicy lidera PL2050 nieprzychylnie patrzą na PO, jak i na samego Donalda Tuska. Właśnie z tego powodu, odeszli do partii Szymona Hołowni i dlatego mogą nie poprzeć wspólnej listy, rezygnując z pójścia na wybory. Ciągle nie jest pewne czy połączone partie osiągną lepszy wynik aniżeli wtedy, gdy pójdą oddzielnie. Dlatego tej listy ciągle nie ma. Jeśli jednak wyniki sondaży pokażą, że połączenie partii opozycyjnych przyniesie w nadchodzących wyborach sukces, to być może do utworzenia tej wspólnej listy dojdzie.

Jeśli nie wspólna lista opozycyjnych partii, to co w zamian?
Cały czas mówi się o opcji utworzenia dwóch bloków - jednego bardziej lewicowego, a drugiego bardziej centrowego. Pierwszy to PO i Lewica - tu jest większa przychylność tego drugiego ugrupowania. Drugi blok - to PL2050 i PSL. Choć pojawia się informacja, że PSL może będzie chciało budować silne centrum z Koalicją Polską... I, że rozmawia ze wszystkimi, którzy podzielają taki pogląd. Ale na razie wszystko jest w fazie projektowania i sondowania opinii publicznej. Tradycyjnie Konfederacja pójdzie samodzielnie. Jest już koalicją - różnych ugrupowań, a jednocześnie swoim programem nie pasuje do żadnego opozycyjnego obozu.

Co może zjednoczyć partie opozycyjne, a co może je poróżnić przy budowaniu wspólnej listy?
Tylko sondaże, bo żadne kwestie programowe nie mają dla tych ugrupowań większego znaczenia. Są po prostu mniej ważne niż cel nadrzędny, czyli zdobycie władzy. Jeżeli sondaże pokazywałyby, że konsolidacja ugrupowań opozycyjnych ma sens, to wówczas może do niej dojść. Moim zdaniem, to może być jedyny motyw do podjęcia współpracy i stworzenia jednej listy. A co te ugrupowania może poróżnić? Przede wszystkim ambicje polityczne. Każde z nich ma swojego lidera, natomiast po utworzeniu wspólnej listy będzie trzeba wyłonić tylko tego jednego – lidera dla całej opozycji. I tu pojawia się problem, bo każdy przywódca partyjny ma duży wpływ na to, co robi jego partia. Natomiast po połączeniu, w ramach jednej listy władza szefów tych partii mniejszych byłaby w pewnym sensie ograniczona, co poskramiałoby ich ambicje. Natomiast teoretycznie, każda partia opozycyjna może stworzyć z innym, takim ugrupowaniem - wspólny program. Wystarczy, że każda z nich ustąpi, choćby ze swoich najbardziej radykalnych poglądów. Ale tu - niestety, nad tym wszystkim panują głównie ambicje polityków i słupki sondażowe.

A jaka sytuacja jest w Zjednoczonej Prawicy?
Myślę, że przed wyborami jedynym zagrożeniem jest tu konflikt z "Ziobrystami", który gdzieś tam cały czas jest… Ale nie wiem, czy może się pogłębić przed wyborami. Bo nie sądzę, aby Zjednoczona Prawica ryzykowała skracanie kadencji Sejmu, a rozpad koalicji - w wyniku tego konfliktu, mógłby to przecież oznaczać.

Co teraz leży u podstaw prowadzonej już kampanii wyborczej i czy faktycznie partie koncentrują się na istotnych, dla wyborców sprawach?
Formalnie nie ma jeszcze kampanii, ale widać przede wszystkim to ciągłe negowanie partii rządzącej, przez opozycję. Takie permanentne przekonywanie swoich elektoratów do tego, że dzięki odsunięciu PiS-u od władzy nastanie stan szczęśliwości i wtedy będzie już dobrze. A jeśli nawet wówczas nie będzie pieniędzy, to i tak będzie dobrze, bo nastąpi taki stan "oczyszczenia". Ale jak będzie potem, tego już – szczególnie główna partia opozycyjna nie mówi, bo nie ujawnia swojego programu. Nad tym, co będzie dalej często nie zastanawiają się też same elektoraty partii opozycyjnych, uważając za najważniejsze osiągnięcie - tego zapowiadanego przez liderów tych ugrupowań, stanu "szczęśliwości".

To wystarczy? Ta "szczęśliwość" faktycznie przekona wyborców do poparcia opozycji?
Wydaje się, że tak, biorąc pod uwagę to, że - na przykład PO nie ma aktualnie programu i z tego co słychać, nie zamierza go na razie ujawniać. A wśród partii opozycyjnych prowadzi w sondażach, czyli potwierdza, że negacja rządzących a jednocześnie obiecywanie, że po wygranej PO nastanie czas tej "szczęśliwości", chwyta. W ten sposób zbiera się elektorat negatywny wobec partii rządzącej, a nie ten pozytywny. On chce, aby u władzy była PO, bo gwarantuje coś lepszego, aniżeli tylko odsunięcie PiS-u od władzy. To jest podstawa tej kampanii prowadzonej przez opozycję, w tym głównie przez Platformę. A co do samego jej programu wyborczego, to na stronie internetowej PO cały czas widać ten stary, gdy szefem był Grzegorz Schetyna. Nie publikuje nowego programu, w związku z tym nie promuje go również na spotkaniach z wyborcami.

Wyborców nie interesują bardziej konsekwencje wojny w Ukrainie, czyli choćby inflacja, wysokie ceny energii?
Faktycznie są to sprawy, które dotykają ludzi bezpośrednio, ale na konferencjach, spotkaniach z wyborcami opozycja a najbardziej PO, skupia się raczej na – wspomnianej już przeze mnie, krytyce rządu. Na udowadnianiu, że działa on źle. Że nieodpowiednio zarządza obecnym kryzysem, który nas dotyka. Z drugiej strony, w wyniku trudnej sytuacji ekonomicznej partia rządząca oferuje szerokie wsparcie Polakom, co - według jej elektoratu, ma ogromne znaczenie. Bo chroni ludzi przed konsekwencjami tego, co się dzieje. Natomiast dla elektoratu opozycji fakt ten ma znaczenie ambiwalentne - zapewne także i on z tego wsparcia korzysta i być może, w jakimś racjonalnym myśleniu - to docenia. Ale, elektorat ten popiera wypowiedzi swoich liderów, według których rząd - co prawda się stara, ale robi wiele rzeczy za późno czy nieudacznie. Albo, że jeśli przeciętny Polak gdzieś zyska, to w innym miejscu straci... To jest taka gra. Pamiętajmy, że do opinii publicznej najczęściej - poprzez media, docierają te najbardziej ostre, zajadłe wystąpienia polityków opozycji i one rzeczywiście umacniają poglądy ich wyborców.

A młodzi wyborcy, na ile łatwo ich głosy pozyskać?
Wśród młodych ludzi widać w poglądach radykalizację. Zauważyć to można na przykład w mediach społecznościowych, w których bardzo ostro się o polityce wypowiadają. Dlatego te mityngi, organizowane przez niektóre partie, zwykle przyciągają tych, którzy chcą z daną partią czy ideologią się utożsamiać. Najmłodsi wyborcy często mają swoje poglądy już ugruntowane - oczywiście ci, którzy w ogóle polityką się interesują.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Prof. Radosław Sajna-Kunowsky, medioznawca i politolog: - Ambicje i sondaże ponad dobrem wyborcy - Gazeta Pomorska