Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent powinien natychmiast oddać dawnej właścicielce teren przy Modrakowej, orzekł NSA

Grażyna Ostropolska
Przegrana miasta w procesie o teren targowiska na Wyżynachtargowisko na Modrakowej
Przegrana miasta w procesie o teren targowiska na Wyżynachtargowisko na Modrakowej Dariusz Bloch
Szesnaście lat zajęła pani Elżbiecie batalia o zwrot ziemi na Wyżynach, skąd wywłaszczono jej rodzinę. - Szło opornie, bo ktoś bardzo się starał, by grunt pod targowiskiem nigdy do mnie nie wrócił - mówi.

Grunty u zbiegu ulic: Modrakowej, Wojska Polskiego i Magnuszewskiej wróciły do dawnych właścicieli, ponieważ nie zrealizowano tam celu, który firmował wywłaszczenie, czyli budownictwa mieszkaniowego. W pełni uzbrojony teren w centrum Wyżyn, nieopodal McDonalda i Kauflandu jest dziś wart kilka milionów i stanowi łakomy kęsek dla developerów. Miasto ma tu targowisko; wydzierżawia je i zarabia na czynszu. Ostatnią umowę, ze spółką Rhode, prezydent zawarł w czerwcu 2012 r. Kończy się ona 31 maja 2015 r., a tymczasem grunt trzeba oddać pani Elżbiecie natychmiast, bo każdy miesiąc zwłoki będzie kosztował miejski budżet kolejne 30 tys. zł.
[break]

Takiego odszkodowania żąda właścicielka ziemi z racji utraconych korzyści. Licznik bije na jej korzyść już od 1 października ub. r., bo taki termin zwrotu wyznaczyła pani Elżbieta prezydentowi, mając w ręku pozytywne dla niej decyzje wojewody i starosty.

Prezydent, którego Sąd Administracyjny wyłączył z orzekania we własnej sprawie, próbował decyzję o zwrocie ziemi wstrzymać, ale WSA jego skargę odrzucił. Nie pogodził się z tym odrzuceniem zarząd spółki Rhode i złożył zażalenie w NSA. W uzasadnieniu napisał, że wstrzymanie decyzji o zwrocie jest konieczne, ponieważ spółka, za zgodą miasta, poniosła wysokie nakłady (ponad 200 tys. zł) na modernizację targowiska. W ubiegłym tygodniu NSA odrzucił zażalenie firmy Rhode i sytuacja wydaje się klarowna.

- Dzierżawca i prezydent wiedzieli, że staram się o zwrot gruntu, więc nie powinni na nim inwestować - zauważa pani Elżbieta.

- Co z nami będzie? - martwią się kupcy. Część straganów należy do nich, a część do miasta. Słyszeli od dzierżawcy, że mogą być spokojni, bo prezydent tego terenu nie odda, a tu taka niespodzianka. - Może właścicielka zatrzyma targowisko - spekulują. - Jeszcze nie wiem, co zrobię - mówi pani Elżbieta, a rzecznik prezydenta na nasze pytanie o termin zwrotu ziemi właścicielce, odpowiada tak: - Sprawa zwrotu nieruchomości przy Modrakowej nie została prawomocnie zakończona.

- Gdy zaczynałam starania o zwrot ziemi miałam 48 lat i ambitne plany. Dziś mam 64 i gorycz w sercu, bo zamiast ciągnąć profity z ojcowizny, musiałam przez ostatnie 16 lat ciężko pracować - mówi pani Elżbieta.

Kobieta powściągliwie przyjęła informację, że Naczelny Sąd Administracyjny odrzucił zażalenie spółki Rhode (dzierżawcy targowiska przy Modrakowej) na decyzję WSA, odmawiającą wstrzymania decyzji wojewody o zwrocie wywłaszczonej nieruchomości przy Modrakowej byłym właścicielom. - Już tyle razy urzędnicy przerzucali się papierami: podejmowali i uchylali decyzje, wznawiali postępowania i odwoływali się od pozytywnych dla mnie wyroków, że zanim nie dostanę do ręki ostatecznej decyzji, nikomu nie uwierzę - oznajmia pani Elżbieta. Czuje, że jest dla urzędników III RP takim samym pionkiem na szachownicy, jakim był jej ojciec za PRL-u.

Pismo z informacją, że będą go wywłaszczać, pan Stanisław, ojciec pani Elżbiety, otrzymał w lutym 1971 r.

Okręgowa Dyrekcja Inwestycji Miejskich informowała obywatela Stanisława P., że jego nieruchomość stała się niezbędna do wykonania planu, czyli zbudowania osiedla mieszkaniowego Wyżyny II i dała mu propozycję nie do odrzucenia: albo obywatel dobrowolnie odstąpi nieruchomość skarbowi państwa, albo zostanie jej pozbawiony na mocy decyzji administracyjnej.

Ceny nie dało się negocjować, bo dla wszystkich wywłaszczanych była ona odgórnie ustalona i symboliczna. Pani Elżbieta wiedziała, że na jej ojcowiźnie, zamiast bloków, powstały plac i targowisko, ale o tym, że może ten teren odzyskać, dowiedziała się przypadkiem.

- W 1998 zadzwonił na mój domowy telefon nieznany mężczyzna. Przedstawił się jako prawnik i spytał, czy jestem zainteresowana zwrotem działki przy Modrakowej, konkretnie tej, na której jest targowisko. Zapewniał, że jest to...

w 100 procentach do załatwienia

...i on chętnie się tego podejmie - wspomina pani Elżbieta. Była tą propozycją zszokowana, więc poprosiła o kilka dni na zastanowienie. Zapoznała się z przepisami i sama wystąpiła o zwrot działek.

Z usług domniemanego prawnika zrezygnowała, bo sprawa wydawała się prosta. Pozornie, bo... - Prezydent odmawiał mi zwrotu, a wojewoda jego decyzję podtrzymywał. W 2004 r. WSA uchylił decyzje tych organów i do rozpatrzenia mojego wniosku wyznaczył starostę. Ten był obiektywny i wydał decyzję o zwrocie ziemi, ale wojewoda znów ją uchylił. Wydawano grube pieniądze na uaktualnianie (co dwa lata) oszacowania gruntu. Lekką ręką, bo z państwowej kieszeni - wspomina stracone lata pani Elżbieta. Podejrzewa, że ktoś trzyma rękę na gruntach przy Modrakowej i chce je przejąć od miasta. - Bo jak inaczej można tłumaczyć to ciągnące się przez 16 lat postępowanie oraz fakt, że miasto kolejny raz podpisuje umowę z tym samym dzierżawcą i pozwala mu czynić nakłady na spornym gruncie? - pyta pani Elżbieta.

Wydawałoby się, że ostatnie orzeczenia WSA i NSA skłonią prezydenta Bruskiego do zwrotu wywłaszczonej nieruchomości, tymczasem...

- Prezydent we wrześniu ubiegłego roku zaskarżył do WSA orzeczenie wojewody, utrzymujące w mocy decyzję starosty o zwrocie na rzecz pani Elżbiety 1, 2356 ha ziemi przy Modrakowej, ale ta skarga nie została jeszcze rozpoznana. Nie wyznaczono nawet terminu posiedzenia sądu w tej sprawie - informuje Marta Stachowiak, rzeczniczka ratusza.

Odszkodowanie za straty

O tym, że 10 grudnia 2013 r Wojewódzki Sąd Administracyjny w Bydgoszczy rozpatrzył wniosek gminy i miasta Bydgoszcz i odmówił wstrzymania zaskarżonej decyzji wojewody w sprawie zwrotu wywłaszczonej nieruchomości, rzeczniczka nie wie lub nie wspomina. Gdyby się okazało, że to postanowienie nie dotarło do ratusza, podajemy sygnaturę akt: II SA/Bd 1116/13.

- Będę żądała zadośćuczynienia za poniesione straty - zapowiada pani Elżbieta, ale to zapewne na dysponentach państwowej kasy nie zrobi wrażenia.
Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!