ZOBACZ WIDEO: Tak znikał wiadukt przy Wojska Polskiego w Bydgoszczy

– Najbardziej boli mnie, że pominięto wszystkie procedury przewidziane prawem i zastosowano szantaż używając do tego mieszkańców. Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Decyzje rządu uderzają w miasto i mieszkańców jednak poprosiłem o wskazanie przez osoby strajkujące propozycji rozwiązania sytuacji – napisał w mediach społecznościowych Rafał Bruski.
W liście włodarz miasta napisał, że biorąc pod uwagę aktualną sytuację finansową spółki MZK (straty) i sytuację finansową miasta („aktualną, wynikającą z wprowadzonych przez obecny rząd RP zmian wpływających na spadek dochodów i wzrost wydatków samorządów”) spełnienie dodatkowych roszczeń wymaga zwiększenia dochodów lub ograniczenia wydatków.
– Mając na uwadze powyższe, a także utrzymanie zaplanowanych w budżecie Miasta Bydgoszczy wydatków w innych niż transport publiczny obszarach (np. kultura, edukacja, opieka przedszkolna, pomoc społeczna, utrzymanie czystości, sport, itp.), spełnienie nawet w części Państwa oczekiwań, czyli w wysokości wyższej niż zaplanowana przez Zarząd Spółki w planie finansowanym, musi się dokonać przez:
a) podniesienie cen biletów uprawniających do przejazdu o ok. 25%, albo
b) likwidację ulg dla seniorów i młodzieży, albo
c) zmniejszenie pracy przewozowej, skutkującej zmniejszeniem częstotliwości kursowania tramwajów i autobusów, albo
d) połączonymi częściowymi działaniami opisanymi w punktach a, b i c.
Dalej prezydent tłumaczy, że prawa ekonomii nie podlegają negocjacjom i innych możliwości nie ma. Prosi o jednoznaczne wskazanie dla władz miasta – prezydenta i Rady Miasta Bydgoszczy, w której kompetencjach są działania wymienione w dwóch pierwszy punktach, jakich decyzji oczekuje załoga.
– Korzystając z okazji kolejny raz, przede wszystkim w imieniu mieszkańców, zachęcam do zaprzestania nielegalnego protestu i bezzwłocznego podjęcia pracy – kończy list otwarty. Sytuacja w MZK była jednym z punktów dyskusji na środowej sesji RM oraz powołanej wówczas komisji doraźnej, która pierwsze zebranie zorganizowała w czwartek. Na obu spotkaniach pojawili się przedstawiciele protestujących oraz prezydent Bydgoszczy, ale nie udało im się wypracować porozumienia.