Cóż, „Kobieta w oknie” to miało być łupnięcie sezonu. Nie dość, że to ekranizacja bestsellera, to jeszcze z megaobsadą – od wspaniałej na wieki wieków Amy Adams, przez Jennifer Moore i Jennifer Jason Leigh, po siwiutkiego Gary’ego Oldmana. I jak ta premiera Netfliksa się udała? Uczucia mam z lekka zmieszane. Niby ładnie jest, niby Amy Adams jak zawsze czaruje ekran - choć to spore wyzwanie, bo w scenariuszu narysowano jej postać nieco ułomnie - ale wyszło tak sobie. I to pewnie nie tylko dla takich biedaczyn jak ja, które czytały książkę, więc musiały obyć się bez suspensu.
Tak więc pani psycholog tkwi w ponurym domu po jakiejś enigmatycznej traumie. Spędza czas na żłopaniu wina i życiu życiem sąsiadów. Właśnie trafiają się nowi – biznesmen, jego roztrzęsiony synek i żona. Pani psycholog zaczyna badać przemocowy – jak jej się wydaje - charakter rodziny. Kiedy pewnego dnia widzi zabójstwo w domu naprzeciwko, wzywa policję. No i zaczynamy się bawić w dociekanie, czy to wytwory jej wymęczonej psyche, czy jednak niekoniecznie.
Zaraz, zaraz, coś wam to przypomina? O tak, i to niejeden film, i niejedną księgę. Bo to zlepek klisz – i może to być zarzut, ale nie musi, bo z klisz też można wykrzesać całkiem nowe cudeńko. Tym razem zwroty akcji są i to nawet nie do końca przewidywalne – ale niestety krzesanie nowego cudeńka nie wyszło. Całość zmajstrowano zresztą w hitchcockowskim klimacie, co mogło mieć sporo uroku, ale w pewnym momencie zaczyna nas dusić przesada tego pomysłu. I jasne, od czasu do czasu miewamy jakiś formalny strzał, ale miewamy też bardzo teatralną tonację. Aż zaczynamy dumać, czy nie lepiej puścić sobie jeszcze raz „Okna na podwórze” niż oglądać „Kobietę w oknie”.
A warstwa głębsza? Tu znowu dostajemy ograne motywy – ale takie, które ogrywa się od lat, bo od lat nie dają nam spać. Są i próby pogodzenia się z życiową stratą, co jak wiadomo wszystkim wychodzi źle, ale niektórym znacznie gorzej. I coś tam nas nawet rusza, ale szczerze mówiąc z takimi aktorami powinno nas ruszać boleśniej. Jest też motyw postrzegania świata i ludzi przez własne chciejstwo – ale to wpisano w thrillerową intrygę, zmagania o to, żeby zimny świat uwierzył bohaterce i podporządkowano wszystkiego suspensowi, więc nam się ta głębia wypłaszcza.
No a jak dodamy do tego jeszcze chudziutko namalowane postacie i problemy z utrzymaniem napięcia to zamiast wielkiego kina wyszło niewielkie rozczarowanie. Niestety.
