Ludzie to stworzenia stadne. Zakładają więc rodziny, mają dzieci, znajomych, przyjaciół. Ale czasami to nie wystarcza. Wtedy kupujemy sobie na przykład rybki, chomika albo psa. Ale tak jak z rodziną, na utrzymanie której trzeba zarabiać, czy na przyjaciół, których od czasu do czasu wypada do siebie zaprosić i ugościć, tak i ze zwierzętami jest podobnie. Bo rybkom trzeba regularnie wodę zmieniać, chomikowi siano nowe kupić, a za psa podatek zapłacić. No i wtedy zaczynają się problemy.
<!** Image 2 alt="Image 158648" sub="Psy to najbardziej popularne zwierzęta domowe. Nic dziwnego, że państwo wpadło na pomysł, by pobierać za nie podatki Fot. Renata Napierkowska">Nie dosyć bowiem, że abonamenty na telewizory obowiązują czy na telefony, to jeszcze i za czworonoga swoisty abonament płacić trzeba. I to regularnie. W przeciwnym razie pisemko z urzędu błyskawicznie przyjdzie i nikogo nie interesuje wtedy, że nie ma, że brakuje, że do pierwszego jeszcze daleko, a dziecku akurat nowe buty trzeba kupić. Parafrazując powiedzenie: „Skoro nająłeś się za psa, to musisz szczekać” można by powiedzieć „Zachciało ci się psa, to za niego płać”. A jak nie masz, to komornika przez okno wyglądaj i gdy tylko się pojawi, módl się, żeby go twój pies nie pogryzł, bo opłata komornicza będzie większa niż wartość samego podatku. Obserwując na inowrocławskich ulicach ludzi wyprowadzających rano swoich pupilów, zastanawiam się, ilu z nich faktycznie za nie płaci, a ilu - tak jak to jest w przypadku telewizora - odbiornik posiada, ale nie w głowie im abonament. W efekcie płacą więc tylko emeryci, bo oni z założenia za wszystko zawsze i w terminie płacą. A reszta albo się uchyla, albo ma to w nosie. Kiedyś wyliczyłem sobie, ilu moich sąsiadów ma psa i wyszło, że z całej klatki schodowej tylko u mnie nic nie szczeka. Co prawda, miałem już rybki i chomika. Na psa pewnie też przyjdzie czas. Na emeryturze.
<!** reklama>Nie wiem, ile psów na wyposażeniu mają natomiast policjanci i czy płacą za nie podatki, ale czytając komunikaty, jak to często ludzie po wyjściu z domów giną, wydaje mi się, że powinno być ich zdecydowanie więcej. Być może wtedy niektórych zaginionych udałoby się szybciej dzięki wrażliwym nosom czworonogów odszukać. Ludzie, jak to już wspomniałem wyżej, są stworzeniami stadnymi, ale czasami mają wszystkiego dość. Mówią wtedy, że wychodzą po papierosy albo szukać pracy i tyle o nich słyszano. Oczywiście, nie myślę tutaj o faktycznych zaginięciach, kiedy to osoby znikają w tajemniczych okolicznościach, a ich rodziny od zmysłów odchodzą. Kiedyś policjanci do ich szukania wykorzystywali też jasnowidzów, ale podatnicy się denerwowali, że ich pieniądze na szarlatanów się wydaje. Więc zostały im teraz tylko psy.