Powiedziało się "a", powie się "beee"?

Budowla dopiero powstaje, a emocji wokół niej co niemiara. Młodzieżowa Rada Miasta zaproponowała nazwę dla budowanego właśnie na trasie uniwersyteckiej mostu. <!** reklama>

W czasie wybierania tej nazwy przywołano zacnego skądinąd stwora, a mianowicie Koziołka Matołka. Myślałam, że dorosła Rada Miasta o nazwie już zdecydowała. Skąd więc teraz ta giełda pomysłów? Pierwsze moje skojarzenie było takie, że młodzież nie chce mostu im. Lecha Kaczyńskiego i w ten sposób (przywołując Matołka) wyraża swoją niechęć do byłego prezydenta. Potem pomyślałam, że to może jednak być żart albo beztroska i dzieciakom trzeba wytłumaczyć pewne sprawy. Wyszło z tego, niestety, bardzo niefortunne zestawienie. Nie wolno kpić ze zmarłych. Nie powinno się kpić z głowy państwa, choćby nawet popełniała gafę za gafą. Prezydent to prezydent. Trzeba się uczyć mądrej krytyki. Głupota i chamstwo są zawsze pod ręką na rozmaitych forach internetowych. Wreszcie ostatnia sprawa. Emocje. Część radnych ponoć już się zastanawia, waha się, czy most ma faktycznie nosić imię śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Twierdzą, że ustalając to działali pod wypływem bardzo silnych emocji. Nie wiem, czy rada zmieni zdanie. Może Koziołek wróci na nasze łamy jako kandydat na patrona mostu? Byłoby to jednak smutne, gdyby okazało się, że w sali sesyjnej to emocje grają pierwsze skrzypce, a nie zdrowy rozsądek. Skoro się powiedziało „a”, to trzeba jednak powiedzieć „b”. Nie mylić z kozim „beeee”...