https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Poszukiwacze Bursztynowej Komnaty

Tadeusz Oszubski
Szacunkowa wartość Bursztynowej Komnaty to pół miliarda dolarów. Wykonał ją 200 lat temu zespół najlepszych rzemieślników i artystów. Ostatni raz skarb ten widziano wiosną 1945 r.

Szacunkowa wartość Bursztynowej Komnaty to pół miliarda dolarów. Wykonał ją 200 lat temu zespół najlepszych rzemieślników i artystów. Ostatni raz skarb ten widziano wiosną 1945 r.

<!** Image 2 align=right alt="Image 38645" sub="Archiwalne zdjęcia fragmentów Bursztynowej Komnaty. Czy możliwe jest, że ten niezwykle cenny skarb ukryto w Pasłęku? Wielu poszukiwaczy jest przekonanych, że szukać trzeba właśnie w tym mieście.">Poszukiwacze skarbów z całego świata wymieniają blisko 200 miejsc ukrycia Bursztynowej Komnaty. Wiele tropów wiedzie do Polski, między innymi do Pasłęka.

- W Pasłęku są dwa poziomy lochów, pierwotne i wtórne, nowsze - wyjaśnia Jacek Krzywański z Warszawy, dziennikarz telewizyjny, zajmujący się poszukiwaniem skarbów. - Już przed wojną, w 1936 roku, zamknięto część starych lochów pod zamkiem, łączących miasto z jedną z okolicznych wsi. Zamknięto te lochy, bo groziły zawaleniem, a nie było pieniędzy na renowację. Co ważne, lochy były ogromne - dwie bryczki mogły się w nich minąć. Można więc tam było, na drugim, tym pierwotnym poziomie lochów, niejedno ukryć.

Dziś wartość Bursztynowej Komnaty szacuje się na 500 mln dolarów, dlatego też interesuje się nią wielu poszukiwaczy skarbów. Wielu też podejrzewa, że miejscem jej ukrycia mogą być lochy pasłęckiego zamku.

Bursztynową Komnatą interesują się również Rosjanie i Niemcy, a także trudne do zidentyfikowania tajne grupy. Czy mają one związek z tym, że przed laty sprawę Komnaty badały wschodnioniemiecka Stasi i radzieckie KGB? Podobno są dowody, że likwiduje się niewygodnych świadków, zaciera tropy, że zastrasza się tych, którzy do Komnaty za bardzo się zbliżyli. Wielu zawodowych poszukiwaczy skarbów twierdzi, że w Polsce działają tajni strażnicy poniemieckich skarbów, choć nie wiadomo, kto tę sekretną gwardię finansuje.

<!** reklama left>Czy faktycznie tajni strażnicy, jak smok z baśni, pilnują skarbów? Także skarbu podobno ukrytego w lochach pasłęckiego zamku? Czy możliwe jest, że właśnie w Pasłęku ukryto Bursztynową Komnatę?

Na to, że pod koniec II wojny światowej hitlerowcy planowali ukryć Bursztynową Komnatę w Pasłęku wskazuje treść korespondencji między dr. Rhode a księciem Aleksandrem zu Dohny, właścicielem majątku Słobity, odległego od miasta o kilkanaście kilometrów. Rhode sprawował w Królewcu (dziś to Kaliningrad) nadzór nad Komnatą i innymi cennymi zabytkami. W swym liście do księcia dr Rhode prosi o pomoc w przechowaniu najwartościowszych eksponatów z muzeum bursztynu. Z kolei książę, w piśmie datowanym na 11 września 1944 r., odmawia stwierdzając, że jego majątek nie nadaje się do takiego celu. Poza tym z Pasłękiem związany był Erich Koch, wysoki funkcjonariusz III Rzeszy. Koch w pobliskim Topolnie miał majątek, a w okolicy wielu krewnych, których często odwiedzał. Podobno z jego polecenia pod koniec 1944 roku do zamku w Pasłęku dotarł konwój ciężarówek załadowanych drewnianymi skrzyniami o nieznanej zawartości. Skrzynie te - znów podobno - ukryto w zamkowych lochach.

Zawsze trudno było uzyskać w Pasłęku zgodę na kopanie pod zamkiem. Czy dlatego, że ulokowano tam Urząd Miasta, którego pracownicy nie chcieli, aby zakłócano im pracę?

<!** Image 3 align=right alt="Image 38645" >- Chętnych do przeszukiwania zamkowych lochów wciąż jest wielu - mówi Zbigniew Wątorski z Pasłęka, organizator ogólnopolskich imprez odbywających się w tym mieście. Każdego roku więcej. Poszukiwacze skarbów pojawiali się w Pasłęku już w latach 70., ale wtedy działali nielegalnie. Ówczesna milicja przeganiała ich bez pardonu.

Wielu badaczy twierdzi, że Bursztynowej Komnaty nie ma w Pasłęku. Że spoczywa ona na dnie Bałtyku we wraku niemieckiego statku „Wilhelm Gustloff”, zatopionego przez Rosjan w 1945 r.

W 2003 r. czegoś w tym właśnie miejscu szukał Amerykanin dr Robert Ballard, najsłynniejszy łowca podmorskich skarbów, odkrywca wraku „Titanica” i zatopionej 7,5 tys. lat temu osady na dnie Morza Czarnego. Ballard zawitał ze swym zespołem zawodowych odkrywców do portu w Ustce. Po kilku dniach badań głębinowych odpłynął. Niczego nie znalazł? A może natknął się na strażników hitlerowskich skarbów, którzy „odradzili” mu dalszych poszukiwań?

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski