Zobacz wideo: Telefon wsparcia psychologicznego dla dzieci z bydgoskiej onkologii i ich rodziców

- Od kilkunastu lat obserwowana jest tendencja do malejącego stanu zaszczepienia i wzrost liczby osób, które uchylają się od szczepień - powiedział niedawno Dariusz Poznański, dyrektor Departamentu Zdrowia Publicznego w Ministerstwie Zdrowia.
Przypomnijmy: w Polsce obowiązkowe są szczepienia, które zostały objęte Narodowym Programem Szczepień Ochronnych. Statystyki stanowią potwierdzenie słów Poznańskiego. Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego Państwowy Instytut Badawczy zbiera dane, dotyczące liczby osób uchylających się od szczepień obowiązkowych. Wynika z nich, że w województwie kujawsko-pomorskim w 2020 roku 1655 razy odmówiono zaszczepienia, natomiast rok później (to ostatnie dane regionalne) tych odmów było 1905.
Wzrost krajowy
Nie jesteśmy wyjątkiem na tle kraju. Przypadki uchylania się od obowiązkowych szczepień monitorowane są od 2003. Co roku ich przybywa, ale liczby zaczęły gwałtownie rosnąć, gdy koronawirus się pojawił. W 2010 roku prawie 3500 osób uchyliło się od szczepień. W kolejnych latach było tysiąc czy dwa tysiące więcej.
Podczas pandemii zaczęto organizować niemal powszechne szczepienia, przybyło też przeciwników kłuć.
- W 2020 roku odnotowano 50575 uchylających, w 2021 roku było ich 61368, natomiast w 2022 roku - 72722 uchylających się - informuje NIZP.
COVID-19 sprawił, że ludzie przestali wierzyć w moce szczepionek. Wybrani zaczęli sądzić, że zastrzyki dają więcej złego niż dobrego. Na nic zda się przekonywanie, że wzrost liczby osób niezaszczepionych może doprowadzić nawet w niedalekiej przyszłości do epidemii, które będzie trudniej pokonać niż koronawirusa.
Jak szczepienie jest obowiązkowe, ale osoby na nie się nie zgadzają, to jeszcze nie finał, właściwie początek procedury. Chodzi o kary finansowe dla osób, uchylających się od obowiązku. Postępowanie wszczyna i nadzoruje powiatowy państwowy inspektor sanitarny. Potem wojewoda może nałożyć na rodziców grzywnę w celu przymuszenia wykonania obowiązku. Jest jednak coraz więcej odwołań od decyzji sanepidu. Wtedy sprawy są przekazywane do sądów. Sądy najczęściej orzekają, że kary były słusznie nakładane. Procedura trwa jednak miesiącami, nawet latami, jeśli zainteresowani się odwołują.
Plany ministra
Pewnie finał następowałby szybciej, gdyby wprowadzono mandaty. Takie z kolei rozwiązanie jest w fazie planów resortu zdrowia. Osoba, która protestuje przeciw zaszczepieniu, otrzymywałaby mandat, jak za zbyt szybką jazdę samochodem albo za parkowanie w niedozwolonym miejscu. Na zapłatę jest przykładowo 14 dni. Jeśli ktoś nie ureguluje kwoty, może w ostateczności liczyć się z tym, że zapłata będzie wyegzekwowana przez komornika lub skarbówkę.
Kto nakładałby mandaty na tych, którzy nie chcą szczepić dzieci i jakiej wysokości byłyby kary, tego na razie nie wiadomo. W Ministerstwie Zdrowia podkreślają, że nie powstał jeszcze projekt ustawy odnośnie tej kwestii.