Propozycja zaopiniowania przez radę nadzorczą portu zmiany nazwy i dokapitalizowania spółki pieniędzmi z Torunia pojawi się w porządku obrad na najbliższy wtorek. Zarząd Portu Lotniczego Bydgoszcz argumentuje, że zmiana nazwy portu ma zwiększyć rozpoznawalność marki w województwie, kraju i świecie. W zamian za wpisanie miasta do oficjalnej nazwy lotniska, Toruń ma dokapitalizować spółkę 5-6 mln zł.
- W sześcioosobowej radzie nadzorczej Bydgoszcz ma dwóch przedstawicieli i z pewnością będą oni głosować przeciwko, choć liczę, że do głosowania nie dojdzie, bo autorzy wycofają się z tego pomysłu - zaznacza prezydent Bydgoszczy. - To stała taktyka stosowana przez władze samorządowe województwa, polegająca na stawianiu znaku równości pomiędzy miastami. To kolejny przykład siłowych rozwiązań w relacjach między Bydgoszczą a Toruniem. Na tej operacji zyska tylko Toruń, a Bydgoszcz straci.
- Skąd kwota 5 mln zł, które ma wnieść Toruń w zamian za pojawienie się w nazwie? Temu powinny towarzyszyć jakieś wyliczenia, bo przecież nazwa to wartość marketingowa - dodał Piotr Tomaszewski, skarbnik miasta (i jednocześnie członek Rady Nadzorczej Portu Lotniczego Bydgoszcz).
Toruń, po rozmowach z zarządem portu, zdecydowanie chce zwiększenia wartości swoich akcji w spółce.
- Obecne, wstępne i niczego nieprzesądzające dyskusje, o zwiększeniu udziałów naszego miasta w regionalnym porcie lotniczym, są rzeczywiście uwarunkowane poszerzeniem jego nazwy o Toruń - twierdzi Michał Zaleski, prezydent Torunia. - Dla Torunia korzyści płynące z ewentualnego dofinansowania jedynego regionalnego portu lotniczego byłyby zauważalne chociażby z tego powodu, że spośród 2 milionów turystów odwiedzających nasze miasto coraz więcej chce przylatywać do nas samolotami. Ostateczne rozstrzygnięcia dotyczące zaangażowania finansowego wymagają decyzji Rady Miasta Torunia.