Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska Szwajcaria w ruinie. Rulewo - kwitnący pałac z parkiem obok rozpadających się gorzelni, kuźni, obór i stajni

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Kuźnia w pobliżu pałacu byłaby pięknym zabytkiem, gdyby o nią zadbano
Kuźnia w pobliżu pałacu byłaby pięknym zabytkiem, gdyby o nią zadbano Jarosław Reszka
Od trzech lat realizuję zamysł wykorzystania jednego tygodnia urlopu na wizytację któregoś z hoteli typu wellness & SPA w naszym regionie. Oferta jest na razie skromna, więc mam nadzieję, że wszystkie zaliczę do emerytury. Potem na taka ekstrawagancję raczej nie będzie mnie stać. Zacząłem od Evity w Tleniu. W zeszłym roku postawiłem na Herbarium w Chomiąży Szlacheckiej. A teraz właśnie wróciłem z Hanza Pałacu w Warlubiu, a właściwie Rulewie, leżącym 4 kilometry od Warlubia.

Z hotelami jak z ludźmi – każdy ma lepsze i gorsze strony. Basen na przykład najbardziej przypadł mi do gustu w Tleniu, bo miał dużo dysz do hydromasażu i osobny brodzik dla dzieci, którego bardzo brakuje w Chomiąży i Rulewie. Niestety w Tleniu właściciele połaszczyli się na dodatkowy zarobek, wynajmując basen kolonistom, więc w niektórych godzinach gość hotelowy czuł się tam niczym na szkolnej pływalni podczas wuefu. Rulewo zaskoczyło mnie zaś tym, że ani razu na basenie nie pojawił się ratownik. Ryzyko niby małe, bo basen tam ma głębokość 1,18 metra, lecz stare przysłowie uczy, że utopić się można nawet w łyżce wody.

Rulewo i Chomiąża biją z kolei na głowę Tleń urodą miejsca pobytu – mam tu na myśli zarówno pokoje hotelowe, jak i budynek i jego otoczenie. Trudno się zresztą temu dziwić, bo Evita to przebudowany ośrodek wczasowy, podczas gdy Herbarium i Hanza Pałac funkcjonują w byłych pałacach, po latach upadku w epoce PRL pieczołowicie odrestaurowanych, łącznie z pozostałościami pałacowych parków. Chomiąża dodatkowo zachęca własną plażą nad pięknym i czystym jeziorem, Rulewo zaś bardzo rozbudowanym parkiem linowym, w którym ukoronowaniem wspinaczek jest stumetrowy zjazd nad urokliwą sadzawką otoczoną potężnym łopianem.

Ale spacerując po Rulewie można się też przekonać, co się kryje pod politycznym sloganem „Polska w ruinie”, a nawet wulgarnym powiedzonkiem z „kamieni kupą”. Oferowany hotelowym gościom folder informuje, że jesteśmy na terenie nazywanym na niemieckich mapach z przełomu XIX i XX wieku „Szwajcarią Rulewską” - jako że „pagórkowaty teren wraz z meandrującą rzeką Mątawą tworzą tu wyjątkowo malowniczą krainę, której krajobrazy przywodzą na myśl widoki charakterystyczne dla rzeczywistej Szwajcarii”. I rzeczywiście, urodę przyrody udało się tu ocalić (to kolejny atut Rulewa). Znacznie gorzej poszło z zabytkami kultury materialnej. Ostatni przed 1945 r. właściciel rulewskiej ordynacji z rodziny von Maerckerów uciekając przed Armią Czerwoną, zostawił majątek w stanie kwitnącym. 74 lata później pałac i park, jak mówiłem, znów prezentują się elegancko. Wystarczy jednak wyjść za ogrodzenie, by zobaczyć hektary ruin porośniętych gęstymi chaszczami. Na wpół zawalone stajnie i obory; zapadający się dach gorzelni, z oknami zabitymi blachą, by nikt tam się zapuszczał; ogołocona piękna kuźnia z 1883 r.

I nie jest to jedyny smutny widok w Szwajcarii Rulewskiej. Równie zaniedbane są budynki gospodarcze przy pobliskich byłych ziemiańskich gniazdach w Bąkowie czy Płochocinie. Owszem, spora w tym wina zaniedbań z czasów komuny, ale i w 30-letniej historii III RP poza pałacem w Rulewie niewiele więcej udało się odrestaurować.

Flash INFO odcinek 24 - najważniejsze informacje z Kujaw i Pomorza [wideo]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo