Urząd Wojewódzki opuściło 50 osób, na ich następców czeka 13 wakatów. W bydgoskim Urzędzie Miasta wolnych miejsc pracy praktycznie nie ma.
<!** Image 2 align=right alt="Image 92514" sub="Pani Anna Jagodzińska pracuje w biurze sama. Najwięcej osób zatrudnionych jest w wydziale świadczeń społecznych Fot. Dariusz Bloch">Kujawsko-Pomorski Urząd Wojewódzki zatrudnia 484 osoby i jest to o 16 urzędników więcej niż rok temu. Od stycznia br. z urzędu odeszło 50 pracowników. - Stosunek pracy zakończono z kilku powodów - tłumaczy Piotr Kurek, rzecznik prasowy wojewody. - Z powodu przejścia na emeryturę lub rentę, zwolnienia lub odejścia do lepiej płatnej pracy.
Nabór trwa
Urząd Wojewódzki jest w trakcie uzupełniania kadrowych braków - wojewoda ogłosił nabór na 13 wakatów. Część z nich powstała przy powoływaniu nowych oddziałów, część to oferty, które aktualne są od kilku już miesięcy.
- Urząd jest dużą firmą. Zatrudnia wielu ludzi, których przyjmuje się stosując wyśrubowane kryteria naboru albo stawiając na wieloletnie doświadczenie kandydatów - twierdzi Piotr Kurek i przyznaje, że jedną z przyczyn powstawania urzędniczych wakatów są niskie płace.
<!** reklama>Osoba, która zostaje zatrudniona na etacie inspektora, na początek dostaje pensję w wysokości 1600 złotych brutto. Stąd niedobory zwłaszcza w grupie specjalistów, np. geodetów. Oni z powodzeniem mogą znaleźć lepiej płatne zajęcie.
Mimo to, konkursy na poszczególne stanowiska cieszą się sporym zainteresowaniem.
Urząd działa
- Średnio o etat ubiega się 25 osób, z czego połowa nie spełnia warunków zamieszczonych w ogłoszeniu - wyjawia rzecznik wojewody i dla przykładu podaje, że na ofertę pracy w charakterze inspektora wydziału organizacyjno-administracyjnego odpowiedziało 13 osób. Podania 6 z nich spełniały kryteria naboru. Natomiast na wakujące stanowisko w wydziale spraw obywatelskich złożono 106 podań, z których aż 98 spełniło podstawowe warunki.
- Administracja rządowa była, jest i będzie. Zawsze będą też zadania do wykonania i my je wykonujemy. Urząd funkcjonuje - zapewnia Piotr Kurek.
Konkurencyjnym, także pod względem wysokości płac, jest dla wojewody Urząd Miasta. Zatrudnia on obecnie około 950 osób, z których ponad 100 to pracownicy obsługi, m.in. kierowcy, gońcy, konserwatorzy. - U nas wakatów nie ma, a jeśli są, to znajduję się w trakcie obsadzani - oświadcza Jan Stranz, sekretarz miasta. - Ludzie odchodzą na emeryturę, rentę, bo znaleźli jakąś ekstrapracę. Wówczas, zgodnie z ustawą o naborze publicznym ogłaszamy konkurs.
Urząd zawiera też umowy na tzw. zastępstwo. Dotyczą one stanowisk tymczasowo wolnych z powodu choroby, ciąży, urlopu macierzyńskiego.
Jak zaznacza Jan Stranz, obecnie w bydgoskim ratuszu, największa grupę urzędników zatrudnia się w wydziale świadczeń społecznych. Pracuje on dla ponad 35 tysięcy bydgoszczan.