Polonia zabierze kasę zawodnikom

Żużlowiec, który spadł w rankingu za sezon 2013, może zostać ukarany finansowo. W bydgoskim klubie jest pięciu takich jeźdźców. Tylko uwzględniając same biegopunktówki, Polonia może zaoszczędzić w ten sposób ponad 200 tys. zł.

Obowiązujące od pewnego czasu przepisy dają polskim klubom oręż w walce z zawodnikami, którzy kiepsko wywiązywali się ze swoich obowiązków. Na koniec sezonu publikowany jest ranking jeźdźców startujących nad Wisłą. Jeżeli żużlowiec - w porównaniu z rokiem poprzednim - spadł lub awansował w zestawieniu biegopunktówek np. o 8 miejsc, to pracodawca może zabrać lub dodać mu 8 procent wynagrodzenia. Pod tym ostatnim pojęciem kryje się kwota na przygotowanie do sezonu (kwota stała) oraz pieniądze za punkty (zmienna). Jest tylko jedno zastrzeżenie: kara lub nagroda nie może przekroczyć 20 procent.

Rok temu z takiej możliwości skorzystał m.in. Unibax Toruń. Adrian Miedziński słabo spisywał się w sezonie 2012 i musiał zwrócić do klubowej kasy 200 tysięcy złotych.

<!** reklama>- W każdym przedsiębiorstwie pracownik jest rozliczany ze swoich obowiązków. Mam nadzieję, że władze Polonii postąpią tak samo z żużlowcami, którzy zawiedli w tym roku - mówi prowadzący własną działalność gospodarczą pan Tomasz, który telefonował wczoraj do naszej redakcji. Takich głosów otrzymywaliśmy wiele.

- Rada nadzorcza podjęła uchwałę o egzekwowaniu tego zapisu - usłyszeliśmy od Józefa Gramzy, przewodniczącego rady.

Z rankingu opublikowanego pod koniec ubiegłego tygodnia wynika, że na nagrodę zasługują tylko Hans Andersen i Aleksandr Łoktajew. Duńczyk awansował o dziewięć, a Ukrainiec o osiem pozycji. Ich roczne zarobki mogą więc wzrosnąć o taką samą wartość procentową. Obaj mają jednak swoje „za uszami” i Polonia nie zaproponuje im raczej podwyżki (egzekwowanie nagród i kar jest dowolne i leży w gestii klubu).

Dłuższa jest lista zawodników, którzy spadli w rankingu. Oni nie mogą spać spokojnie ani liczyć na pobłażliwość. Największą obniżkę zaliczyli: Robert Kościecha (o 43 miejsca) oraz Mikołaj Curyło (21). Zgodnie z regulaminem, Polonia może potrącić im z wynagrodzenia maksymalnie 20 procent. Jeżeli przyjmiemy tylko pieniądze wywalczone za punkty, to portfel „Kostka” uszczupli się o ok. 50.000, a „Mikiego” o ponad 24.000 złotych.

Wszystkich pieniędzy wywalczonych na torze nie powinni otrzymać też Krzysztof Buczkowski (spadek o 15 pozycji, do zwrotu 77.175 zł), Greg Hancock (spadek o 13 miejsc, do zwrotu 67.600 zł) i Szymon Woźniak (spadek o 8, do zwrotu 12.240 zł).

To tylko kary wynikające z zarobku na torze (w przybliżeniu, bo stawki za punkt objęte są tajemnicą). Jeżeli klub doliczy do
rocznego wynagrodzenia pieniądze, które zawodnicy otrzymali na
przygotowanie do sezonu, to procentowa kara będzie obliczana od wyższej kwoty i stanie się znacznie bardziej dotkliwsza. <!** Image 3 align=none alt="Image 222609" sub="Krzysztof Buczkowski (biały kask) i Greg Hancock (żółty) zostaną dotkliwie ukarani">

Jeżeli Polonia postanowi twardo wyegzekwować zapisy w kontraktach zawodników, to może zaoszczędzić ponad 200 tysięcy złotych (wartość kar obliczaliśmy tylko na podstawie szacunkowych zarobków za punkty, bez pieniędzy na przygotowanie do sezonu). To spora kwota. Zwłaszcza, gdy przypomnimy sobie, że tegoroczną dziurę w budżecie bydgoskiego klubu szacuje się na pięć razy więcej (ok. 1 mln zł).

Polonia może ponadto wezwać żużlowców do przedstawienia rozliczenia dokumentującego wydatki poniesione na przygotowanie do sezonu i zawodów. Brak faktur wiąże się z karą finansową. Jej wysokość zależy od kwoty, jaką dany zawodnik otrzymał na przygotowanie do rozgrywek.