Polityka lubi się też pojawić w łóżku

Bo ja poprosiłabym najpierw o definicję tego słowa. Czy można tak nazwać aferę taśmową, którą mamy teraz na tapecie? Pewnie tak. Czy są polityką programy telewizyjne z udziałem gadających głów? Pewnie coś z tej enigmatycznej polityki w nich jest. Ale tak z ręką na sercu, czy wiemy, co to jest ta cała polityka? Posłużę się przykładem miłości. Bo to właśnie na przykładzie budowania związku miłosnego najłatwiej wyjaśnić, czym jest polityka. Najpierw jest zauroczenie. Zakochujemy się w jakiejś idei, wierzymy, że ta piękna myśl zostanie z nami do końca. Ale w tym wszystkim jest drugi człowiek i on zaczyna mieć swoje pomysły. Jeśli są one zbieżne z naszymi, to można mówić o miłości, harmonii, pokoju, ale nie na długo… W związku musi istnieć jakiś podział ról, trzeba podejmować decyzje, ktoś musi coś poświęcić, żeby drugi mógł poczuć satysfakcję.

Nie istnieje jeszcze taki system, w którym każdemu będzie dane po równo. Nie ma na tym świecie takich ludzi, którzy każdego ocenialiby tą samą miarą. I to jest już sedno polityki - trzeba umieć dokonywać wyborów. Aby przekonać innych do naszych racji, potrzebne nam są środki wyrazu, które w świecie polityków czują się jak u siebie w domu: manipulacja, szantaż, dialog, argumentacja… Jest jeszcze jedno słowo, nierozerwalnie związane z polityką - władza. A tę z reguły ma ten, kto posiada pieniądze. Ale nie tylko, bo władza to także seks. A w życiu, jak w polityce - cel uświęca środki. Lubię myśleć o państwie z mikroskopijnego punktu widzenia. Bo w Sejmie czy na posiedzeniach rządu zachodzą te same mechanizmy, co u nas w domach. Wszakże i tu, i tam w roli głównej występują ludzie.