https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polak głodny, Polak zły...

Katarzyna Oleksy
- Raz pomidorówka z makaronem, do tego sznycel z jajkiem i ziemniakami! Na wynos! - słychać w barze mlecznym przy ulicy Dworcowej.

- Raz pomidorówka z makaronem, do tego sznycel z jajkiem i ziemniakami! Na wynos! - słychać w barze mlecznym przy ulicy Dworcowej.

<!** Image 2 align=right alt="Image 147521" sub="Iza i Wioletta z baru „Green Way” najwięcej pracy mają między 14-15. Tu dania można zjeść na miejscu lub zabrać ze sobą / Fot. Dariusz Bloch ">Następny klient już trzyma odliczone drobne na brokułową. W dłoni zgniata pudełko do zapakowania. Zaoszczędzi złotówkę.

Jest krótko przed godziną 14, o tej porze największy ścisk. Tłok zmniejszy się dopiero około godziny 17. Część stałych bywalców i nowych gości, których zwabiają tutaj przystępne ceny, zajada domowe jadło przy kwadratowych stolikach, inni zabierają jedzenie ze sobą: dla zapracowanego męża, dla zabieganych kolegów z pracy, inni po zakupach w mieście. Podobno są i tacy, którzy kupując zestaw dla kilku osób, przedstawiają w domu oficjalną wersję, jakoby danie przygotowali sami... Na kilkunastu metrach kwadratowych unosi się zapach zupy jarzynowej, zasmażanej kapusty, jajecznicy, dobrze doprawionego sosu. Gotowane ziemniaki parują, kolejka tłoczy się, za chwilę przy stolikach zabraknie miejsca. Szyby zaparowane. Ale dla pierogów, przede wszystkim z kapustą i grzybami lub ruskich, warto postać w kolejce. No i jest kompot.

<!** reklama>Bary mleczne to najpopularniejsze chyba jadłodajnie w Bydgoszczy, przede wszystkim ze względu na szeroki wybór dań i przystępne ceny. Podobnie jak w barze niedaleko dworca PKP, życie toczy się w mlecznym na Bartodziejach czy w Fordonie. - Nie lubię jeść w miejscach publicznych, nigdy nie wiadomo, kto koło ciebie usiądzie - opowiada Łukasz, student farmacji, który wynajmuje pokój na ul. Skłodowskiej-Curie. Do tamtejszego baru mlecznego ma więc niedaleko, wracając z zajęć, średnio dwa razy w tygodniu wdepnie tam, zazwyczaj po zupy, które smakują jak u niego w domu. Zjada w swojej kuchni. Z kolei pan Stanisław z Fordonu stołuje się w barze „Tempo” przy ul. Brzęczkowskiego w Fordonie. - Gdy wyjeżdżam z pracy, dzwonię i składam zamówienie, wracając do domu odbieram ciepłe danie - opowiada. Ostatnio zagląda też do „Starej Piwniczki”.

<!** Image 3 align=left alt="Image 147521" sub="W „Starej Piwniczce” w Fordonie też kupuje się na wynos. Na zdjęciu szefowa kuchni, Monika Piasecka przygotowuje danie / Fot. Miłosz Sałaciński">Gdy najdzie go ochota na pizzę, nie ma problemu z dogodzeniem swojemu podniebieniu - to danie równie często jedzone na miejscu, w pizzerii, jak i zabierane na wynos. Zwłaszcza w weekend. Podobno największą popularnością cieszy się pizza hawajska, czyli z serem, szynką i ananasem.

Kto za mięsem i kiełbasą nie przepada, na pewno znajdzie coś na ząb w sieci Green Way (zresztą i wśród najbardziej zagorzałych mięsożerców nie brakuje zwolenników tego lokalu). - Mamy stałych klientów, ale nie brakuje też osób, które chociażby z ciekawości do nas zaglądają. Nie ma możliwości dowozu, klienci mają tego świadomość. Można jednak do nas zadzwonić, złożyć zamówienie i osobiście je odebrać - opowiada Iza, jedna z pań serwujących dania. Na zamówienie nie trzeba długo czekać - większość potraw jest przygotowana, oczekiwanie na realizację zamówienia to czas dobrania produktów do zestawu. Marzena i Ola z I LO uwielbiają wpadać tu na naleśniki, na te zresztą nie trzeba ich namawiać w bydgoskich naleśnikarniach - „Manekinie”, „Smoku” czy Chili”.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski