- Mieliśmy dwa wyjścia: albo zamkniemy restaurację już teraz, zwolnimy naszą załogę, a sami zostaniemy z niczym (a, przepraszam: z długami), albo otworzymy lokal mimo obostrzeń, bo dłużej w kredyty brnąć się nie da. Czyli tak naprawdę byliśmy bez wyjścia - tłumaczy Agnieszka Czyż, właścicielka restauracji "Smaki Indii."
Zobacz wideo: Droższe napoje przez podatek cukrowy
ZOBACZ ZDJĘCIA:
- Nie mogliśmy skorzystać z dofinansowania w ramach rządowej pomocy, dlatego że już rok temu nasz wspólnik - bez uprzedzenia i bez dopełnienia formalności - wyjechał z kraju. Bez jego obecności nie mogliśmy starać się o pomoc w ramach tarczy. A że także w sądach są opóźnienia z uwagi na epidemię, to na wypisanie go w KRS czekamy już osiem miesięcy. Udało nam się nikogo nie zwolnić. W naszym zespole pracuje wielu Hindusów. Gdyby stracili pracę, straciliby też prawo pobytu w Polsce. Straciliby całe życie, które tu zbudowali. Nie możemy tego zrobić. Tymczasem nasze obroty przez obostrzenia spadły o ponad 90 proc. Dzienny utarg uzyskany ze sprzedaży dań na wynos to jakieś 200-300 zł. Sami nie wiemy, za co z tych pieniędzy płacić w pierwszej kolejności, rachunków piętrzy się tak wiele...
Podobnie dramatycznie brzmią historie innych przedsiębiorców z całego kraju. Wszyscy oni jednak liczyć się muszą z twardą reakcją państwowego aparatu: sanepidu i policji. Monika Chlebicz, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy nie kryje, że zarówno "Smaki Indii", jak inne lokale w regionie, które zapowiedziały otwarcie, muszą spodziewać się kontroli i sankcji. Tym bardziej, że złamanie obostrzeń zapowiedziały publicznie (najczęściej w mediach społecznościowych). Trudno, żeby policja i sanepid nie reagowały. Mandat od policji wynieść może do 500 zł, kara administracyjna sanepidu - do 3000 zł.
W Toruniu do zbuntowanych "Smaków Indii" dołączyć chce restauracja "Artystyczne Bistro" z Alei Solidarności i "Kawiarnia Beza" z ul. Polnej. W kraju natomiast pootwierały się już lokale różnych branż objętych obostrzeniami. Na dostępnej w internecie Mapie Wolnego Biznesu codziennie przybywają nowe punkty. Są wśród nich restauracje, solaria, siłownie, hotele i inne obiekty z miejscami noclegowymi, a także kluby muzyczne.
Aktualizacja: "Smaki Indii" skontrolowane przez policję i sanepid
Kontrola w otwartych mimo obostrzeń "Smakach Indii" pojawiła się w sobotnie popołudnie (16.01). Policjanci i pracownicy sanepidu przeprowadziły rozmowę z właścicielką restauracji na starówce i sporządzili protokół. To na jego podstawie dopiero podejmą decyzję o sankcjach za złamanie rozporządzenia rządowego i otwarcia lokalu.
Jak zapowiedział wspierający restaurację adwokat Mateusz Kondracki, ewentualna nałożona kara nie zostanie przyjęta i sprawa wraz z odwołaniem trafi do sądu. Według adwokata, przedsiębiorca w tym wypadku korzysta ze swych konstytucyjnych praw.
Dodajmy, że podczas kontroli w lokalu było spokojnie; kulturalnie. Obyło się bez jakichkolwiek incydentów. Klienci "Smaków Indii" nie byli legitymowani. Właścicielka Agnieszka Czyż zapowiedziała kontynuację działalności - przyjmowanie rezerwacji stolików na kolejny dzień.
Media ogólnopolskie tymczasem zapowiadają, że zgodnie z rządowymi wytycznymi zmasowane kontrole otwierających się wbrew obostrzeniom miejsc zaplanowane są na 18 stycznia, poniedziałek. To jednak mają być nieoficjalne doniesienia.
