Jeszcze parę lat temu strusie wzbudzały sensację i wielkie emocje. Jedni widzieli w nich szansę dla polskiego rolnictwa, inni fanaberię hodowców, znudzonych rodzimymi zwierzętami.
<!** Image 2 align=right alt="Image 79011" sub="Hodowcy z Gawrońca trzymają już tylko pięć dorosłych okazów. /Fot. Marek Wojciekiewicz">Gabriela i Zenon Michałowscy z Gawrońca koło Bukowca hodują strusie afrykańskie od 1999 roku. W latach największego popytu na te egzotyczne ptaki mieli ich ponad 50. Teraz, kiedy cena za kilogram mięsa spadła do 7 złotych, strusie fermy znikają z rolniczego krajobrazu w powiecie świeckim.
- W naszym stadzie jest tylko pięć dorosłych osobników - mówi Gabriela Michałowska. - Od czterech lat ten interes nie jest już opłacalny. Kiedyś nastawieni byliśmy przede wszystkim na produkcję piskląt. Zbyt był, bo w kraju powstawało wiele nowych hodowli. Niestety, to się skończyło, bo hodowcy mają ogromne problemy ze sprzedażą dorosłych ptaków.
<!** reklama>Aby struś afrykański nadawał się do uboju, musi osiągnąć około 100 kilogramów. Do spożycia przeznacza się zaledwie około 30 kilogramów.
<!** Image 3 align=right alt="Image 79011" sub="Katarzyna Michałowska prezentuje strusie jaja, doskonale nadające się na wielkanocną pisankę Fot. Marek Wojciekiewicz">Mięso strusia jest bardzo smaczne, zawiera niewiele tłuszczu, porównuje się je do cielęciny. Przepisy zabraniają ubijania tych zwierząt w ubojniach dla trzody chlewnej. To bardzo komplikuje życie hodowców. Najbliższa ubojnia dla tych ptaków funkcjonuje koło Poznania. Oprócz mięsa, sprzedaje się też jaja, pióra, skórę, tłuszcz, a nawet rzęsy. Skóra jest wysoko cenionym, porównywalnym ze skórą krokodyla, materiałem do wyrobu galanterii. Nawet pazury znajdują chętnych. Otrzymuje się z nich cieszący się dużym uznaniem afrodyzjak.
Struś afrykański może być doskonałym stróżem. W ciągu paru minut ten wytrawny biegacz kilkakrotnie odwiedzi najbardziej odległe punkty zagrody.
W gospodarstwie państwa Michałowskich ogromne ptaki żyją w idealnej zgodzie z psami i kotami. Dorosłe osobniki mają swoje imiona. Przewodnikiem stada jest Cezar. Pełnym gracji krokiem przemierza wybieg. - Nie mamy zamiaru rozmnażać naszego stada - zdradza Zenon Michałowski. - Interes przestał się opłacać. Przede wszystkim przez nieżyciowe przepisy i zbyt mały popyt na strusie mięso.